Telekompromitacja polska
10 kwietnia 2006
Kilka lat temu czytelnik "Echa" dał się namówić przedstawicielowi handlowemu TP SA i założył w swojej firmie kilka dodatkowych linii telefonicznych. Został obsłużony profesjonalnie, nie miał zastrzeżeń. Kłopoty zaczęły się wiele miesięcy później, kiedy pan Wiktor potrzebował telefonu do kolejnego lokalu swojej firmy.
W 2004 roku pan Wiktor, właściciel nie-dużej spółki z o.o. otwierał nowy sklep. Pilnie potrzebował telefonu. Bardzo ucieszył się, że sprawę da się załatwić w ciągu 7 dni. Jednak, gdy po tygodniu nic się nie wyda-rzyło, zadzwonił do Telepunktu. Poinformo-wano go, że wniosku jego firmy nie może rozpatrzyć Telepunkt, ponieważ spółka pana Wiktora jest klientem biznesowym, a TP SA ma dla tej grupy klientów specjalną obsługę, która lada dzień się skontaktuje.
- Wtedy jeszcze nie wiedziałem, o co tu chodzi - wspomina przedsiębiorca. - Postanowiłem spokojnie poczekać. Zrobiłem też szybkie rozeznanie wśród innych operatorów. Niestety żaden z nich nie miał możliwości technicznych w mojej lokalizacji. Sferia odpadała, bo wówczas nie obsługiwała jeszcze faksu. Byłem zatem skazany na tepsę. Po kolejnym tygodniu czekania, zrobiłem w Telepunkcie karczemną awanturę. Dzięki temu dowiedziałem się, co to znaczy "klient biznesowy".
Jak się okazało wszystko przez to, że pan Wiktor za namową handlowca założył nowe linie w swojej głównej siedzibie. Wtedy jego firmę przejął pion biznesowy i to zadecydowało, że Telepunkt nie mógł obsłużyć spółki pana Wiktora. - Wcześniej myślałem, że "klient biznesowy", to każda firma bez wyjątku - mówi. - Postanowiłem przechytrzyć TP SA, bo nie mogłem już dłużej czekać aż łaskawie skontaktuje się ze mną jej przedstawiciel. Umówiłem się na piwo z przyjacielem, który też prowadzi firmę. Opowiedziałem o swoich perypetiach. Upewniłem się, czy nie zakładał czasem telefonów tepsy przez przedstawiciela handlowego. Okazało się, że ma innego operatora. To nam dało zielone światło. Zgłosiliśmy się do Telepunktu z dokumentami jego firmy. Musieliśmy podłożyć fikcyjną umowę najmu - "wynająłem" koledze kilka metrów kwadratowych w swoim lokalu. Telefon dzwonił po paru dniach. Dobrze, że tepsa obsługuje przynajmniej zwyczajnych klientów.
Nasz czytelnik cieszył się, że może normalnie działać, ale liczył na to, że wkrótce pojawi się u niego przedstawiciel TP SA. Wielokrotnie dzwonił na błękitną linię. Efekt żaden. Od dwóch lat ma w sklepie telefon zarejestrowany na firmę kolegi. Kilka razy próbował interweniować w Telepunkcie, też bez rezultatu. Potem TP SA zamknęła Telepunkt. Zaprzestał interwencji.
Pan Wiktor poradził sobie, bo jest zaradny. Telefon ma. Teraz myśli o zakończeniu fikcji i założeniu w sklepie aparatu Sferii, bo ta od niedawna obsługuje faks. Przestrzega innych przedsiębiorców, żeby nigdy nie pozwolili się obsłużyć handlowcom TP SA, bo zostaną "klientami biznesowymi", których - jak uczy doświadczenie pana Wiktora - Telekomunikacja nie obsługuje.
Bartek Wołek
Do chwili zamknięcia wydania, stanowisko TP SA nie nadeszło.