Urzędnicy nie zgadzają się na modernizację Bysia. Aktywistka: "Przedsiębiorca zastrasza nas pozwami"
16 marca 2021
Samorządowcy i lokalni aktywiści cieszą się ze wstrzymania przebudowy mającej na celu... zmniejszenie uciążliwości zakładu przerabiania odpadów, o co od ponad pięciu lat stara się właściciel Bysia. Atmosfera między firmą a władzami i lokalnym stowarzyszeniem jest napięta. Sypią się pozwy o ochronę dóbr osobistych przedsiębiorcy. Jednym z pozwanych jest burmistrz Grzegorz Pietruczuk. Dlaczego władze dzielnicy odmówiły pozwolenia na schowanie pod dachem uciążliwej działalności?
Choć Byś ma wszystkie niezbędne zezwolenia a jego działalność jest zgodna z miejscowym prawem (studium uwarunkowań przestrzennych), w ubiegłym miesiącu bielański urząd odmówił firmie wydania pozwolenia na przebudowę zakładu. Decyzja spotkała się z ciepłym przyjęciem ze strony aktywistów m.in. z Czystych Bielan.
- W okolicy dominuje fetor, który trudno wytrzymać, a aktualna działalność Bysia generuje liczne protesty mieszkańców i skargi kierowane przez nich do różnych instytucji w sprawie uciążliwości odorowych, hałasu, zapylenia. Niestety urzędy przerzucają się odpowiedzialnością i nic nie robią - mówi Jolanta Całka, szefowa stowarzyszenia Czyste Bielany, która z zadowoleniem przyjęła decyzję władz dzielnicy. - W sprawie Bysia piszemy wszędzie, gdzie to możliwe, w tym do MWIOŚ, RDOŚ, WIOŚ, GDOŚ, urzędu miasta, urzędu dzielnicy, marszałka województwa. To m.in. petycja z 724 podpisami o zamknięcie MPO i Bysia.
"Chcemy zadaszyć to, co dziś robimy pod gołym niebem"
- O wydanie pozwolenia na wybudowanie obiektu, który - co wielokrotnie publicznie podkreślaliśmy - ma służyć hermetyzacji procesów przetwarzania odpadów (zadaszeniu części instalacji znajdujących się na zewnątrz) wystąpiliśmy w kwietniu 2015 roku - mówi Karol Wójcik z firmy Byś. - Podkreślamy, iż choć z formalnego punktu widzenia nasz wniosek dotyczył rozbudowy, to w istocie jest to zadaszenie procesów przetwarzania, bez zwiększania mocy przerobowych zakładu. To inwestycja w interesie mieszkańców, a nie przeciw nim. Podczas gdy w innych rejonach naszego kraju mieszkańcy apelują o modernizację zakładów przetwarzania odpadów, by nie były uciążliwe, nasze wieloletnie starania o podniesienie standardów zostały zwieńczone odmową. Jesteśmy zaskoczeni działaniem władz dzielnicy, które z błahych powodów wydały odmowę.
Dlaczego bielański ratusz nie chce wydać zgody na inwestycję, mającą na celu zmniejszenie uciążliwości zakładu dla mieszkańców? Oficjalnie: z powodów biurokratycznych, tzn. licznych błędów w dokumentacji. Nieoficjalnie - z powodów wizerunkowych. Burmistrz nie chce być postrzegany jako osoba w jakikolwiek sposób sprzyjająca firmom śmieciowym. W jednym z pism Grzegorz Pietruczuk napisał m.in., że "nie do przyjęcia jest rozbudowa zakładu generującego zagrożenie dla zdrowia ludzi i środowiska".
