Veturilo nad przepaścią. Drogowcy odrzucili ofertę
30 września 2020
Umowa na obsługę systemu od marca wciąż nie jest podpisana. Miejskim rowerom grozi lockdown.
Choć koniec umowy z dotychczasowych operatorem - niemiecką firmą Nextbike - zbliża się wielkimi krokami, wciąż nie wiemy, kto przejmie obsługę publicznych rowerów od marca 2021 roku. O kontrakt jako jedyna starała się katalońska firma Moventia. Jej oferta była za droga, więc drogowcy postanowili unieważnić przetarg. Katalończycy już w ubiegłym miesiącu oskarżali ZDM o grę na czas i faworyzowanie Nextbike, który według nich prędzej czy później dostanie do podpisania umowę pomostową.
- Moventia nie weźmie udziału w pomostowym przetargu na prowadzenie Veturilo - mówił wówczas Sebastian Łuczak z polskiego oddziału katalońskiej firmy. - Uważamy, że może go wygrać tylko Nextbike, więc nie ma po co.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że polska filia Nextbike złożyła w maju wniosek o upadłość. Mimo pieniędzy z budżetu Warszawy i innych miast firma zaczęła przegrywać z elektrycznymi hulajnogami, które przejęły znaczną część rynku dojazdów na krótkie dystanse. Drogowcy usiłowali z nimi walczyć pod pretekstem zagracania miasta i stwarzania zagrożenia na chodnikach, ale ich wysiłki spełzły na niczym. Wszystko wskazuje na to, że publiczne rowery będą dalej tracić klientów na rzecz elektrycznych hulajnóg - chyba, że całkowicie zmienią model funkcjonowania.
Czy Veturilo wróci w marcu po zimowej przerwie? Wszystko zależy od wyniku przetargu pomostowego, ale listę zainteresowanych nim firm i proponowane ceny poznamy dopiero po rozpatrzeniu odwołań. Jak łatwo się domyślić, złożyła je Moventia. Spór o kontrakt wart 128 mln zł wciąż trwa.
(dg)