REKLAMA

Bemowo

komunikacja »

 

Betonowe odjazdy

  21 stycznia 2011

Kolejny raz na Bemowie mamy problem z ulicą w nowym osiedlu. Chodzi o ul. Coopera - drogę wyjazdową z osiedla Lazurowa, ułożoną z płyt betonowych służących wcześniej jako dojazd do budowy od strony ul. Górczewskiej.

REKLAMA

Betonowa ulica ma 600 m - dokładnie tyle potrzebo­wały pojazdy budowlane. Gdyby miała o 300 więcej, dochodziłaby również do ul. Batalionów Chłopskich, dzięki czemu powstałby drugi dogodny wyjazd z osiedla.

600 czy 900 metrów - ul. Coopera w ogóle nie nadaje się dla samochodów osobowych. Deweloper zaproponował budowę nawierzchni i przekazanie uli­cy we władanie dzielnicy w zamian za zwrot wartości terenu potrzebnego pod jej budowę. Burmistrz się zgodził, podpisał nawet stosowne porozumienie. Nie­stety, nie w smak było to pani prezydent, na której garnuszku wisi dzielnica. "Płacić? Za grunt pod ulicę potrzebną głównie klientom dewelopera? To on powi­nien ją zbudować i oddać miastu" - krzywi się w "Ga­zecie Wyborczej" rzecznik Hanny Gronkiewicz-Waltz. No, tak. Niech ulice budują ci, którzy po nich chodzą, szkoły - ci, którzy się w nich uczą, a cmentarze - ci, którzy na nich leżą. Urzędnicy wreszcie sobie odpoczną.

Groźby niedozwolone?

Władze miasta chcą wymuszać na deweloperach finansowanie budowy dróg pub­licznych pod groźbą nie udzielenia pozwolenia na budowę. To nieodpowiedzialny pomysł. W minionych latach kilka razy udało się w Warszawie wycisnąć coś z inwestora, na przykład budowę odcinka ul. Górczewskiej przy Wola Parku, ale dzia­ło się to na etapie wydawania decyzji o warunkach zagospodarowania terenu, która jest znacznie bardziej uznaniowa. Od tego czasu zmieniły się przepisy i tam, gdzie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, decyzja o warun­kach zagospodarowania terenu nie jest potrzebna.

Warto podkreślić, że ulicę wybudowaną przez dewelopera czy spółdzielnię mieszkaniową nie zawsze też udawało się przekazać dzielnicy. Bywało, że nie speł­niała standardów, gdyż podczas budowy zmieniały się przepisy o drogach publicz­nych, i gmina (czy dzielnica) nie mogła jej przejąć. Bywało też, że to gmina nie wykazywała entuzjazmu do przejmowania drogi, gdyż nie chciała ponosić kosztów jej eksploatacji.

Merian Cooper, patron naszej ulicy, lotnik-bohater wojny polsko-sowieckiej i reżyser "King-Konga", jako praktyczny Amerykanin byłby bardzo zdziwiony kłopo­tami władz miasta. Sprawa jest naprawdę prosta, tylko trzeba chcieć i umieć. Bu­dowa dróg publicznych to niewątpliwie zadanie władz, a nie prywatnych dewelo­perów. Ustawa o gospodarce nieruchomościami określa w jaki sposób właściciele nieruchomości partycypują w kosztach budowy drogi - poprzez obciążenie ich tzw. opłatą adiacencką, odpowiadającą różnicy w wartości nieruchomości sąsiadujących z drogą, przed i po jej zbudowaniu.

Handelek: "ja ci wydam decyzję, a ty mi zbudujesz drogę" zalatuje trochę ustrojem, z którego przedstawicielami walczył pułkownik Cooper.

Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBemowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA