Bezsenność śmieciarzy
12 maja 2006
- Czy buczące śmieciary muszą zaczynać pracę o szóstej rano? - pyta mieszkaniec dużego osiedla na Bielanach. - To są prawdziwe "bestje", jak jest napisane na niektórych z nich. Prawdopodobnie już wiele z tych aut dawno powinno być wycofane z eksploatacji. Są tak głośne, że nie da się wytrzymać.
- Tam przynajmniej nikogo nie budzą dzwonkami do drzwi - mówi trzy-dziestolatek z Marek. - Jak zapomnę im we wtorek wystawić kosz na zewnątrz, albo nie zostawię otwartej furtki, to budzą mnie przed siódmą dzwonkiem do drzwi. Bywa, że jeszcze mają pretensję, że długo czekają. - Gdyby wszyscy sąsiedzi korzystali z tej samej firmy, to przyjechaliby raz na tydzień - narzeka mieszkanka domu na Białołęce. - A tak, każdy ma inną firmę i u jednego są w poniedziałek, u innego we wtorek i tak dalej. Najczęściej z samego rana.
Niemal wszystkie firmy śmieciarskie zaczynają pracę o szóstej, a ich wozy bez wątpienia do cichych nie należą. Ich przedstawiciele tłumaczą takie godziny pracy koniecznością sprostania obowiązkom, godzinami otwarcia spalarni i kompostowni. Nic nie wskazuje na to, że śmieciarki dadzą nam pospać.
oko