Zbrodnia, której ślady nie prowadzą do skazanego. RPO wraca do zbrodni sprzed lat
Jarosław Sosnowski od 21 lat przebywa w więzieniu, skazany na 25 lat pozbawienia wolności za usiłowanie gwałtu i zabójstwo 26-letniej Małgorzaty, do którego doszło w 2004 roku przed dyskoteką Faraon w Lądku koło Konina. Jednak jego sprawa budzi coraz więcej kontrowersji. Żaden ze śladów znalezionych na miejscu zbrodni nie wskazuje na Sosnowskiego, a jego przyznanie się do winy, które stało się kluczowym dowodem w procesie, zostało później odwołane. Mężczyzna twierdzi, że jego zeznania wymuszono przemocą. Teraz Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł kasację do Sądu Najwyższego, wskazując na liczne błędy w śledztwie i procesie sądowym - donosi Onet.
REKLAMA
Tragiczny wieczór w Lądku
Listopad 2004 roku. 26-letnia Małgorzata, w towarzystwie siostry i koleżanki, bawiła się na dyskotece Faraon w Lądku. Po północy dziewczyna zniknęła. Następnego ranka jej ciało znaleziono w pobliskim zagajniku. Była obnażona, z bielizną opuszczoną do kostek. Sekcja zwłok wykazała, że została uduszona.
Kilka godzin po odkryciu ciała policja zatrzymała 21-letniego wówczas Jarosława Sosnowskiego, który również bawił się w Faraonie. Podczas przesłuchania przyznał się do winy, jednak później odwołał swoje słowa, twierdząc, że zostały na nim wymuszone przemocą przez funkcjonariuszy. - Rozebrali mnie do majtek. Bili mnie po twarzy, w tył głowy. Kopali mnie po kręgosłupie, opluwali, śmiali się ze mnie, straszyli, że mnie zabiją, jeśli nie powiem tego, co chcą - mówił w reportażu "Interwencji" Polsatu.
Mimo tych zeznań, sąd nie dał wiary jego wyjaśnieniom. W 2006 roku Sąd Okręgowy w Koninie, a następnie Sąd Apelacyjny w Poznaniu, skazały Sosnowskiego na 25 lat więzienia.
Ślady, które budzą wątpliwości
W toku śledztwa zabezpieczono liczne dowody: ślady obuwia, butelki po wódce, opakowanie gum do żucia, materiał biologiczny spod paznokci ofiary, a także włos znaleziony na jej bieliźnie. Jednak żaden z tych dowodów nie należał do Sosnowskiego. Analizy wykazały, że włos nie pochodził ani od niego, ani od zamordowanej kobiety. Mimo to, śledczy nie podjęli kroków, by ustalić, do kogo mógł należeć.
Co więcej, wyjaśnienia Sosnowskiego na temat przebiegu zbrodni nie odpowiadały obrażeniom ofiary. Twierdził, że udusił kobietę, uciskając jej klatkę piersiową, podczas gdy sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był ucisk na szyję.
Media i politycy w obronie Sosnowskiego
Sprawą od lat zajmuje się "Kurier Słupecki". Redaktor naczelny gazety, Janusz Ansion, przyznaje, że analiza akt sprawy wzbudziła w nim wiele wątpliwości. - Po przeanalizowaniu akt sprawy morderstwa nabraliśmy wątpliwości co do dowodów, a raczej ich braku - mówi w rozmowie z Onetem.
Do sprawy włączył się również senator Grzegorz Fedorowicz, były wiceszef służby więziennej, który w mediach społecznościowych otwarcie wyraża przekonanie o niewinności Sosnowskiego. To właśnie on zwrócił się do RPO z prośbą o wniesienie kasacji.
Kasacja RPO: "Rażąca niesprawiedliwość"
Rzecznik Praw Obywatelskich, po zapoznaniu się z dokumentacją, wniósł kasację do Sądu Najwyższego. W swoim wniosku wskazał na liczne błędy popełnione przez wymiar sprawiedliwości, w tym na fakt, że opinie biegłych z zakresu badań biologicznych i daktyloskopijnych wykluczają udział Sosnowskiego w zbrodni. RPO podkreślił również, że sąd pierwszej instancji nie podjął żadnych działań, by ustalić, do kogo należały niezidentyfikowane ślady z miejsca zbrodni.
- Niektórzy porównują tę sprawę do głośnego przypadku Tomasza Komendy - zauważa RPO w swoim komunikacie.
Źródło: onet.pl
