Mistrzowie świata z Legionowa: pan i jego pies
25 czerwca 2012
Niewielu mamy mistrzów świata w okolicy. A w canicrossie aż dwóch. W 2009 roku Hubert Kiljan i jego Roxy zdobyli złoty medal w Kanadzie. Pan Hubert w Legionowie założył Klub Sportowy Psich Zaprzęgów "Legion Dog". - Jak Frodo dorośnie, znów wystartuję w mistrzostwach - zapowiada.
Człowiek i pies biegną razem
Co to jest canicross? To trochę coś innego niż użyte w nazwie klubu psie zaprzęgi. W tej konkurencji zawodnik ma na sobie specjalny pas, połączony za pomocą liny z psią uprzężą. Człowiek i pies biegnąc razem, mają jak najszybciej pokonać trasę. Podczas zawodów pary startują jedna po drugiej, w minutowych odstępach. Trasa liczy czasem 2,5 km, czasem ponad 5 km. Zawody z reguły są rozłożone na dwa dni. W drugim dniu zawodnicy startują jeden po drugim, z taką różnicą czasową jaka dzieliła ich po pierwszym dniu.
Kiljan z zawodu jest księgowym, prowadzi działalność gospodarczą, ale życie podporządkował bieganiu z czworonożnymi przyjaciółmi. W ubiegłym roku doprowadził nawet do tego, że pod miastem odbyły się I mistrzostwa Legionowa w bieganiu z psem.
- Trenujemy codziennie. Mam taki charakter, że jak za coś się biorę, to muszę to robić dobrze, muszę być na szczycie. Tak więc każdego dnia biegamy jakieś półtorej godziny.
Worek karmy w nagrodę
W ostatnich zawodach pan Hubert już nie wystartował - ze względu na chorobę Roxy. Nieoczekiwanie następnym mistrzem też został Polak, 18-letni chłopak ze Śląska. 32-letni były mistrz pracuje tymczasem z Frodo i szykuje się do kolejnych mistrzostw.
- W Polsce ta dyscyplina dopiero się rozwija. Podczas mistrzostw kraju startuje około 20 zawodników. W Europie to nic nowego. Zwłaszcza w takich krajach jak Belgia czy Francja. Na międzynarodowych mistrzostwach startuje nawet 90 chłopa. Start odbywa się na machnięcie ręką, bo wystrzału startera i tak nikt by nie usłyszał. Psy szczekają i robią potworny harmider - opowiada Kiljan.
Czy z biegania za psem można się utrzymać? Niespecjalnie. Główną nagrodą bywa głównie 15-kilogramowy worek karmy dla psa. A trzeba opłacić chociażby podróże. Frodo też tani nie był.
- Gdyby nie przychylność firm z Legionowa, nigdy nie dotarłbym na mistrzostwa. Bilet lotniczy do Kanady dla psa kosztował tyle co dla człowieka. Sam bym nie dał rady - mówi.
W Czechach na "Hills Cup" zawodnicy zarabiają większe pieniądze. Zwycięzca trzech turniejów może wygrać kwotę odpowiadającą 1,5 tys. zł. Ostatnio pula nagród dla wszystkich wynosiła 15 tys.
- Przez rok z tytułu zdobycia tytułu dostawałem stypendium sportowe z ministerstwa w wysokości tysiąca złotych miesięcznie. Obecnie podobną kwotą do końca lipca wspomaga mnie urząd miasta. Jednak przy tym jest tyle biurokracji... No, ale mam. Szczęśliwie mamy też bardzo dobrą lecznicę weterynaryjną. Leczą moje psy zawsze pod takim kątem, by nie podawać im leków osłabiających przygotowanie do zawodów - mówi mieszkaniec Legionowa.
Psi charakter
Odmianą canicrossu jest bikejoring, czyli jazda na rowerze z podpiętym psem.
- Ja to jednak traktuję rekreacyjnie. Czasem jadę quadem, a pies biegnie obok jak jakiś jaguar. Każdy sposób jest dobry, by potrenować. Na razie daję czas Frodo, żeby się bawił, ale już za rok czeka nas bardzo ciężka praca. Ja nie czuję bólu, więc mogę dużo pracować - mówi Kiljan. - Do tej dyscypliny trzeba mieć psi charakter. Trzeba wiedzieć, co w głowie psa siedzi i trzeba umieć z nim się dogadać.
mac