Tramwaj do Wilanowa niewiele zmieni. Tory za 1,3 mld zamiast buspasa
22 marca 2022
Budowa linii tramwajowej na Belwederskiej i Sobieskiego nie będzie rewolucją komunikacyjną, natomiast w gigantycznym stopniu obciąży zadłużony warszawski samorząd.
Pół godziny - dokładnie tyle czasu trwa dziś dojazd do ścisłego z centrum Warszawy z pętli Branickiego, znajdującej się pomiędzy osiedlami zbudowanymi na dawnym polach wilanowskich. Najbardziej korkujący się fragment Sobieskiego autobus linii 522 pokonuje po buspasie, a pomiędzy ul. Mangalia a Dolną widać na mapie długi odcinek trasy bez jakichkolwiek przystanków.
Warszawa 2,8 mld na minusie. Radni biorą kolejny kredyt, dziura rośnie
Rada miejska ponownie zdecydowała o zaciągnięciu kredytu w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Jednocześnie dziura budżetowa na bieżący rok urosła do 2,8 mld zł.
Dziwne priorytety
Dojazd z przystanku przy Bonifacego na rondo Dmowskiego zajmuje 20 minut, ze skrzyżowania Spacerowej z Belwederską - zaledwie 11 minut. Jak na warszawskie standardy czasy przejazdu są wręcz doskonałe, o czym zaświadczą czekający na budowę linii tramwajowych mieszkańcy Żerania czy wschodniej Białołęki. Choć Wilanów, Stegny i Sielce nie mają dużego problemu z dotarciem do Śródmieścia, to właśnie tam powstanie kolejna linia tramwajowa.
W praktyce budowa linii tramwajowej na Spacerowej, Belwederskiej, Sobieskiego i al. Rzeczypospolitej będzie polegała na "przerzuceniu na tory" połączeń autobusowych. Tramwaj łatwiej przebije się przez ewentualne korki, ale będzie zatrzymywać się częściej, niż autobus 522 i zaoferuje mniej miejsc siedzących. Po jednym pasie ruchu zniknie z Gagarina, gdzie planowana jest odnoga torowiska, a także z Waryńskiego, odcinka Belwederskiej na południe od Spacerowej. W newralgicznym miejscu - na Sobieskiego - buspas zostanie zastąpiony pasem tramwajowo-autobusowym. Zastąpienie autobusu tramwajem nie będzie komunikacyjną rewolucją dla osób, które już teraz dojeżdżają do ścisłego centrum miasta w 20-30 minut. Według oficjalnych zapowiedzi samorządu czas przejazdu tramwajem będzie taki sam: "21 minut (Stegny - Centrum)" - czytamy na stronie inwestycji.
Tramwaj za wszelką cenę
Przetarg na budowę linii tramwajowej nie został jeszcze ostatecznie rozstrzygnięty, ale najbliżej podpisania umowy jest Budimex, który zaproponował zajęcie się inwestycją za 685 mln zł. Będzie to gigantyczne obciążenie dla budżetu Warszawy. Po ostatniej sesji rady miasta tegoroczna dziura budżetowa urosła do 2,8 mld zł. Życzliwe urzędowi miasta media podkreślały, że warszawscy radni przyznali Tramwajom Warszawskim dodatkowe 200 mln zł, dzięki którym będzie można dociągnąć tramwaj aż do Branickiego. Nie wspominały przy tym, że tego samego dnia Rada Warszawy dała zielone światło do zaciągnięcia w Europejskim Banku Inwestycyjnym 584 mln zł kredytu, który podatnicy będą spłacać do 2047 roku. Za 685 mln zł można przeprowadzić rewolucję w połączeniach autobusowych. Kwota jest tak duża, że pozwala na zakup ponad 300 pojazdów, bez uwzględnienia ich późniejszej eksploatacji. Autobusy są tańsze w zakupie i eksploatacji, a zwiększenie taboru autobusowego nawet o 100-150 sztuk byłoby ogromną zmianą w warszawskiej komunikacji miejskiej, pozwoliło na zdecydowane poprawienie częstotliwości połączeń w peryferyjnych dzielnicach, z których dojazd do centrum zajmuje często ponad godzinę. Za 685 mln zł można również zbudować dwie linie tramwajowe na Białołęce, które naprawdę zrobiłyby różnicę: na Modlińskiej i na wschodniej Białołęce.
Diamentowa zajezdnia Annopol
685 mln zł nie jest całkowitym kosztem rozwoju sieci tramwajowej na Stegnach i do Wilanowa. Aby zapewnić miejsce dla dodatkowych pojazdów, Tramwaje Warszawskie potrzebują dodatkowej zajezdni, która powstanie na Annopolu. W grudniu podpisano umowę na budowę zakładu za 655 mln zł. Gigantyczne koszty wynikają m.in. z szeregu nowinek, których zażyczyli sobie tramwajarze. Zajezdnia będzie wyposażona w system informatyczny, który zautomatyzuje wiele czynności wykonywanych dotychczas przez pracowników.
Jak zapewniają urzędnicy, automatyzacja pozwoli zaoszczędzić pieniądze. Ile? Nie wiadomo, ponieważ samorząd nigdy nie chwali się wyliczeniami dotyczącymi zwrotu z inwestycji. Trudno jednak uwierzyć, by wydatek rzędu 655 mln zł zwrócił się w rozsądnym czasie. Jak łatwo policzyć, łączne koszty linii do Wilanowa i nowej zajezdni sięgną 1,34 mld zł, a jeszcze należy doliczyć koszt nowego taboru tramwajowego do obsługi tej linii. Za tak ogromne pieniądze samorząd mógłby kupić całą flotę autobusów, zbudować dla nich kilka zajezdni i w ciągu kilku lat zrewolucjonizować komunikację miejską w takich dzielnicach, jak Białołęka, Wawer czy... Wilanów. Warto przecież zauważyć, że linia tramwajowa w al. Rzeczypospolitej w żadnym stopniu nie poprawi sytuacji dynamicznie zabudowywanych osiedli, jak Zawady czy Kępa Zawadowska.
Dominik Gadomski
.