Powódź w Czechach. Kofola walczy ze skutkami kataklizmu
Czeska miejscowość Karniów, gdzie znajduje się główna siedziba firmy Kofola, została dotknięta przez poważną powódź. Woda wdarła się do zakładów produkcyjnych, powodując znaczne szkody i porwania beczek z nierdzewnej stali. Firma apeluje o zwrot znalezionych beczek i zapewnia, że jest w stanie je odebrać na terenie całego kraju - czytamy w Business Insider Polska.
Powódź, która nawiedziła północne Czechy, wywołała chaos w produkcji jednego z największych producentów napojów w regionie. Zalane zakłady produkcyjne Kofoli w Karniowie to nie tylko straty materialne, ale także zagrożenie dla miejsc pracy i stabilności lokalnej gospodarki.
Dyrektor generalny Kofoli, Jannis Samaras, podkreśla, że choć pracownicy są bezpieczni, sytuacja w Karniowie jest nadal trudna. Poziom wody przekroczył nawet ten z katastrofalnej powodzi z 1997 roku. Firma obecnie skupia się na wypompowywaniu wody i organizowaniu pomocy dla pracowników, którzy stracili dach nad głową.
"Jest za wcześnie, by podsumowywać szkody wyrządzone przez powódź w naszych poszczególnych lokalizacjach. Wierzymy jednak, że najbardziej dramatyczne chwile mamy już za sobą" - przekazał Samaras, wyrażając jednocześnie obawy o pracowników i zapewniając o organizowanej dla nich pomocy.
Grupa Kofola, posiadająca 14 zakładów produkcyjnych w pięciu krajach i zatrudniająca ponad 2,8 tys. osób, wyraża przekonanie, że poradzi sobie z obecnymi problemami. Historia firmy pokazuje, że potrafiła już wcześniej stawić czoła trudnym sytuacjom.
W obliczu powodzi, która dotknęła północne Czechy, firma Kofola zmaga się z poważnymi wyzwaniami. Woda zalała zakłady produkcyjne, a firma apeluje o zwrot porwanych beczek. Zarząd koncentruje się na pomocy pracownikom i wierzy w pokonanie trudności, które przyniosła katastrofa naturalna.
Źródło: businessinsider.com.pl