Miałem sen
10 listopada 2006
Był piątek przed wyborami. Jakaś śnieżyca, kilka wypadków na Modlińskiej i moście Grota. Korek, jakiego starzy bywalcy korków jeszcze nie widzieli. Rozładował się dopiero w sobotę.
W poniedziałek po głosowaniu rozstrzygnięto przetarg na budowę mostu, we wtorek na II linię metra i przedłużenie pierwszej na Nowodwory. Most postawiono w 11 miesięcy, metro nieco później, bo zmieniono plany i pojechało aż do Legionowa. Nie ma już dantejskich scen na Ekspresowej, bo autobusy spod Warszawy przyjeż-dżają prawie puste. Nawet nie zorientowałem się, kiedy powstał most legionowski, bo rada Warszawy nareszcie zrozumiała, że obwodnica jest przede wszystkim w interesie Warszawy i dała na nią kasę. Wzięła ją z podatków dotychczas nie zamel-dowanych mieszkańców. Na samej Białołęce było ich tylu, że po zmuszeniu ich do meldunku starczyło na jedną piątą inwestycji. Zanim się obudziłem, okazało się, że inwestycjami w mieście rządzi Janusz Jannik, jeden z pionierów samorządu w sto-licy, zdegradowany do roli zwykłego urzędnika w czasach Lecha Kaczyńskiego.
Obudziłem się i zdałem sprawę, że nie jest tak różowo. Wtedy naszły mnie myśli całkiem normalne. W Warszawie wygrał Kazimierz Marcinkiewicz, któremu Jarosław Kaczyński nakazał pokłócenie się z radnymi PO dla zasady. Radni PO zresztą nie mieli nic przeciwko i z radością zrobili to ku uciesze Donalda Tuska. W stolicy także ruszyła walka na teczki. Przetarg na most po raz kolejny unieważnił sąd z powodu błędów niedouczonych urzędników. Jestem w domu - pomyślałem.
Bartek Wołek