Wawerska masakra piłą mechaniczną. "Do korzystania z wolności trzeba dorosnąć"
1 lutego 2017
Bezkarna wycinka "prywatnych" drzew rozpoczęta. W naszej dzielnicy zagrożone są tysiące, także historycznych. Pod topór poszedł już między innymi stary dąb na osiedlu Sadul.
Dąb rósł sobie spokojnie od wielu lat, co pamiętają najstarsi mieszkańcy Mydlarskiej. Miał jednak pecha znaleźć się na prywatnej posesji tuż obok kortu tenisowego. Do niedawna chroniły go przepisy, ale od 1 stycznia się zmieniły, więc stał się jedną z pierwszych ofiar wawerskiej masakry piłą mechaniczną. Wkrótce ofiar może być więcej. - Rzeź drzew na prywatnych działkach uważam za rozpoczętą... - pisze Rafał Czerwonka, radny dzielnicy Wawer, który wycinkę sadulskiego dębu jako pierwszy nagłośnił na na swej stronie poświęconej życiu osiedla.
I może mieć rację. Wycinka drzew na prywatnych gruntach może za chwilę ruszyć na wielką skalę. I to w majestacie prawa. 1 stycznia weszła bowiem nowelizacja ustawy o ochronie przyrody oraz ustawy o lasach, która pozwala wycinać drzewa na prywatnych działkach, jeśli drzewa nie są wycinane na cele związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Co więcej można bez zezwoleń wycinać także drzewa historyczne, czyli takie które mają powyżej 40 i 50 lat.
Wycinka zgodna z prawem
Dąb z osiedla Sadul był drzewem właśnie historycznym. Jednym z najpiękniejszych i najstarszych w całej okolicy. Właściciel nie miał dlań litości. Zapewne dąb gubił liście na kort i zasłaniał słońce. - Wielka szkoda. Było to ostatnie tak piękne drzewo na naszym osiedlu. Miał ponad trzy metry obwodu pnia, a różne szacunki, które dostaję od specjalistów wskazują, że mógł mieć w granicach 190-210 lat - mówi Czerwonka. Posesja przy Mydlarskiej została na wniosek urzędników skontrolowana przez strażników miejskich. Stwierdzili oni, że dąb został wycięty zgodnie z prawem. - Kontrola wykazała, że właścicielem działki jest osoba prywatna, dąb nie był pomnikiem przyrody. Wycinka została przeprowadzona zgodnie z prawem - informuje Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej.
Boję się, że więcej podobnych okazów drzew może niebawem zniknąć nie tylko z krajobrazu osiedla Sadul, ale i całej dzielnicy. Być może skutki nowej ustawy złagodzą radni wprowadzając ograniczenia, co do gatunków i wymiarów drzew wyłączonych z bezkarnej wycinki. Warto by się zastanowić, co ważniejsze - święte prawo własności, wedle którego na prywatnym terenie wolno prawie wszystko, czy jakieś dobro wspólne, jakim architektura krajobrazu i zadrzewienie chyba jednak są, zwłaszcza w dzielnicy, która chce się uważać za zieloną. - Krytykowana zasada pozwoleń i opłat za wycinkę drzew została zniesiona w ramach postulowanego przez wielu przywracania wolności obywatelskich. I cóż się okazuje? Do korzystania z wolności trzeba dorosnąć (...) takie drzewo to dobro wspólne. Myślę, że dla naszego środowiska, osiedla, miasta, strata tego dębu jest bardziej dotkliwa, niż strata tego, kto go ściął - komentuje całą sprawę na stronie osiedla Sadul pani Anna. Podpisuję się obiema rękami!
(wk)