Każdy sobie
4 lipca 2008
Legionowo spiera się z Białołęką o przebieg drogi.
Swoje argumenty ma też Białołęka. Dla niej wygodniej byłoby drogę poprowa-dzić z drugiej strony torów. - Taki przebieg trasy jest najmniej uciążliwy dla miesz-kańców, nie dubluje się z innymi trasami, nie wymaga wielu nakładów, biegnie po terenach od dawna zarezerwowanych w planie jako przedłużenie Marywilskiej i Czołowej, koszty związane z wykupem gruntów są nieporównywalnie mniejsze - wyliczają urzędnicy Białołęki.
Jest się o co spierać, bo szacunkowe koszty wykonania takiego połączenia to około 40 milionów złotych. - Liczymy na środki z Unii Europejskiej - mówi wicepre-zydent Zadrożny. - Chcemy wykonać to połączenie, dlatego będziemy szukać kom-promisu z Białołęką.
Legionowo uważa, że zbudowanie krótkiego białołęckiego odcinka drogi po tej stronie torów, co ulica Zawiślańska, od granicy Warszawy do planowanego wiaduk-tu przy Mehoffera w żaden sposób nie zaburzy stołecznych planów, a nawet będzie na plus dla wielu mieszkańców Zawiślańskiej, którzy od lat grzęzną w błocie.
Każda strona ma swoje racje i powody, dla których woli inną stronę torów PKP. O ile jednak spierać się będą urzędnicy, ucierpią - bez względu na to, która kon-cepcja ostatecznie wygra - zwykli ludzie. Z doświadczenia bowiem wiadomo, że każdy spór przedłuża wykonanie zadania.
Obu stronom dedykujemy stary dowcip o autostradzie w Wąchocku. Na począt-ku to miała być droga gminna, ale sołtys zdecydował, że powstanie szybciej, jak się ją będzie budowało z dwóch stron. Budowali... Budowali... Ale się odrobinkę rozminęli...
Wiktor Tomoń