Progi zwalniające na Kroczewskiej tonują zapędy niektórych kierowców do szybszej jazdy. Z tym, że nie wszystkie.
Jeden z nich, położony najbliżej granicy z Markami, sąsiaduje z niewielkim placykiem, który był wykorzystywany przez tych, którzy źle reagują na konieczność wolniejszego przejazdu przez próg. Mówiąc wprost: kierowcy, zamiast po garbie, woleli go ominąć bokiem. Do czasu, bowiem właściciele terenu, mając dosyć rozjeżdżania go przez pojazdy wszelkich marek i tonażu, próg przedłużyli własnym sumptem.
Trzeba przyznać, że skutecznie, bo "przedłużenie" leży tam już od kilkunastu dni i nikt się kwapi do jego likwidacji.
Brawo.
(red)