Mimochodem
24 listopada 2001
Kolejka stojąca pod urzędem w sobotni wieczór, sala konferencyjna pełna ludzi. To najkrótsza relacja z koncertu Jacka Kaczmarskiego na Białołęce.
"Mimochodem" to tytuł nowej płyty i piosenki. Mimochodem żyjemy, mimochodem rodzimy się. "Tym pod nogi róż kobierzec, tamtym kłodę. Pozostałym - mimochodem - byle co" - brzmi tekst piosenki. Tematyka kolejnych utworów opisywała dokonujące się wokół nas zmiany, w formie lirycznej przenośni zmuszała publiczność do samodzielnego znajdowania myśli autora.
Jacek Kaczmarski nie zamierza się stosować do rad udzielanych mu przez innych autorów, że powinien iść naprzód i śpiewać według aktualnych trendów muzycznych, inaczej śpiewać i dołączać inne instrumenty. Jednak co wielce ubawiło całą publikę, wyjątkiem była piosenka w stylu rap. - Choć Kazik by się z tym nie zgodził - tłumaczył Kaczmarski. I zaśpiewał swoją wersję piosenki Boba Dylana. "Patrz jak piją i żrą. Twoją żywią się krwią." - szły słowa tej nietypowo wykonywanej pieśni.
Artysta wykonał piosenkę, jaką napisał na dwudziestolecie "Solidarności", odwołującą się do prozy Aleksandra Dumasa (ojca), czyli "Dwadzieścia lat później". Ostatnia zwrotka brzmiała bardzo aktualnie "Własne wspomnienia jak cudze losy. Trzosy pełne, a serca próżne. Fałszu zeskrobać z prawdy nie sposób. Zaledwie dwadzieścia lat później...".
W trakcie przerwy można było uzyskać autograf na zakupionej płycie Kaczmarskiego i chwile z nim porozmawiać. Wielu chętnych fanów Jacka Kaczmarskiego, nie zdołało się dostać na koncert, gdyż bilety w cenie 10 złotych rozeszły się jak świeże bułeczki. Jest jeszcze szansa na koncert Jacka Kaczmarskiego, gdyż białołęcki nie był ostatnim w Warszawie. Kolejne odbędą się w teatrze Małym 14 grudnia i w Harendzie 18 i 19 grudnia br.
Jędrzej Kunowski