Walka o parking. Decyzja: zostajemy!
8 czerwca 2007
Wtorek 29 maja, godz. 19.00. Na społecznym parkingu róg ul. Budowlanej i Ogińskiego stoi kilkudziesięciu mężczyzn. Głośno dyskutują, chwilami się przekrzykują. Ponoszą ich emocje.
Wszystko legalnie
Jeden z użytkowników przynosi teczkę z dokumentami. Są w niej wszystkie pot-rzebne pozwolenia: najpierw wystąpienie o przyznanie terenu, potem zgoda, by powstał tam parking, uzgodnienia z Zarządem Dróg Miejskich, pozwolenie na przy-łączenie do sieci elektrycznej, na budowę budki dla pilnującego... Wszystko zgodnie z przepisami. A jednak nagle zapadła decyzja, że mają opuścić teren.- Zaczęło się od tego, że jak co roku wystąpiliśmy w styczniu o przedłużenie dzierżawy - wyjaśnia Maciej Waś, członek zarządu parkingu. - Zamiast decyzji o przedłużeniu dzierżawy, dostaliśmy za pośrednictwem SM "Bródno" pismo z urzędu miasta Warszawy, że w stosunku do części gruntu, na którym znajduje się parking, prowadzone jest postępowanie w sprawie przyznania byłym właścicielom prawa użytkowania wieczystego. Ich niewielka, od lat nieużytkowana działka sąsiaduje z terenem parkingu. Nagle wszystko nabrało przyspieszenia!
Zebrani są zdenerwowani, zastanawiają się głośno co robić. Jak się zachować 5 czerwca, gdy na parkingu zjawi się komisja, która ma go przejąć? Jedni proponują wyprowadzić samochody, inni zostawić.
- Jak je wyprowadzimy, to już na pewno nie postawimy ponownie - dochodzą do wniosku. Po dyskusji decydują, że samochody zostaną i oprócz zarządu 5 czer-wca na parkingu będą i inni użytkownicy.
Po tych ustaleniach zebrani spokojnie rozchodzą się.
Ponowna odmowa
Od decyzji o opuszczeniu parkingu jego zarząd się odwołał, licząc na to, że wstrzy-ma to egzekucję. Jednak 30 maja - dzień po zebraniu - nadeszło następne pismo z kolejną odmową dzierżawy terenu, podtrzymujące też decyzję o likwidacji par-kingu. W dokumencie poinformowano o postępowaniu spadkowym prowadzonym przez osoby, których działka graniczy z terenem parkingu.- Z informacji wynika wprost, że postępowanie spadkowe nie zostało zakończo-ne - mówi Maciej Waś. - W związku z tym władze miasta nie mają prawa oddać terenu. Jeżeli o zwrot nieruchomości wnioskują spadkobiercy, zobowiązani są oni do przedstawienia postanowienia o nabyciu praw do spadku.
Na stronie urzędu miasta www.wom.warszawa.pl/index_karta.php?adres=361 znajdują się szczegółowe informacje dotyczące zasad zwrotu wywłaszczonych nie-ruchomości (tak jest w przypadku terenu, na którym znajduje się parking). Pot-wierdzają się słowa Macieja Wasia: wśród dokumentów wymaganych, by odzyskać nieruchomość jest "w przypadku spadkobierców postanowienie o nabyciu praw do spadku".
- Z prawnego punktu widzenia - mówi Maciej Waś - grunt cały czas jest włas-nością miasta i powoływanie się na postępowanie, którego wyników jeszcze nie ma, jest nieuzasadnione. Czyżby teraz urzędy wchodziły w kompetencje sądów i podej-mowały rozstrzygnięcia sądowe? Urząd miasta nie może według własnej woli rozpo-rządzać nieruchomością. Ponieważ działania urzędu są bezprawne, rozważam moż-liwość zawiadomienia o sprawie prokuratury.
