Burmistrz Bielan w samych superlatywach. Krytyczne komentarze znikają
12 maja 2022
Referat promocji w bielańskim urzędzie to mała agencja prasowa i marketingowa. Ręce wszystkich pracowników skierowane są do pracy na rzecz promowania burmistrza w internecie. - Grzegorz Pietruczuk żyje tylko Facebookiem, komentarzami, fotkami i lajkami. Nic więc dziwnego, że otoczył się grupą wiernych pracowników, poświęcających cały czas na budowę jego wizerunku. I cenzurujących nieprzychylne komentarze - mówi nam jeden z radnych.
W prima aprilis napisaliśmy artykuł o pomyśle z budżetu obywatelskiego, który polegałby na wyłączeniu burmistrzowi Bielan dostępu do mediów społecznościowych, pt. "Odciąć Pietruczuka od Facebooka". - Na początku myślałem, że to prawda.
Czy burmistrz Bielan powinien przyjmować zaproszenia do TVP? Niespodziewane gromy od internautów
Burmistrz Bielan Grzegorz Pietruczuk to jeden z najaktywniejszych medialnie samorządowców w Warszawie, chętnie wykorzystujący każdą okazję, by pokazać się w mediach. Wielokrotnie w ostatnich latach gościł w studio telewizji publicznej TVP3 Warszawa. Części mieszkańców przestało się to podobać.
Burmistrz Bielan zarabia więcej od prezydenta Warszawy? To nieprawda
Według doniesień niektórych mediów burmistrz Grzegorz Pietruczuk zarobił w ubiegłym roku więcej niż prezydent Rafał Trzaskowski.
Dopiero później dotarło do mnie, że to żart z okazji 1 kwietnia - mówi nam jeden z dzielnicowych radnych. - Śmiech śmiechem, ale ten tekst pokazał mnóstwo prawdy. Burmistrz Grzegorz Pietruczuk jest cały czas wpatrzony w telefon i przegląda Facebooka, względnie koresponduje z kimś na messengerze. Tak jest podczas sesji rady, spotkań z interesantami, ważnych narad, a nawet w trakcie uroczystości czy imprez. Nie wiem, jak fotograf urzędowy wyłapuje momenty, gdy Pietruczuk nie gapi się w telefon - mówi nasz rozmówca.
Bo Facebook to podstawowe - jakkolwiek to zabrzmi - zajęcie burmistrza. Grzegorz Pietruczuk cały czas monitoruje, co się dzieje na tym portalu społecznościowym, a szczególnie w grupach związanych z Bielanami. Jest bardzo przeczulony na punkcie polubień postów i komentarzy. Każda negatywna reakcja użytkownika powoduje w nim dyskomfort - mówi radny Bielan.
Armia ludzi od Facebooka
Do prowadzenia konta służbowego oraz profilu urzędu zaangażowanych jest kilka osób: rzeczniczka prasowa urzędu Magdalena Borek, dwóch urzędników referatu promocji Bartłomiej Frymus i Michał Michałowski, a do tego naczelnik wydziału kultury Szymon Lasocki. Ponadto urząd ma zatrudnionych dwóch fotografów - w rejestrze umów figurują dwa kontrakty na robienie zdjęć: Sylwestra Korzeniewskiego na 22 tys. zł rocznie i Tomasza Ozdoby na 23 tys. zł rocznie. Fotoreporterzy robią zdjęcia, które następnie wykorzystywane są na profilu "Urząd Dzielnicy Bielany", "Grzegorz Pietruczuk - Burmistrz Dzielnicy Bielany", a także w wydawanym przez ratusz miesięczniku "Nasze Bielany".
Liczą się tylko fotki i lajki
Burmistrz bardzo nie lubi krytyki, czego wielokrotnie doświadczyli mieszkańcy umieszczający krytyczne uwagi pod adresem Pietruczuka i bielańskiego urzędu w internecie. Komentarze takie bardzo szybko znikają a niejedna osoba doświadczyła zablokowania na oficjalnych profilach samorządu oraz w bielańskich grupach facebookowych, z których zdecydowana większość jest kontrolowana przez ludzi z otoczenia burmistrza. W ostatnich miesiącach Pietruczuk jest na celowniku działaczy sportowych klubu Hutnik. Jeden z nich założył stronę "Dyktatura na Bielanach" w proteście przeciwko cenzurowaniu wypowiedzi mieszkańców w internecie. Wielokrotnie domagał się wyjaśnień, kto prowadzi bielańskie grupy i dlaczego są one cenzurowane, gdy pojawią się treści nieprzychylne burmistrzowi. Nie otrzymał wyjaśnień.
