Podobno jak jest mróz, to złodzieje przenoszą się do centrów handlowych, gdzie mają większe szanse na łup. Na Białołęce wręcz przeciwnie: bardziej opłaca im się marznąć, bo zysk większy.
REKLAMA
Białołęccy policjanci informują, że podczas kilkudniowych mrozów w naszej dzielnicy w ten sam sposób skradziono trzy samochody. Ich właściciele rano włączali silniki i czekając, aż osiągną one wymaganą do prawidłowej eksploatacji temperaturę, siedzieli sobie w ciepełku domu. Nie czekali natomiast złodzieje: mając odpalony samochód z kluczykami w środku, wsiadali doń i odjeżdżali w siną dal. Tak okradli dwóch białołęczan, trzeci samochód należał do rozwoziciela pizzy, który akurat dostarczał zamówienie.
Teraz okradzeni są pokrzywdzeni w trójnasób: nie mają samochodu, ubezpieczenie zapewne nie obejmuje kradzieży odpalonego pojazdu, a policja powinna jeszcze wlepić im mandat, bo zgodnie z kodeksem drogowym pozostawienie pojazdu z włączonym silnikiem bez nadzoru jest wykroczeniem...