Czasy takie, że strach przed utratą pracy sprawia, że sięgamy po coraz bardziej radykalne środki, byle tylko nie podpaść. Michał Z. na Białołęce poszedł jednak na całość...
REKLAMA
30-latek przyszedł na komisariat na Myśliborskiej i zeznał, że napadło go dwóch mężczyzn, pobiło i okradło z portfela i komórki. Kiedy jednak policjanci zaczęli analizować sytuację i sprawdzać z rzeczywistością, okazało się, że żadnego napadu nie było, a Michał Z. wymyślił wszystko, żeby mieć usprawiedliwienie dla szefa, bo nie przyszedł tego dnia do pracy.
Szefie, wiem, że to czytasz - w razie jakby co, to mnie nie napadli. Już prędzej wyrostek czy inna nagła amputacja. O! Wiem! Staruszki przez ulicę musiałem przeprowadzać!
TW Fulik Autor zamieszcza swoje teksty na podstawie informacji pozyskanych operacyjnie od służb mundurowych