H&J - najdziwniejsza ulica Bielan
27 marca 2017
Kompletnie zapomniana patronka z niezwykle ciekawą biografią i nietypowa zabudowa - oto ulica Hajoty.
Jedną z wielu uliczek łączących Żeromskiego i Kasprowicza jest mało ruchliwa, 370-metrowa Hajoty, zabudowana wyjątkowo małymi domami i nosząca imię tajemniczej patronki. Gdyby Hajota żyła współcześnie, zapewne zapisywałaby swój pseudonim jako H&J. Pochodzi on bowiem od imion Helena i Janina. Hajota Boguska została patronką ulicy zaledwie rok po śmierci i była postacią tak interesującą, że przed kolejnym spacerem po Starych Bielanach warto przeczytać kilka zdań o jej życiu.
Z ziemi polskiej do Kamerunu
Urodziła się w Sandomierzu rok przed powstaniem styczniowym jako Helena Janina Boguska, ale przeszła do historii jako Hajota, żona słynnego badacza Afryki. Jej pierwszym mężem był bowiem Stefan Szolc-Rogoziński, podróżnik znany w XIX-wiecznej Polsce dzięki swoim wyprawom do Kamerunu. W 1888 roku ożenił się z Hajotą, początkującą wówczas pisarką, którą zabrał ze sobą do Afryki. Nie wiadomo, co dokładnie działo się podczas wyprawy, ale po powrocie do Warszawy para zdecydowała się na... separację.
Wrażenia z wyprawy Hajota regularnie przelewała na papier, zdobywając mieszane opinie krytyków, oraz opowiadała o nich podczas odczytów organizowanych przez towarzystwa geograficzne i etnograficzne. Kilka lat później Szolc-Rogoziński zginął w Paryżu w wypadku samochodowym, zaś Hajota wyszła za mąż za architekta Tomasza Pajzderskiego. Zarówno w ostatnich latach zaboru rosyjskiego, jak i w niepodległej Polsce zajmowała się - bez większych sukcesów - pisarstwem, przekładami z kilku języków (francuskiego, angielskiego i hiszpańskiego) oraz... działalnością feministyczną. Szczególną uwagę czytelników zwracały śmiałe jak na początek XX wieku sceny erotyczne, które umieszczała w swoich powieściach i opowiadaniach. W życiu prywatnym Hajocie się nie układało. Drugi mąż zmarł już cztery lata po ślubie. Ostatnich 19 lat życia spędziła samotnie. Zmarła w 1927 roku....
Wille dla krasnali?
...i szybką została patronką nowej ulicy na młodych wówczas Bielanach, na którym podobno chciała zamieszkać na starość. W latach 30. ulica Hajoty zapełniła się niewielkimi willami. Zabudowa ulicy jest - jak na polskie warunki... - niesamowicie uporządkowana i spójna. Bliźniaki i szeregowce były co prawda budowane przez prywatnych właścicieli, ale powstawały według projektu Banku Gospodarstwa Krajowego.
- Prawą stronę zajmują tu modernistyczne dwukondygnacyjne domki szeregowe o powtarzalnych segmentach, lewą zaś wille bliźniacze, wszystkie o kubicznych formach i płaskich dachach - pisze Jarosław Zieliński w swoim przewodniku historycznym po Bielanach. - Wszystkie te budynki otrzymały ogródki z frontu i na zapleczu. Pełno tu zieleni, w tym dorodnych drzew (ogromna topola włoska, liczne drzewa iglaste).
Jeszcze kilka lat przed wojną Hajoty była drogą bitą. Dopiero w roku 1939 wylano tam asfalt, który służył bardzo popularnym wówczas rowerom i nielicznym samochodom. Ulica zyskała także oświetlenie w postaci latarń gazowych. Dziś zapomniana, zepchnięta na dalszy plan przez Płatniczą czy Schroegera, Hajoty czeka na swoje odkrycie przez miłośników spacerów po Warszawie.
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl