Spryt oszusta i złodzieja
8 czerwca 2007
Bardzo często i jak na gadułę przystało, z nieskrywaną radością, ucinam sobie pogawędki z mieszkańcami. Miło jest słyszeć ich zadowolenie, obserwować entuzjazm i uśmiech na twarzach. Ostatnio jednak podczas wielu takich rozmów nikomu nie było do śmiechu.
Autorka jest radną Targówka. Została wybrana z listy lokal-nego komitetu "Mieszkańcy Bródna-Targówka-Zacisza" |
Piękne gorące popołudnie w ogródku działko-wym. Pani Halina podlewa rośliny. Przez płotek za-glądają dwie młode kobiety i twierdząc, że jedna z nich ma nieopodal działkę po babci i jest zupełnie "zielonym ogrodnikiem", podpytuje panią Halinę o okazały krzew za domkiem, w końcu działki. Ta zaprasza ją, by zobaczyła go z bliska i gdy z zach-wytem o nim opowiada, nie jest świadoma, że druga kobieta w tym samym czasie przebywa w jej działkowym domku. Dopiero wieczo-rem pani Halina uświadamia sobie, że nie ma zegarka i biżuterii, które zdjęła przed rozpoczęciem prac w ogrodzie i położyła na stoliku.
Spokojna okolica domów jednorodzinnych. W jednym z nich trwają prace remontowe. Pan majster zauważa nieznajomych i obcy samochód zaparkowany przed posesją. Schodzi do nich z piętra budynku. Nieznajomi nawiązują rozmowę o budowie i aktualnych trudnościach w znalezieniu dobrego fachowca. Niby proszą o kontakt do kogoś sprawdzonego, niby oglądają obiekt i chwalą efekty, ba - nawet proponują panu majstrowi nowe zlecenie, ale nie wiadomo kiedy kradną pieniądze z portfela i narzędzia do pracy.
Za chwilę rozpocznie się ceremonia ślubna. Para młoda podjeżdża udekoro-wanym autem pod kościół. Do świadka podchodzi młody chłopak, twierdząc, że jest ministrantem. Pobiera 50 lub 100 zł rzekomej zaliczki dla organisty i informuje, że resztę należy uregulować u organisty po ceremonii. Po uroczystości organista jest tak samo zdziwiony jak i świadek, a po sprytnym chłopcu nie ma śladu.
Do drzwi w leciwym już bloku puka nikomu nieznany, sympatyczny człowiek podający się za pracownika administracji, który radośnie komunikuje o koniecz-nych badaniach czystości wody w kranie lub wymianie starych okien, rur czy para-petów. Nikt nic o tym wcześniej nie słyszał, nie było zawiadomienia z administracji i nawet dozorca nic nie mówił, jednak niejeden mieszkaniec daje się oszukać i wpła-ca zaliczkę na usługę, której nikt nigdy nie wykona.
Innym razem do drzwi puka bardzo schludnie wyglądająca trójka młodzieży. Na szyjach mają zawieszone na tasiemkach identyczne identyfikatory. W rękach trzymają teczki z dokumentami. Twierdzą, że są reprezentantami jakiejś fundacji, że przeprowadzają kwestę na rzecz dzieci potrzebujących, i że nasz sąsiad już wpłacił. Pytając o to, czy zechcemy ich wesprzeć, podsuwają listę z nazwiskami sąsiadów, obok których widnieją kwoty: 20 zł, 50 zł. I choć przed chwilą chcieliśmy zamknąć przed nimi drzwi, posłusznie wyciągamy z portfela choć te dwie dychy i ofiarowujemy, by następny sąsiad nie uważał nas za bezduszną sknerę. W podzię-ce otrzymujemy obrazek z wizerunkiem dziecka lub świętego patrona, z podanymi na odwrocie danymi fikcyjnej fundacji.
Takie i podobne przypadki zdarzają się bardzo często. Zmyleni pozornie dob-rym wyglądem gościa, kierując się emocjami, ufamy nieznajomym. Tracąc czuj-ność, tracimy materialnie cenne przedmioty i pieniądze. Dlatego apeluję do wszys-tkich. Bądźmy czujni i ostrożni, bo inteligentni złodzieje i oszuści jeszcze nieraz mogą zaskoczyć nas swoim sprytem i pomysłowością.
Iwona Wujastyk
i.wujastyk@wp.pl
Takich ostrzeżeń pojawia się coraz więcej na naszych klatkach schodowych,
ale wciąż wielu mieszkańców naiwnie daje się wyprowadzić na manowce.