Bar Marymont do likwidacji? Władze Bielan przywracają dekret Bieruta na Marymonckiej
3 marca 2021
Właściciele Baru Marymont i jego stali bywalcy obawiają się, że kultowy lokal niebawem zakończy żywot. Wszystko za sprawą przepychanek prawnych pomiędzy spadkobiercami kamienicy a władzami miasta.
- 60-letnia historia Baru Marymont niedługo może dobiec niestety końca. Miasto wystąpiło o jego eksmisję. Sprawa ta jest nie tylko bulwersująca ze względu na sam charakter miejsca, które wydaje posiłki w ramach systemu opieki społecznej na Bielanach, ale również na fakt, że miasto wystąpiło do sądu z wnioskiem o eksmisję lokalu, do którego wcześniej zrzekło się praw.
Dekret Bieruta pogodził polityków. Krasińscy nie odzyskają Królikarni
Nowe prawo praktycznie zamyka spadkobiercom możliwość odzyskania mokotowskiej posiadłości przodków, w dużej mierze sankcjonując postanowienia tzw. dekretu Bieruta.
Taką opinię dla sądu napisała ta sama prawniczka reprezentująca miasto, która teraz podpisała się pod wnioskiem o eksmisję - napisała do redakcji pani Maria, zaniepokojona mieszkanka.
"Stołowali się tu dziadkowie, na zupę wpadali rodzice"
Perypetie własnościowe kamienicy nadają się na oddzielną, długą opowieść. Przedstawiamy je w dużym skrócie. Budynek przy Marymonckiej 49 po II wojnie światowej przejęło państwo na podstawie tzw. dekretu Bieruta. Po obaleniu rządów komunistycznych znaleźli się spadkobiercy, którzy wystąpili do miasta o zwrot nieruchomości. W 2004 roku ówczesny dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych na mocy protokołu przekazał zarząd nieruchomością spadkobiercom.
- Dla nas wszystko było jasne. Poznaliśmy nowych właścicieli, podpisaliśmy z nimi umowę i przez kolejne lata płaciliśmy czynsz za wynajem - powiedział "Gazecie Wyborczej" Michał Idkowski, współwłaściciel Baru Marymont. W ubiegłym roku nastąpił niespodziewany zwrot, bo spadkobiercy dostali od miasta nakaz wydania lokali, a właściciele baru przestraszyli się, że grozi im eksmisja. Niskie ceny i dobre smaki powodują, że Bar Marymont od 1960 roku cieszy się uznaniem mieszkańców. W PRL prowadziła go Warszawska Spółdzielnia Spożywców Społem, po transformacji lokal wykupiły dwie pasjonatki, które zarządzały nim przez niemal 30 lat. - Stołowali się tu dziadkowie, na zupę wpadali rodzice, a dziś jadamy my i młodsze pokolenia - przekonywał przed kilkoma laty na naszych łamach pan Przemysław. Stereotyp baru mlecznego, kojarzonego ze starszymi, niezamożnymi warszawiakami posilającymi się w samotności, odszedł w przeszłość. Po przejedzeniu się kebabów, hamburgerów, sajgonek i innych wynalazków świata, gusta kulinarne zatoczyły koło i trafiły z powrotem do domowych posiłków.
Dlaczego miasto odbiera kamienicę spadkobiercom?
Wiceburmistrz Bielan Włodzimierz Piątkowski wyjaśnia, że spór sądowy toczy się między miastem a osobami, które faktycznie władają lokalami pod tym adresem. Zadaniem sądu będzie ustalenie, komu przysługuje prawo własności do tych lokali.
- Oświadczenie z 2004 roku, które wydał były dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych nie jest decyzją zwrotową i nie daje nikomu legitymacji do posiadania własności lokali w kamienicy. Działając zgodnie z interesem miasta i chroniąc lokatorów, władze dzielnicy wystąpiły więc o wydanie lokali - przekonuje wiceburmistrz Piątkowski.
Dodał, że sprawa jest bardzo złożona a Biuro Dekretu m.st. Warszawy nie może wydać decyzji zwrotowej osobom uważającym się za spadkobierców w momencie, kiedy w księdze wieczystej jako właściciel widnieje tylko... m.st. Warszawa, które to z kolei otrzymało nieruchomość na mocy dekretu Bieruta.
- Miasto chce odzyskać lokale, ponieważ ich posiadacze na chwilę obecną nie mają tytułu własności. Dopiero sąd wskaże, do kogo należą te lokale - mówi wiceburmistrz Piątkowski, który dodał, iż są dwie drogi rozpatrzenia wniosku dekretowego, tj. decyzja sądu mówiąca o tym, że spadkobiercy są faktycznymi właścicielami lokali i wówczas prezydent Warszawy przenosi własność gruntu, którego dzisiaj jest właścicielem. Zaś drugą drogą jest uchylenie decyzji komunalizacyjnej, dzięki której miasto stało się właścicielem tych nieruchomości.
Burmistrz uspokaja
- Niezależnie od decyzji sądu, Bar Marymont będzie działał dalej. Powiem więcej, bardzo cenimy sobie dotychczasową współpracę z barem mlecznym, z którym prowadzimy przecież akcje pomocy żywnościowej dla mieszkańców dzielnicy. Miasto jest w stanie właścicielom baru zagwarantować o wiele bardziej preferencyjne warunki najmu. Dlatego właśnie Bar Marymont będzie mógł z nami zawrzeć umowę na 5 lub nawet 10 lat, więc będzie ona lepsza, bo długoterminowa i na preferencyjnych warunkach czynszowych, w związku chociażby z programem pomocowym dla przedsiębiorców podczas pandemii - zapewnia Włodzimierz Piątkowski.
Na jakiej podstawie wiceburmistrz obiecuje preferencyjną umowę najmu na 5 lub 10 lat nie mając pewności, że np. za rok kamienica z powrotem nie wróci do spadkobierców właścicieli? Na mocy dekretu Bieruta?
(DB)
.