Czyste Bielany: "Byś skupuje nieruchomości wokół zakładu"
- Kompletnie nie przekonują nas tłumaczenia rzecznika przedsiębiorcy, że rzekomo budowa hali ma zmniejszyć smród, zapylenie i hałas, bo jednocześnie przedsiębiorca sukcesywnie skupuje wiele hektarów przylegających terenów i inicjuje szereg postępowań o pozwolenie na budowę nie tylko na szczeblu dzielnicy, ale i urzędu miasta, co naszym zdaniem świadczy raczej o ekspansji jego działalności, gdzie w ogóle nie powinna być ona prowadzona - argumentuje Całka. - Nie przekonuje nas także nowa inwestycja "budowy magazynu na produkcję szczotek i zbieranie odpadów" tego przedsiębiorcy na działkach obok, dla których uzyskał warunki zabudowy. Kruszarka betonu czy gruzu nie jest i nie będzie schowana w hali, bo to fizycznie niemożliwe. Tumany kurzu i pyłu opadną na całą okolicę - dodaje aktywistka.
Właściciel firmy Wojciech Byśkiniewicz przyznaje, że kupuje nieruchomości w okolicy, ale robi to wyłącznie dlatego, aby nie powstały na nich nowe budynki mieszkalne. Nowi mieszkańcy to dla firmy problem i kolejne konflikty społeczne, których Byś chce unikać. Wprost krytykuje władze Bielan za wydawanie pozwoleń na budowę osiedli w przemysłowej części dzielnicy. Dodaje, że jego inwestycja, to nie tylko poprawa dla mieszkańców okolicy, ale też lepsze warunki pracy dla pracowników.
Bielańscy radni w ubiegłym roku wypowiedzieli się przeciwko modernizacji instalacji Bysia. Choć firma od kilku lat mówi o zadaszeniu i uszczelnieniu, samorządowcy przekonują, że w rzeczywistości chodzi o zwiększenie liczby przyjmowanych śmieci. Na jakiej podstawie? Na dziś Byś nie ma zezwoleń, które dałyby możliwość przyjęcia dodatkowych odpadów. Takie zezwolenie muszą wydać urzędnicy. Czyżby radni nie mieli zaufania do urzędów?
"Śmieci to wielkie pieniądze"
- Pieniądze z odpadów są ogromne. Doprowadziło to do dyktowania warunków przez prywatnych przedsiębiorców, którym obojętne jest środowisko, dobro mieszkańców, recykling czy ekologia. Nie ma też kontroli nad tymi prywatnymi przedsiębiorcami, stąd dzikie składowiska odpadów, podpalanie składowisk, czy porzucanie odpadów w lasach - grzmi Całka i dodaje: - Nie ma naszej zgody na hałas i pył rozprzestrzeniający się po okolicy, a spowodowany kruszeniem betonu i gruzu, który odbywa się na otwartym terenie w ilości 100 tys. ton/rok. Obiecanki przedsiębiorcy, że będzie kruszył beton w zamkniętej hali są niewiarygodne, gdyż żaden filtr nie wytrzyma takiego pyłu, a to wszystko osiada nam w płucach.
- Właściciel Bysia nie prowadzi dialogu z mieszkańcami, a raczej zastrasza ich pozwami. Jedna osoba dostała w krótkim czasie siedem pozwów. Ja otrzymałam jeden pozew za naruszenie jego dóbr osobistych, za opublikowanie jego nazwiska na forach społecznościowych w liście otwartym do prezydenta Warszawy. Nazwiska, które jest w nazwie jego firmy - mówi Całka. - Byś bez wiedzy i zgody mieszkańców znacznie poszerzył zakres swojej działalności. Nigdy nie konsultował się z mieszkańcami i nie pytał ich o zdanie, wprowadzając się na tereny mieszkaniowe z tak uciążliwym biznesem, który winien być zlokalizowany poza terenem zurbanizowanym. Od lat a dokładnie od 2005 r. regularnie składane są petycje i sprzeciwy do urzędów, na których podpisywało się po kilkaset osób przeciwko działalności Bysia w tej lokalizacji. Powodem sprzeciwów jest fetor, gryzonie i pogorszenie warunków ich życia i zdrowia w tym: nudności, kaszel, pogorszenie nastroju, depresja, dolegliwości ze strony układu oddechowego.
Atmosfera jest napięta. Urząd dzielnicy nie wyraził zgody na modernizację Bysia, której celem jest zmniejszenie uciążliwości zakładu dla okolicznych mieszkańców. Właściciel Bysia mówi o populistycznych pobudkach burmistrza i działaniu na szkodę mieszkańców.
(DB, dg, oko)