"Dwa błędy straży". Tak wyglądało zatrzymanie Usyka w Polsce
- Z zupełnie drobnych przyczyn i bez większego uzasadnienia nie chciano wpuścić na pokład samolotu towarzysza Usyka, który wcześniej prowadził auto z Kijowa do Polski - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Andrzej Wasilewski. Polski promotor bokserski jest cały czas w kontakcie z menedżerem Ołeksandra Usyka, Aleksandrem Krasiukiem.
We wtorek wieczorem Ołeksandr Usyk i jego trener Siergiej Łapin zostali zatrzymani na lotnisku w Krakowie. - pPzewoźnik nie dopuścił ich do lotu. Utracili status pasażera i nie byli dopuszczeni do lotu. Nie chcieli opuścić gate'u, samolot nie mógł odlecieć - mówi dla Przeglądu Sportowego Onet rzecznik Karpackiego Oddziału Straży Granicznej, mjr SG Jacek Michałowski.
Tę sprawę skomentował również Wasilewski. - Wszystkie informacje, które mam, łączą się w całość i są spójne. Wyłania się z nich taki obraz, że z zupełnie drobnych przyczyn i bez większego uzasadnienia nie chciano wpuścić na pokład samolotu towarzysza Usyka, który wcześniej prowadził auto z Kijowa do Polski. Panowie mieli się zachowywać grzecznie, stąd też moje domniemanie, że zastosowanie przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek wydaje się całkowicie zbędne. Wygląda na to, że to był pierwszy błąd straży - tłumaczy promotor bokserski.
Drugim błędem zdaniem Wasilewskiego był "fakt, że ktoś pozwolił to nagrać". - Umówmy się, że służby mają zawsze prawo do chwilowego zatrzymania i wyjaśnienia sprawy oraz kontroli. To oczywiste. Natomiast domniemam, że nie było najmniejszego powodu do tego, żeby zakuwać Usyka w kajdanki - dodaje Wasilewski.
Ostatecznie Usyk i Łapin zostali wypuszczeni.
Źródło: www.onet.pl