61-letnia mieszkanka Bielan wpadła do studzienki kanalizacyjnej. Połamała sobie nogi, ręce, uszkodziła miednicę oraz kręgosłup. Zziębnięta, obolała czekała ponad dwie godziny na ratunek. Miała szczęście. Odnalazł ją zaniepokojony wnuk.
Wypadek zdarzył się na działce u zbiegu ulic Wólczyńskiej i Arkuszowej. Kobieta chciała wyrzucić niepotrzebne chwasty w pobliskie krzaki. Nagle ziemia usunęła jej się spod nóg. Wpadła prosto do otwartej studzienki kanalizacyjnej, częściowo wypełnionej wodą. Ktoś ukradł właz! Maria D. połamała sobie nogi, uszkodziła miednicę. Nie miała szans wydostać się stamtąd o własnych siłach. Całe szczęście tego ranka była umówiona z wnukiem. Kiedy przyszedł do domu, usłyszał rozpoczliwe wołanie o pomoc. Wezwał straż pożarną. Specjalistycznym sprzętem wyciągano zziębniętą Marię D. ponad dwie godziny. Feralną studzienkę zabe-tonowano i zabezpieczono kamieniem. Kobieta została od razu przewieziona do Szpitala Bielańskiego. Policja przypuszcza, że właz ukradli bezdomni, którzy oddadzą go na złom. Być może w ten sposób będzie można odnaleźć złodzieja? Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji obiecało 10 tys. nagrody za złapanie przestępcy. Odpowie za kradzież i narażanie innych na niezpieczeństwo. Pani Maria liczy na zadośćuczynienie od MPWiK. Jej rehabilitacja może potrwać wiele miesięcy.
cehadeiwu