Kronika policyjna
9 lipca 2010
Podpalił dla fantazji. Upomniał się o łańcuszek - został pobity. Przywłaszczył pieniądze szefowej. Niecierpliwość nie popłaca.
Podpalił dla fantazji
Cezary J. nigdy nie narzekał na brak fantazji. Ostatnim pomysłem była wystrza-łowa (dosłownie!) impreza we własnym aucie. Cezary J. zaprosił kolegów na parę głębszych, jednak pomysł wydał im się na tyle atrakcyjny, że bawili się tam co wie-czór. Mieszkańcom ulicy Bogusławskiego pozostało jedynie pilnowanie swoich sa-mochodów, gdyż głośne salwy śmiechu i tak nie dawały spać. Któregoś wieczoru jedna z mieszkanek odetchnęła z ulgą - wyjrzała przez okno i nie zobaczyła uciążli-wego towarzystwa. Radość jednak nie trwała długo - chwilę potem dostrzegła pło-mienie wydostające się z toyoty. Bardzo szybko rozprzestrzeniający się ogień spo-wodował zajęcie się samochodów stojących obok. Spaleniu uległ peugeot i fiat, drobnym uszkodzeniom inne pojazdy. Kobieta szybko zawiadomiła policjantów i straż pożarną, którzy na szczęście pojawili się błyskawicznie. Okazało się, że Ce-zary J. ukradł z pobliskiej stacji paliwo i umieścił butelkę z niebezpiecznym płynem w swoim aucie, po czym ją... podpalił. 30-letni Cezary J. trafił do aresztu. Przed-stawiono mu zarzuty uszkodzenia mienia oraz narażenia zdrowia innych ludzi. Jest przykładem na to, do czego może doprowadzić nadmiar fantazji, a raczej - brak wyobraźni.
Upomniał się o łańcuszek - został pobity
Skrzyżowaniem ulicy Conrada i Kwitnącej szła grupa mężczyzn. Obserwował ich człowiek siedzący na pobliskiej ławce. Nagle stwierdził, że wśród nich jest ten, któ-ry niedawno ukradł mu łańcuszek. Przekonany o swojej racji zwrócił się więc do niego z prośbą o zwrot biżuterii. Takie oskarżenie bardzo zdenerwowało rzekomego złodzieja. Wyparł się kradzieży, a na dodatek postanowił dać mężczyźnie nauczkę i z pomocą swoich kompanów dotkliwie go pobił. Poturbowana ofiara zdołała jednak powiadomić policję. Bardzo szybko zatrzymano całą piątkę: Daniel W., Łukasz M., Marcin I. Łukasz D. dotrzymują sobie towarzystwa, a nieletnim Piotrem P. zajmie się sąd rodzinny.Przywłaszczył pieniądze szefowej
70-letni Bogdan R. pracował na parkingu jako ochroniarz. Pewnego dnia jego zmiennik kończący służbę poprosił go, aby pieniądze (1590 złotych) przekazał ich szefowej. Starszy mężczyzna wziął całą kwotę i zobowiązał się, że niezwłocznie od-da je właścicielce. Niestety, ochroną tych pieniędzy zajął się zbyt gorliwie - już nie pokazał się w pracy. Właścicielka firmy od razu powiadomiła bielańską policję. Za-ledwie kilka dni zajęło policjantom ustalenie adresu zamieszkania nieuczciwego pracownika. 70-latek usłyszał zarzut przywłaszczenia mienia. Teraz sam może do-czeka się ochrony.Niecierpliwość nie popłaca
Ciekawe zdarzenie odnotowano na jednej z bielańskich pętli autobusowych. Na szczęście nie miało ono dalszego ciągu. Do jednego z autobusów weszło trzech mężczyzn. Czekanie na odjazd dłużyło się im w nieskończoność. Jeden z nich, Mar-cin S., doznał olśnienia na widok kluczyków pozostawionych w stacyjce przez kie-rowcę. Ku radości kolegów postanowił odjechać autobusem z pętli. Bez wahania za-jął fotel kierowcy i przekręcił kluczyk. Dźwięk uruchomionego silnika usłyszeli ochroniarze. Zareagowali błyskawicznie i ujęli amatora mocnych wrażeń. Odjechał z miejsca zdarzenia jako pasażer, ostatecznie jednak innym pojazdem. Został mu przedstawiony zarzut chęci krótkotrwałego przywłaszczenia mienia o dużej war-tości.jk
na podstawie informacji policji