Sekrety życia wśród świadków Jehowy. "Uważają nas za opętanych przez diabła"
Byli członkowie wspólnoty świadków Jehowy, Sara Andrychiewicz i Edwin Kozub, w rozmowie z Onetem opowiadają o kulisach funkcjonowania tej religijnej organizacji. Mówią m.in. o kontrowersyjnych zasadach, trudnych decyzjach o odejściu i wpływie doktryn na życie codzienne wyznawców. Jak mówią, procedura wyjścia ze wspólnoty jest formalnie prosta, jednak emocjonalne konsekwencje i presja społeczna sprawiają, że opuszczenie grupy to prawdziwe wyzwanie.
Sara Andrychiewicz, która urodziła się w rodzinie świadków Jehowy, opowiada, jak jej codzienne życie było podporządkowane religijnym zasadom. - Trzy razy w tygodniu chodziliśmy na spotkania, które trwały prawie dwie godziny. Chodziłam z rodzicami na głoszenie, czyli to popularne pukanie do ludzkich drzwi - wspomina. Wyznawcy świadków Jehowy nie obchodzą świąt i unikają innych religijnych tradycji, co sprawia, że ich codzienność odbiega wyraźnie od powszechnych norm.
Edwin Kozub, który również wychowywał się w tej grupie, podkreślał, że w organizacji "nie zna się innego świata". Odejście od wspólnoty dla wielu bywa jednak dramatycznym doświadczeniem - wiąże się z zerwaniem więzi rodzinnych i utratą przyjaciół. - Moja siostra, która nadal jest w zborze, traktuje mnie, jakbym był wyklęty - mówi Onetowi Edwin.
Przedstawiciele świadków Jehowy w Polsce podkreślają, że każdy członek ma prawo do decyzji o utrzymywaniu relacji z wykluczonymi. Jednak praktyka zdaje się być zupełnie inna. - Sami świadkowie mówią, że na przykład mogliby odebrać telefon od swojej matki, która odeszła ze zboru, ale większą miłość okażą jej, nie odbierając tego telefonu - podkreśla Sara.
Zdaniem rozmówców sama procedura odejścia od świadków Jehowy jest formalnie nieskomplikowana i nie wymaga specjalnych działań, jednak realne trudności pojawiają się później. - Zazwyczaj w zborze musisz zostawić swoją rodzinę i przyjaciół, którzy nigdy już się do ciebie nie odezwą. Poza tym zwykle nie masz też do kogo pójść, ponieważ zerwałeś stare kontakty, gdy wstępowałeś do grupy - tłumaczy Edwin.
Sara dodaje, że organizacja skutecznie izoluje swoich członków: "wiele osób rezygnuje z edukacji, kariery i założenia rodziny, by być w zgodzie z naukami świadków Jehowy. W tej sytuacji trudno zacząć od nowa".
Dziś Sara Andrychiewicz i Edwin Kozub prowadzą działalność wspierającą osoby opuszczające wspólnotę świadków Jehowy. Na swoim kanale na YouTube - Światusy - analizują zasady działania grupy, którą nazywają "destrukcyjną", dostrzegają jednak również pozytywne aspekty jej organizacji, jak solidarność czy oddolne akcje pomocy.
Źródło: onet.pl