Bursztynowy Słowik wręczony. Nie obyło się bez kontrowersji
Top of the Top Sopot Festival 2025 przeszedł do historii. Tegoroczna edycja jednego z najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń muzycznych w Polsce przyniosła sporo emocji, ale i kontrowersji. Główna nagroda, czyli Bursztynowy Słowik trafiła w ręce Carli Fernandes, której subtelna ballada skradła serce jury - czytamy w Onecie.
Młoda artystka Carla Fernandes dołączyła do grona takich gwiazd jak Dawid Kwiatkowski, Michał Szpak czy Kwiat Jabłoni, które w poprzednich latach zdobyły prestiżową statuetkę. Jej spokojny utwór wyróżniał się na tle tegorocznych propozycji, choć trudno powiedzieć, by wywołał ogromne emocje. Czy to wystarczy, by na długo zapisać się w pamięci publiczności?
Format festiwalu pod lupą
Organizatorzy wydarzenia, stacja TVN, od kilku lat eksperymentują z formułą festiwalu, mieszając występy konkursowe z koncertami artystów spoza rywalizacji. Choć taki format ma na celu przyciągnięcie szerszej publiczności, może być powodem, dla którego emocje związane z konkursem nieco przygasły. Czy problem leży w samej formule, czy może w prestiżu nagrody, która nie przyciąga największych nazwisk polskiej sceny muzycznej?
Oskar Cyms i mocne otwarcie drugiego dnia
Choć pierwszy dzień festiwalu nie porwał publiczności, drugi przyniósł wyraźny powiew energii. Wszystko za sprawą Oskara Cymsa, zeszłorocznego laureata Bursztynowego Słowika. Jego występ z hitami "Cały czas", "Co noc" i "No co ty" przypomniał, dlaczego zdobył statuetkę w 2024 r. Cyms, już nie debiutant, udowodnił, że jego miejsce na polskiej scenie muzycznej jest w pełni zasłużone.
Walka o Bursztynowego Słowika
Tegoroczna rywalizacja o Bursztynowego Słowika przyniosła mieszankę stylów i emocji. Kris Cugowski, występujący pod pseudonimem "Phero", zaprezentował rockowy pazur, który ma we krwi jako syn legendarnego wokalisty Budki Suflera. Z kolei duet Blauka oraz Ruda z Red Lips postawili na bardziej radiowe brzmienia, które, choć wpadające w ucho, nie przyniosły im zwycięstwa.
Melancholijną propozycją "Na dystans" wyróżnił się Skubas, a Wiktor Waligóra, jeden z najbardziej obiecujących artystów młodego pokolenia, zaprezentował utwór "Jeśli ma się skończyć świat". Mery Spolsky, choć typowana na faworytkę, nie zdołała przekonać widzów do wysyłania SMS-ów, a Dezydery, mimo problemów technicznych, zaprezentował jedną z ciekawszych propozycji wieczoru - "Plot Twist".
Gwiazdy i goście
W przerwach między występami konkursowymi na scenie pojawiły się zarówno legendy polskiej muzyki, jak i młodzi artyści. Zespół Feel przypomniał swój hit "Jak anioła głos", a Kasia Kowalska porwała publiczność do tańca utworem "Coś optymistycznego". Zaskoczeniem wieczoru była jej współpraca z Titusem z Acid Drinkers przy coverze "Proud Mary" Tiny Turner.
Międzynarodowy akcent zapewnił Frans, znany z przeboju "If I Were Sorry", a występ Alice Merton z hitem "No Roots" był jednym z najmocniejszych punktów wieczoru. Margaret, Zalia i Sara James, choć próbowały oczarować publiczność, nie wywołały większego entuzjazmu.
Niedosyt i wnioski na przyszłość
Drugi dzień Top of the Top Sopot Festival przyniósł poprawę w stosunku do nieco niemrawego początku, ale wciąż pozostawia pewien niedosyt. Czy festiwal powinien bardziej skupić się na rywalizacji, by przywrócić dawny blask Bursztynowemu Słowikowi? A może to właśnie mieszanka formatu jest kluczem do sukcesu? Jedno jest pewne - organizatorzy będą musieli wyciągnąć wnioski, by kolejne edycje były jeszcze bardziej angażujące i ciekawe dla widzów.
Źródło: kultura.onet.pl