Ciało zaginionego znaleziono w lesie w Aninie. Aresztowano sprawców zabójstwa
1 marca 2021
Tragiczny finał poszukiwań 34-latka, który zaginął w Sylwestra.
Policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw Komendy Stołecznej Policji zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o udział w zbrodni, do której doszło ostatniego dnia 2020 roku.
"Nasz drogi Daro zaginął"
- Nasz drogi Daro zaginął 31 grudnia. Od tego czasu nie kontaktował się z nikim, jego telefon i wszystkie komunikatory milczą - poinformowała rodzina Dariusza K. na początku stycznia br. w mediach społecznościowych. Utworzono nawet zbiórkę pieniędzy na opłacenie usług prywatnego detektywa. Ustalono, że 31 grudnia minionego roku około 6 rano 34-latek widziany był na ulicy Marymonckiej.
Z ustaleń śledczych wynika, że wieczór przed zaginięciem Dariusz K. spędził w towarzystwie swojej przyjaciółki Moniki w jej mieszkaniu przy ul. Marymonckiej. Oprócz nich byli tam także 34-letni Tomasz B. i 38-letni Paweł Z. Kobieta wyprosiła gości około północy, skąd mężczyźni skierowali się do mieszkania Pawła Z., przy tej samej ulicy i tam pili alkohol.
- Podczas spotkania doszło do kłótni pomiędzy dwoma mężczyznami. W trakcie szarpaniny jeden z nich zaatakował drugiego nożem, czego następstwem była śmierć 34-latka - informuje Edyta Adamus z KSP. W połowie lutego policjanci wpadli na trop sprawców zabójstwa. 34- i 38-latek zostali zatrzymani. W trakcie czynności procesowych wskazali miejsce ukrycia zwłok kolegi. Okazało się, że zawinęli go w dywan, wywieźli i zakopali w lesie w Aninie.
Wywieźli zwłoki do lasu w Aninie
Śledczy ustalili, że 4 stycznia br. Tomasz B. kupił volvo. Pożyczył też od znajomego łopatę, wyjaśniając mu, że planuje zakopać zwłoki psa. Wraz z Pawłem Z. wywieźli zwłoki ofiary w okolice Anina. Zakopali je w dole o głębokości około 80 cm. Volvo natychmiast sprzedali na złom, jednak nie zostało zniszczone. Dzięki temu auto zostało zabezpieczone na potrzeby śledztwa, poddano je oględzinom i pobrano próbki do badań. O podejrzeniu, że poszukiwany od grudnia Dariusz K. nie żyje, poinformował policję prywatny detektyw, dlatego właśnie śledztwo pod tym kątem zostało wszczęte 9 lutego. Policjanci ustalili, że Tomasz B. sprzedał swoje mieszkanie za 210 tysięcy złotych i planuje wyjechać za granicę. 34-latek został zatrzymany 12 lutego, gdy wychodził od notariusza.
Co im grozi?
Prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie przedstawił zatrzymanym zarzuty. Podejrzani przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. 34-latek będzie odpowiadał za zabójstwo, 38-latek natomiast za niepowiadomienie organów ścigania o przestępstwie i pomocnictwo w zacieraniu śladów zbrodni. Decyzją sądu mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli u zatrzymanego 34-latka ponad 210 tysięcy złotych.
(DB)