Bloki w Legionowie zadłużone. Nie będzie remontów?
27 marca 2018
Kilka bloków w zasobach legionowskiej SMLW ma przeszło milionowy debet na funduszu remontowym, a rekordzista może pochwalić się długiem w wysokości 1,6 mln zł. Władze SMLW tłumaczą to przeprowadzoną termomodernizacją, jednak przy wejściu w życie nowej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, mieszkańcy tych bloków mogą na długie lata zapomnieć o remontach.
Żeby najlepiej zrozumieć istotę zmian w prawie spółdzielczym, trzeba się przenieść na... warszawskie Bródno. Istnieją tam bloki zadłużone nawet na 2 mln zł. Ich mieszkańcom władze spółdzielni zapowiedziały, że dopóki długi te nie zostaną spłacone, a fundusz remontowy dla danej nieruchomości nie wykaże bilansu dodatniego, to taki blok nie będzie remontowany. Ma to związek z wejściem w życie we wrześniu minionego roku ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Dotychczas spółdzielnia mogła pieniędzmi zgromadzonymi na koncie jednego bloku finansować remonty innego. Teraz robić tego nie może.
Skąd te długi?
Czy zatem legionowski blok, który ma np. ponad milion zł niedopłaty, nie będzie remontowany, dopóki na jego koncie nie pojawi się wystarczający na przeprowadzenie remontu bilans dodatni? Zapytaliśmy o to zarząd legionowskiej SMLW, który dość wymijająco odpowiedział nie tylko na to, ale i na inne pytania. - Jest to kolejne utrudnienie prowadzące do pogorszenia sytuacji remontowej budynków i ograniczającej możliwości stosowania idei spółdzielczości - ocenia nowe przepisy zarząd SMLW, po czym dodaje: - Jeśli remont był pilny, to stosowaliśmy ideę spółdzielczości. Taki remont był wykonywany zgodnie z obowiązującym regulaminem i rozliczany był w ramach funduszu remontowego jako pożyczka do spłaty. Po nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych jest to utrudnione - odpowiedziała nam SMLW.
- To skandaliczne, mieszkam tu blisko 40 lat i nigdy z opłatami czynszu się nie spóźniałem. Teraz nagle okazuje się, że mogę zapomnieć o remontach bloku tylko dlatego, że na funduszu remontowym jest dług? A skąd ten dług? Jak go wyliczyli i jak gospodarowali naszymi pieniędzmi przez te wszystkie lata? - zastanawia się pan Eugeniusz z osiedla Jagiellońska.
Bloki z ponad milionowym długiem
Aby zdać sobie sprawę ze skali problemu, zapytaliśmy o pięć najbardziej zadłużonych bloków w zasobach SMLW. Jak się okazało, najgorzej pod tym względem jest na osiedlu Jagiellońska. Spółdzielnia dowodzi, że nie wynika to wcale ze złego zarządzania finansami, czy też trudnościami mieszkańców w regularnym opłacaniu czynszu, lecz głównie z przeprowadzonych niedawno prac termomodernizacyjnych. Rekordowe zadłużenie jednego z bloków sięgnęło już ponad 1,6 mln zł, ale SMLW podaje przykład kolejnych czterech bloków z osiedla Jagiellońska z zadłużeniem powyżej miliona zł. Mamy też bloki z saldem dodatnim na funduszu remontowym - rekordzista uzbierał blisko 600 tys. zł. Skąd tak olbrzymie dysproporcje? To głównie tajemnica poliszynela i... samej spółdzielni. Otóż okazuje się, że bilans otwarcia, ewidencja wpływów i wydatków na funduszu remontowym prowadzona jest na poszczególne nieruchomości dopiero od 2008 roku. Oznacza to, że wszelkie wcześniejsze pieniądze gromadzone na tym funduszu szły do "wspólnego worka", a dopiero od 10 lat są prowadzone rozliczenia dla każdego z bloków z osobna.
Długi trzeba będzie spłacić
Co zatem się stanie, gdyby lokatorzy danego bloku, który już teraz jest zadłużony "po uszy", zechcieliby odłączyć się od spółdzielni zawiązując wspólnotę? - Zgodnie z nowelizacją ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w przypadku wydzielenia się nieruchomości lub powstania wspólnoty mieszkaniowej zobowiązanie wynikające z sald na funduszu remontowym z tytułu przeprowadzonych remontów, zaciągniętego kredytu termomodernizacyjnego, lub na inny cel, zostanie rozliczone z użytkownikami lokali przedmiotowej nieruchomości na warunkach uzgodnionych z zarządem spółdzielni - odpowiada nam zarząd SMLW. Inaczej mówiąc, wszelkie długi trzeba będzie spłacić.
(DB)