Znikają koty na osiedlu Groty
6 lutego 2012
Z zewnątrz osiedle Groty wygląda na enklawę spokoju: domki połączone szeregowo, wąskie uliczki, bliskość lasu. W środku znajdziemy jednak to co wszędzie: sąsiedzką zawiść, złośliwość, pogróżki. I okrucieństwo. Na osiedlu zaczęły ginąć psy i koty, a na klatkach pojawiły się zapowiedzi likwidacji zwierząt, które znajdą się poza posesją właścicieli. - Groźbą wyłapywania i "usuwania" kotów powinien zająć się prokurator - twierdzą członkowie rady nadzorczej osiedla Groty.
Powiadomili urząd - a ten policję
Rada nadzorcza osiedla nie zamierza tolerować podjętych bezprawnie działań przez anonimowych wrogów zwierząt, usiłujących zastraszyć groźbami wieloletnich mieszkańców Grot. Ustawa o ochronie zwierząt zakazuje wyłapywania czworonogów, a wręcz wskazuje na obowiązek opieki nad wolno żyjącymi kotami. O sytuacji powiadomiony został dzielnicowy wydział ochrony środowiska. Po naszej interwencji władze dzielnicy zdecydowały się przekazać całą sprawę policji. - W związku z tym, że informacje przekazane nam od mieszkańców noszą znamiona możliwości popełnia przestępstwa, jako dzielnica jesteśmy zobowiązani do zgłoszenia tego faktu policji, co uczynimy niezwłocznie - zapewnia Michał Łukasik, rzecznik prasowy urzędu dzielnicy Bemowo.
W sprawę zaangażował się już dzielnicowy tego rejonu. - Koty są objęte Ustawą o ochronie zwierząt. Podejmiemy czynności zmierzające do zweryfikowania informacji mieszkańców. Jeśli okaże się, że ktoś zabijał koty, sprawca bądź sprawcy tego procederu zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej - mówi Joanna Banaszewska, oficer prasowy bemowskiej komendy policji. Jednocześnie apeluje o zgłaszanie się wszystkich osób poszkodowanych, jak i świadków mogących pomóc w ustaleniu, kto stoi za znikaniem kotów na policję. - Informacje można przekazywać również anonimowo bądź drogą elektroniczną - dodaje.
Anna Przerwa