"Żabka" w letargu
22 grudnia 2001
Zgodnie z obietnicą wracamy do sprawy sklepu "Żabka" przy ul. Odkrytej 31. W gminnym wydziale handlu poinformowano nas, że policja nie potwierdziła doniesień o zakłócaniu ciszy nocnej przez klientów sklepu, jak również obsługę placówki, która miała ponoć głośno sprzątać sklep po godz. 22.00.
Raport straży miejskiej w tej sprawie nie został przekazany gminie do chwili zamykania tego wydania "Echa". Zbierając materiał do poprzedniego artykułu o sklepie przy Odkrytej ustaliliśmy także, że żaden z mieszkańców nie zgłosił w straży miejskiej skargi na ww. sklep.
Powody obecnego spokoju wyjaśnia jeden z uczestników naszego forum internetowego: "Tak czy inaczej, teraz jest zima, więc problem nie jest aż tak bardzo dokuczliwy. Wcześniej się robi ciemno, ludziom się nie chce wychodzić wieczorami itd. Wszystko to powróci w lecie, wtedy naprawdę mamy libację pod blokiem do 24.00, a nawet później."
Internauta ów zarzuca autorowi artykułu, że pomniejszył wagę protestu złożonego przez mieszkańców w wydziale handlu: "Pod skargą podpisało się 29 osób" - cytuje fragment tekstu z poprzedniego wydania "Echa", po czym komentuje: "To nie 29 osób tylko 29 mieszkań w którym żyją 3, 4-osobowe rodziny, czyli około 90 osób. Poza tym w bloku jest 35 lokali i w dodatku nie wszystkie zamieszkane, więc skargę złożyło prawie 100% lokatorów naszego bloku."
Szanuję zdanie naszego Czytelnika, ale skoro pod skargą podpisało się 29 osób, to znaczy że dokładnie tyle ich było. Domniemanie, że chodzi o całe rodziny jest nadinterpretacją. Czyżby pozostali protestujący byli niepiśmienni? A może sprawa nie była dla nich na tyle istotna, by składać podpis? Należy unikać domysłów i trzymać się faktów. Jeżeli zaś o pomniejszaniu wagi protestu mówimy, to podpisujący go sami pomniejszyli wagę swoich zabiegów, gdyż w świetle przepisów złożona została jedna skarga i jako jedna jest rozpatrywana. Gdyby każdy z protestujących złożył ją oddzielnie, to byłoby 29 skarg. Skoro jednak ze skargą, choć oficjalną, wystąpiono jedynie do gminy, nikt natomiast nie zgłaszał sprawy na policji, ani (przynajmniej do poprzedniego wydania "Echa") w straży miejskiej, to może rzeczywiście sprawa nie jest aż tak poważna.
Pozostaje żywić nadzieję, że po naszych materiałach pracownicy "Żabki" zwrócą większą uwagę na porządek w obrębie sklepu i że w przyszłości nie będzie powodów do podejmowania interwencji.
Grzegorz Cielecki