Cenzura ku chwale burmistrza
Stowarzyszenie "Razem dla Bielan" to nie tylko burmistrz, jego zastępca Włodzimierz Piątkowski oraz radni. To także sympatycy i działacze, których zadaniem jest m.in. udostępnianie, klikanie polubień i komentowanie postów burmistrza. Kilka bielańskich grup na Facebooku jest moderowanych przez działaczy RdB, co skutkuje skutecznym cenzurowaniem postów i komentarzy mieszkańców mających uwagi niewygodne dla burmistrza. Bielany w tej części internetu właściwie nie mają żadnych istotnych problemów, a burmistrz jest najlepszy w historii. Miły, uczynny, zawsze się spotka z seniorkami, sportowcami, uczniami. Sadzi drzewa, krzewy i kwiatki, sprząta okolicę, otwiera place zabaw, w pocie czoła pomaga ukraińskim uchodźcom. Codziennie dba o formę: biega, pływa, jeździ na rowerze.
W internetowej przestrzeni Pietruczuk porusza tematy lekkie, łatwe i przyjemne, ale milczy np. na temat fatalnie prowadzonego remontu Sokratesa, zaś mieszkańcy, którzy takie tematy starają się poruszać - niejednokrotnie doświadczyli "bana". Cotygodniowe internetowe sprawozdania burmistrza mają sprawić wrażenie pełnej transparentności włodarza dzielnicy, ale i tu tematy dobierane są bardzo starannie, a nieprzychylne komentarze usuwane spod transmisji.
- Cenzurowanych jest coraz więcej osób. Ludzie to widzą i bardzo ich to irytuje, ale dla burmistrza i jego ekipy łatwiejsze jest zablokowanie kogoś czy skasowanie komentarza, niż podejmowanie trudnej dyskusji. To takie malowanie trawy na zielono - zaznacza radny z Bielan.
Przykłady można mnożyć: "Uwaga, cenzura na sąsiedniej bielańskiej grupie 'Warszawskie Bielany - Mieszkańcy' prowadzonej przez polityczne środowisko związane z burmistrzem! Wczoraj potępiłem wandalizm i dewastację kościołów na Bielanach. Post został usunięty i uznany za spam (to był jedyny post, jaki napisałem w tej grupie od tygodnia). Dlaczego protestujący wyżywają się na kościołach i panuje przyzwolenie na to wśród liderów protestów?" - pisze pan Mirosław w grupie "Mieszkańcy Bielan". "Wczoraj przekonałem się dobitnie, że obecna władza samorządowa, a w szczególności pan Grzegorz Pietruczuk nie toleruje krytyki. Niestety z racji tego, że nie napisałem, jak bardzo uwielbiam burmistrza, to mój komentarz został dziś rano usunięty a moje konto zablokowane na oficjalnym koncie burmistrza. I gdyby to było jego prywatne konto, to nawet bym się nie przejął, ale sytuacja miała miejsce na oficjalnym koncie burmistrza i stąd moje zdziwienie cenzurą" - dodaje członek tej samej grupy, pan Jan.
Po co to wszystko?
- No właśnie, tego nie wie nikt - mówi nasz informator. - Facebook jest coraz słabszy, posty mają coraz mniejsze zasięgi. Ludzie po kilkunastu latach są już znudzeni tym portalem. Ile razy można oglądać to, co znajomi jedli na obiad czy gdzie pojechali na wakacje? - zastanawia się. - Utrzymywanie wydziału, który robi propagandę burmistrzowi na gasnącym portalu jest po prostu nieopłacalne. Żeby to jeszcze przynajmniej była uczciwa promocja działań lokalnego samorządu, a nie wyłącznie dbanie o wizerunek jednej osoby. Ale cóż, przecież Pietruczuk nie płaci pracownikom referatu promocji ze swojej kiesy, tylko z podatków - kwituje smutno nasz rozmówca.
Ostatnio przedstawiciele warszawskiej Lewicy mówią, że Grzegorz Pietruczuk jest jednym z rozważanych przez nich kandydatów na prezydenta Warszawy.
(TJP)
.