Co słychać w bielańskiej hucie? "Produkujemy w normalnym rytmie"
2 września 2019
Rozmowa z Markiem Kempą, prezesem zarządu Huty ArcelorMittal Warszawa
Podobno producenci stali przeżywają gorszy okres. Jak sobie radzi Huta ArcelorMittal Warszawa?
- Można powiedzieć, że po rekordowym - zarówno pod względem produkcji, jak i wyników finansowych - roku 2018, bielańska Huta wróciła do normalności. Rynek w 2019 roku nas nie rozpieszcza, ale nie można mówić o kryzysie. Odnotowujemy spadek zamówień na pręty ze stali jakościowej, co oczywiście nas martwi, bo inwestycje, które zrealizowaliśmy w zeszłym roku miały na celu zwiększenie produkcji właśnie tych wyrobów. Mamy jednak możliwość reagowania na wahania rynku i robimy to skutecznie, produkując więcej prętów żebrowanych. Mamy dobre wyniki operacyjne i całkiem przyzwoite finansowe. Oczywiście są one poniżej naszych oczekiwań i założeń budżetowych, tworzonych na fali zeszłorocznego sukcesu.
Czy w związku z pogorszeniem koniunktury Huta planuje jakieś przestoje?
- Nie. Produkujemy w normalnym rytmie i realizujemy zaplanowane inwestycje. Jedyne planowane obecnie przerwy wynikają z remontów, które - jak co roku - odbędą się na jesieni. Prowadzimy też cały czas rekrutację nowych członków załogi. Osobom, które się do nas zgłaszają, oferujemy umowę o pracę, prywatną opiekę medyczną i liczne szkolenia.
Na Bielanach powstają nowe osiedla. Jest zatem coraz liczniejsza grupa nowych mieszkańców, którzy nie znają historii warszawskiej Huty. Niektórzy nie wiedzą nawet o jej istnieniu. Jakie informacje chciałby Pan im przekazać?
- Może zacznijmy od sprostowania nieprawdziwych twierdzeń, które pojawiają się w różnych dyskusjach na temat naszego zakładu. Huta Warszawa zaczęła produkcję stali na Bielanach 62 lata temu i od tej chwili działa nieprzerwanie, za wyjątkiem historycznych strajków w latach 80. i początku lat 90. ubiegłego wieku. Mimo zmiany właścicieli i nazwy zakładu, produkcja toczyła się w sposób ciągły. Nie było więc tak, że dawna Huta Warszawa zaprzestała produkcji, a dopiero w ostatnich latach wznowiła ją firma ArcelorMittal. Podkreślam to, bo spotkałem się ostatnio z taką dziwną i nieprawdziwą informacją - że Huta najpierw była, potem jej praktycznie nie było, a teraz znowu jest i produkuje. I jeszcze jedno: Huta ArcelorMittal Warszawa, dzięki ogromnym inwestycjom, sięgającym prawie miliarda złotych, jest obecnie jedną z najnowocześniejszych hut stali w Europie i znacznie ograniczyła oddziaływanie na środowisko.
Czy relacje Huty ze społecznością lokalną są złe?
- Absolutnie nie. Od lat aktywnie wspieramy wiele inicjatyw na Bielanach. Tym bardziej cieszę się, że zostało to zauważone - w maju Huta została uhonorowana statuetką Bielański Mecenas Kultury, za co bardzo dziękujemy. Staramy się wychodzić naprzeciw postulatom, płynącym z naszego otoczenia. Jednak coraz bliższe sąsiedztwo budynków mieszkalnych powstających na gruntach dawnej strefy ochronnej Huty - przeciwko czemu protestowaliśmy - sprawia, że część mieszkańców skarży się na uciążliwości, wynikające z bliskości naszego zakładu. Przede wszystkim chodzi o hałas.
Jak reagujecie na takie sygnały?
- Traktujemy je poważnie i z pokorą przyjmujemy kolejne kontrole Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Niezależnie od takich interwencyjnych akcji kontrolnych oddziaływanie Huty na środowisko jest na bieżąco monitorowane. Zleciliśmy opracowanie mapy akustycznej całego zakładu, która pomoże nam zaplanować skuteczne ograniczenie hałasu tam, gdzie to możliwe. Oprócz oczywistego respektowania obowiązujących norm, nie można jednak wymagać, by duży zakład przemysłu ciężkiego działał bezszelestnie. Właśnie dlatego staraliśmy się zapobiec temu, by budowano domy mieszkalne w minimalnej odległości od naszego terenu. Swoją drogą ciekawe, że ktoś, kto kupuje mieszkanie przy ruchliwej ulicy w dużym mieście przeważnie nie dziwi się, że na zewnątrz słychać odgłosy komunikacji, natomiast jeśli zamieszkał obok ogromnego zakładu metalurgicznego, istniejącego od ponad 60 lat, jest zdumiony brakiem idealnej ciszy. Co znamienne, większość wykonywanych pomiarów pokazuje, że hałasu generowanego przez Hutę nie da się odróżnić od tak zwanego tła - czyli szumu, wytwarzanego przede wszystkim przez samochody.
A może w ostatnich latach Huta uruchomiła jakieś dodatkowe procesy produkcyjne, które spowodowały większe natężenie hałasu?
- Wręcz przeciwnie. W ostatnim dziesięcioleciu rozebrano cztery stare walcownie, znacznie redukując tym samym potencjalne źródła hałasu. Nasz cykl produkcyjny przebiega ponadto w sposób bardzo powtarzalny, właściwie jednostajny. Niewiele się zmienia, a jeżeli - to na lepsze. W zeszłym roku zainwestowaliśmy w nowe bramy do hal produkcyjnych i w tłumik wylotu pary na dachu Stalowni.
Uważam, że podmioty wydające pozwolenia na inwestycje zlokalizowane w minimalnej odległości od naszego zakładu oraz te, które następnie zarabiają na sprzedaży tak usytuowanych mieszkań, powinny uświadamiać przyszłym lokatorom, że oprócz uroków Lasu Bielańskiego i Puszczy Kampinoskiej - o których chętnie informują - jest także rzeczywistość w postaci naszego zakładu, który produkuje rocznie ponad 600 tysięcy ton stali, oferuje nowe miejsca pracy i daje stabilne zatrudnienie setkom pracowników i podwykonawców. Warto też przypomnieć, że bielańska Huta odprowadza do kasy miejskiej i skarbu państwa podatki w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych rocznie.
Rozm. as