REKLAMA

Wawer

Zabytki

 

Świdermajery znikają z pejzażu Wawra. "Spalić budę i po kłopocie"

  7 listopada 2016

alt='Świdermajery znikają z pejzażu Wawra. "Spalić budę i po kłopocie"'
źródło: www.warszawa-straz.pl

Tajemnicza plaga pożarów trawiących stare drewniane domy charakterystyczne dla całej linii otwockiej trwa od dawna. Jest hałas, protesty. Jakiś czas spokój, po czym znów w pożarach bezpowrotnie giną kolejne domy...

REKLAMA

Niby wszyscy świdermajery z Wawra, Józefowa, Otwocka lubią, hołubią, zachwycają się ich urokiem. Co chwila ktoś odezwie się z lamentacją o kolejnych domach, które poszły z dymem. I dobrze, bo na jakiś czas jest przynajmniej jakieś zainteresowanie, jakaś rozmowa. Tylko, co z tego, skoro świdermajery nadal płoną...

Może mają historycznego pecha?

Może. W PRL charakterystyczne drewniane wille z ażurowymi zdobieniami balkoników, werand, okiennic ochrzczone przez Gałczyńskiego nieco ironicznym mianem "świdermajerów", władze oddawały lokatorom z kwaterunku. A ci nierzadko wykańczali je, dewastowali i rujnowali, po czym wyprowadzali się gdzie indziej. A władze spisywały protokoły zniszczeń i z remontami się nie kwapiły. Bo kto by tam sobie głowę zawracał burżuazyjnymi przeżytkami. W końcu na ich miejscu można było zbudować blok. I zamiast dwóm rodzinom dać mieszkanie pięćdziesięciu. W efekcie do ustrojowej transformacji świdermajerów przetrwała może setka. I wydawało się, że mogą teraz odetchnąć. Część odzyskali dawni właściciele, część pozostała w zasobach komunalnych z lokatorami albo i bez, bo ruina. Ale wydawałoby się, że bezsprzeczną wartość historyczną drewnianych willi muszą dostrzec wszyscy, wyremontują, zadbają i świdermajery znów będą cieszyć oczy w wawerskim pejzażu.

Zapraszamy na zakupy

Spalić budę w diabły

Tymczasem różnie z tym bywało i wciąż bywa. Część właścicieli - nowych, starych albo z odzysku - faktycznie wyremontowała, zadbała, wychuchała i sobie mieszka. Ale częściej zdarzało się tak, że zwłaszcza te co bardziej zrujnowane świdermajery stały się niepotrzebną zawalidrogą. Bo oto dostał człowiek, kupił albo odziedziczył działkę z takim starociem i chciałby sobie porządną wille sprawić. A tu ani rusz - zabytku tknąć nie wolno, remontować się nie opłaca albo nie ma na to pieniędzy, zwłaszcza że zmienić prawie nic nie można, lokalna władza umywa ręce, tłumacząc, że to prywatne i nic nie może zrobić. Sprzedać też trudno, bo amatora z kasą na taki cudaczny drewniany dom trudno znaleźć. No i świdermajery musiały zacząć płonąć... To było jedyne logiczne wyjście: spalić budę w diabły, postawić dom marzeń albo sprzedać działkę i kłopot z głowy...

REKLAMA

Dwa pożary w ciągu tygodnia

Co jakiś czas zatem kolejne wille zaczęły płonąć w tajemniczych pożarach i to zarówno te opustoszałe jak i zamieszkałe. Niektórzy tłumaczyli, że pożary to skutek złego stanu technicznego budynków, że instalacja elektryczna stara albo gazowa albo jeszcze co innego. Albo, że koczujący w pustostanach menele zaprószyli, wszak wódka lubi dym. Ale w aż takiego pecha świdermajerów to już mi się nie chce wierzyć. Zapewne w niektórych wypadkach tak bywało, ale też w wielu innych to po prostu musiały być podpalenia. Po pladze pożarów w ubiegłym roku prasę, tę lokalną i ogólnopolską, obiegła fala artykułów na ten temat, Internet huczał z oburzenia. Przycichło. Ale nie na długo. W kwietniu tego roku w ciągu jednego tygodnia spłonęły dwa świdermajery. Najpierw opuszczony dom u zbiegu ulic Patriotów i Owocowej, potem duża, piękna willa przy Rejtana. Była zamieszkała, na szczęście jednak nikomu z 17 mieszkańców nic się nie stało. Tylko sam dom nadawał się tylko do rozbiórki.

REKLAMA

Biedronka zamiast zabytku?

Dziwnym trafem jakiś czas po pożarach właściciele działki już bez kłopotliwego zabytku sprzedają, albo bez przeszkód budują coś innego, albo jak z podziemi znajduje się inwestor chętny pobudować sklep albo coś równie potrzebnego na miejsce bezwartościowej drewnianej budy. Słyszę, że w miejscu świdermajera na rogu Patriotów i Owocowej ma powstać Biedronka.

