Zapomniana ulica Grudzie. Mieszkańcy walczą!
13 czerwca 2012
Mieszkańcy ulicy Grudzie czują się zapomniani przez miasto. Założyli stowarzyszenie i zapowiadają - będziemy monitować w urzędzie do skutku.
Władze obiecały mieszkańcom kanalizację, wodę, jezdnię i chodniki. - Żadna z obietnic nie została spełniona. Na naszą dzielnicę przeznaczono w tym roku tylko 4 mln zł. Pieniądze te mają być wydane na udrożnienie przepływu pod przyszłą kanalizację. Urząd ciągle się tłumaczy, że nie ma pieniędzy - mówi Stanisław Sadowski, inicjator spotkania z mieszkańcami i założyciel "Stowarzyszenia na rzecz rozwoju ulicy Grudzie, Bukowca i ulic przyległych".
Jeden wniosek
Stowarzyszenie powstało dwa lata temu. Były radny powiatowy Stanisław Kraszewski podsunął pomysł na utworzenie formalnej grupy, która na pewno będzie mogła więcej zdziałać w urzędzie miasta niż pojedynczy mieszkaniec. Stanisław Sadowski, mieszkaniec ulicy Grudzie, od razu przystąpił do realizacji pomysłu. Nie było trudno zebrać 15 osób, aby zarejestrować stowarzyszenie w starostwie.
Na pierwszym spotkaniu pojawiło się 100 osób. Wtedy też matki wysunęły wniosek, aby monitować w urzędzie w sprawie budowy placu zabaw. Pomysł udało się zrealizować w ubiegłym roku, przy współpracy ze stowarzyszeniem Amicus, które założył ksiądz z tamtejszej parafii Matki Bożej Fatimskiej. To zachęciło mieszkańców do zgłaszania kolejnych pomysłów na inwestycje w tej części miasta.
W ostatnim spotkaniu zorganizowanym przez stowarzyszenie, które odbyło się pod koniec maja, wzięło udział 70 mieszkańców. - Najważniejszy wniosek z naszego ostatniego zebrania to doprowadzenie do spotkania z prezydentem Romanem Smogorzewskim za dwa miesiące. Powiedziano nam bowiem, że wtedy miasto będzie lepiej wiedzieć, jakie plany inwestycyjne może zrealizować - mówi Stanisław Sadowski.
Mieszkańcy mają nadzieję, że w grupie będzie im łatwiej walczyć choćby o kanalizację i chodniki. - Stowarzyszenie powstało, aby w urzędzie o nas przypomnieć. Ulica Grudzie też należy do Legionowa, o czym niektórzy zapominają. Chcemy wszystkim o tym przypomnieć, bo potrzeby są naprawdę duże - podkreśla Natasza Robakowska.
Drogie wodociągi
Na spotkaniu zorganizowanym pod koniec maja licznie stawili się mieszkańcy. I żaden z zaproszonych urzędników. Jedynym przedstawicielem samorządu był radny Bogdan Kiełbasiński. Mieszkańcy poruszali przede wszystkim temat wysokich kosztów przyłączy wodociągowych. Na Grudziach jest tylko kilka osób chętnych do podłączenia, przez co koszty jednego przyłącza będą sięgać od 5 do 7 tys. zł. To stanowczo za drogo. Mieszkańcy próbują więc sami znaleźć jakieś rozwiązanie.
- Stowarzyszenie uzgodniło, że rozda mieszkańcom ankiety, w których wypowiedzą się, czy chcą przyłącza wodociągowe. Dzięki temu będzie można łatwiej dokonać ostatecznej wyceny jednego przyłącza - tłumaczy radny Kiełbasiński.
Problem z chodnikami
Problemem Grudzi - ulicy, gdzie niejednokrotnie samochody przekraczają dozwoloną prędkość, jest brak porządnego chodnika. Jest on zbudowany, jednak tylko fragmentami. - Na Grudziach jest problem z gruntami. Niektóre ogrodzenia są przy samej ulicy, a jest grupa mieszkańców, która nie zgadza się oddać terenu pod chodnik, a już na pewno nie za darmo. I mamy impas. A przecież to chodzi o nasze bezpieczeństwo. Tym chodnikiem będziemy chodzić my i nasze dzieci - mówi radny. Na razie urząd nie ma pieniędzy na wykup gruntów, ale znalazła się grupa osób, które chętnie oddadzą kawałek ziemi przy ulicy, bo zależy im na bezpieczeństwie. Taką propozycję mieszkańcy zamierzają przedstawić urzędnikom.
Dwa lub cztery lata
Legionowscy urzędnicy ciągle nie mają dla Grudzi dobrych wiadomości. Projekt budowy kanalizacji dla ulicy Grudzie, Bukowca oraz ulic przyległych w stronę Strużańskiej, jest na ukończeniu, ale miasto będzie się dopiero ubiegać o unijną dotację. - Jeszcze w czerwcu projekt zostanie złożony, a w lipcu powinniśmy mieć decyzję dotyczącą dofinansowania - tłumaczy Marek Prokurat, naczelnik wydziału inwestycji urzędu miasta Legionowo.
Jeśli projekt uzyska dofinansowanie, budowa kanalizacji ruszy jeszcze w tym roku i potrwa dwa lata. Później miasto planuje kompleksowy remont ulicy. Mieszkańcy doczekają się w końcu porządnej nawierzchni, chodników oraz oświetlenia. - Ulicę tę zrobimy kompleksowo, ale najpierw musi być kanalizacja - mówi naczelnik.
Jeśli miastu nie uda się pozyskać dotacji, wówczas inwestycja będzie realizowana z własnych pieniędzy, ale niestety przedłuży się to w czasie. Zamiast w dwa lata, ta część miasta będzie zrobiona kompleksowo w ciągu czterech lat.
Ewelina Kurzak