Nie zachowano kolejności czynności. Sprawa spadkowa trwa i nikt nie może przesądzać, jakie będzie rozstrzygnięcie, co należy do kompetencji sądu orzeka-jącego w sprawie. W tej chwili spadkobiercy byłych właścicieli nie mają jeszcze praw do spadku, czyli do nieruchomości, na której znajduje się parking. Do czasu ogłoszenia prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy spadkowej urząd miasta, wyka-zując minimum zrozumienia i dobrej woli mógłby pozwolić, by parking nadal działał. Można by obecną sytuację traktować jako okres przejściowy i w tym czasie rozwią-zać problem związany z parkowaniem 58 pojazdów. Gdzie bowiem mają one zostać zaparkowane?
Rozumiemy, ale...
Zarząd parkingu podkreśla, że zdaje sobie sprawę z tego, że może dojść do sytu-acji, w której zajmowany grunt okaże się byłą własnością odebraną w przeszłości przez państwo dekretem Bieruta.- Rozumiemy to i w pełni popieramy starania spadkobierców właścicieli o zwrot zabranego terenu - mówi w imieniu zarządu Maciej Waś. - Jednak nie możemy się pogodzić z sytuacją, że po trwającej 17 lat umowie, w czasie której dbaliśmy o te-ren i regularnie opłacaliśmy czynsz, niemal z dnia na dzień urząd miasta wyrzuca nas z parkingu mieszczącego się na, jak się okazuje, czyjejś działce. Brak infor-macji, a co za tym idzie profesjonalizmu urzędników, pogłębiają naszą frustrację.
Użytkowników parkingu bulwersuje jeszcze jedna kwestia. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych administracja osiedla przekazała urzędowi miasta teren należący do członków SM "Bródno", stanowiący przedłużenie ulicy Sie-dzibnej (znajduje się na przeciwnym rogu ulic Ogińskiego i Budowlanej niż sporny parking). Tym samym pozbawiono członków spółdzielni terenu - parkingu, który miasto wynajęło prywatnej osobie, z czego urząd czerpie korzyści. A w okolicy bra-kuje miejsc postojowych. Rozwiązaniem byłoby oddanie przez urząd miasta części terenu, który wynajmuje pod płatny parking, z zaznaczeniem, że jest on dla loka-torów bloków Wysockiego i Ogińskiego i zarazem członków spółdzielni. W okresie przejściowym można by przenieść całą infrastrukturę (oświetlenie, licznik energii elektrycznej) w nowe miejsce. Okres przejściowy pozwoliłby na załatwienie spraw urzędowych, m.in. zmianę umowy z elektrownią.
Zaawansowana sprawa
Użytkownicy parkingu zastanawiają się, jaki będzie ciąg dalszy, bo na razie nie wszystko jest jednoznaczne, a w delegaturze biura gospodarki nieruchomościami w urzędzie Targówka (agenda urzędu miasta) dowiadujemy się od Marii Szewczyk, zastępującej naczelniczkę delegatury Ewę Witecką, że sprawa jest bardzo zaawan-sowana, trwa wydzielanie gruntu należącego się spadkobiercom właścicieli, zatem można ją uznać za zamkniętą. Nie ma możliwości, by użytkownicy parkingu tam zostali (nawet krótko).- Grupa reprezentująca użytkowników parkingu powinna się zwrócić do bur-mistrza lub bezpośrednio do naszej delegatury o wyznaczenie miejsca na parking - radzi Maria Szewczyk. - Wtedy my się rozejrzymy, czy możemy coś zaproponować. Ale trzeba się do nas zwrócić. Bez tego niczego nie możemy zrobić.
To bardzo ładnie, że można się zwrócić, tylko szkoda, że wcześniej nikt tego nie zaproponował. Można było przed decyzją o likwidacji parkingu pomyśleć o innej lokalizacji.
Z ostatniej chwili
Zarząd parkingu zdecydował o skierowaniu do prezydent Warszawy pisma, w któ-rym dowodzi, że doszło do naruszenia procedur.Jolanta Zientek-Varga