Powstanie czy nie, to w gruncie rzeczy mało ważne. Ważne, że świdermajery usuwane są z wawerskiego pejzażu, przynajmniej po części, celowo, i nikt nie robi nic. Władze po dawnemu wzruszają ramionami, bo co prywatne, to nie do nich, a co ich - komunalne - to pieniędzy nie ma, są pilniejsze potrzeby. Były już mazowiecki konserwator zabytków, Rafał Nadolny, zapowiadał kilka lat temu wdrożenie planu rewitalizacji wyjątkowej drewnianej architektury. Wyremontowane miały zostać przy udziale środków samorządowych zarówno budynki prywatne, jak i komunalne. I co? I nic. Obiecanki, cacanki. O nowym planie ratunkowym jakoś nic nie słychać. Zdarzają się rodzynki, jak dawne sanatorium Guriewicza w Otwocku, które odzyskać ma dawną świetność. Część prywatnych domów jest w dobrym stanie, ale inne świdermajery wciąż szczęścia nie mają. Dalej się będą paliły? Albo wreszcie się rozpadną? W ewidencji zabytków zostało ich już tylko około pięćdziesięciu.

(wk)

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze (7)

# Maniuś

07.11.2016 16:29

Za podpalanie dóbr kultury narodowej powinna być kara 25 lat pozbawienia wolności .

 starociewarszawa.pl

07.11.2016 19:29

Podpalenia stają się nagminne w całym kraju.

# wawerszczak

08.11.2016 00:15

Zgadzam się w 100% z Maniusiem tyle, że kto będzie się zastanawiać nad sprawcą? Jakieś dochodzenia? HAHA niestety ale nic z tego ponieważ już dawno pod stołem poszedł następny wałek w naszej kochanej nieskorumpowanej gminie pod kolejny budynek użytkowy.... Jeszcze jedna niezbędna Biedronka super :) Jeszcze brakuje KFC obok amerykańskiej restauracji McDonald's zamiast kilku nikomu niepotrzebnych starych drewniaków. Podziękowania dla władz gminy. Nie dziwne jakby dostali prowizję za plan rewitalizacji to by na pewno się tym zajeli.

REKLAMA

# Kooihgg

08.11.2016 09:02

Jak dla mnie to powinno się albo wykładać kasę, remontować i robić przepiękne zabytki albo burzyć. Najgorsze co może być to jak stoi taka ruina która z czasem przemienia się na melinę pijacką. Jak nie ma pieniędzy to burzyć i nie zastanawiać się. A sklepy no cóż w Wawrze pracy jest mało a każda galeria handlowa to praca dla co najmniej kilkudziesięciu osób.

# P.I.Roman

09.11.2016 15:50

Ogień najskuteczniej uwalnia zaruderzoną przestrzeń nowej zabudowie. Skansen to nie tutaj.

 pulkos

27.11.2016 01:13

sprawa owych świdermajerów wygląda inaczej niż się zdaje. W ich likwidacji gra główną rolę Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Pracę w terenie wykonuje insp. Roman Kupiec --wiele razy już opisywany przez prasę lokalną, nawet wraz z podaniem nie tylko nazwiska ale i wieku :-))
Sprawa jest kryminalna. Gdy nie ma właściciela i dom taki stanowi mienie pożydowskie, to w porozumieniu z Gminą Wawer (jest ona władającym) odzyskuje się teren czekając tylko na pożar wykonywany przez menelstwo, i od razu wchodzi inwestor --np. ulica Ciepielowska w Falenicy.
Gorzej gdy istnieje właściciel, bo wtedy wspomniany inspektor musi go wygonić. Robi się więc najście jako "rutynową kontrolę obiektu" i wpisuje się w zaleceniach rzeczy niewykonalne ,np. wymianę dachu, ścian, kominów a nawet zakładanie wentylacji :-))) Gdy właściciel tego nie wykona, daje mu się karę 10 tys złotych, a pamiętajmy że tutejsi lokatorzy płacą słabo. Właściciel nie ma za co robić remontu , zresztą świdermajer ma 100 lat i nie nadaje się do TAKICH robót.
Dalej, z urzędu dokonuje się wykonania zastępczego za czym nadal stoi Inspektorat. Żadne sprawy sądowe nie pomagają--sędziowie już z góry wiedzą o co chodzi i wszelkie skargi odrzucają (a to gmina powinna rozsiedlić dom choćby na czas remontu--par. 32 Ustawy). Wykonanie zastępcze wpisuje się do Księgi wieczystej tej działki--i właściciel jest załatwiony. W zasadzie traci działkę,którą mogą mu zlicytować. Oczywiście o sprawie wie Urząd Gminy ale przychyla się do tego pomimo, że musi dać jakieś lokum lokatorom, ale to może być nawet noclegownia zgodnie z Ustawą o ochronie pr lokatorów. I powstaje blok mieszkalny wraz z namiotem na którym pisze: sprzedaż mieszkań.
Pytanie--dlaczego właściciel podpala dom ? Bo musi, bo jak nie to będzie musiał sprzedawać działkę 5 razy taniej ze starym domem żeby uciekać z własności.
Tak to teraz jest w Wawrze--to jest kryminał w rękawiczkach i wszyscy o tym wiedzą ale siedzą cicho. Sprawa powinna iść do NIKu, mamy tu działanie antypaństwowe bo gmina produkuje bezdomnych z poparciem PINBu, ale ile można zarobić ? Na lewo i prawo !
Autor artykułu pisze o świdermajerach jak dziewica orleańska a to jest przekręt od ok.8 lat i nic tu nie pomogła "dobra zmiana". Powtórzmy więc::
NAJSCIE INSPEKTORA Romana K. > NAKAZ REMONTU DECYZJĄ > KARA FINANSOWA ZA NIEWYKONANIE > WPIS ZADŁUŻENIA DO KSIĘGI WIECZYSTEJ JAKO KOSZT WYKONANIA ZASTĘPCZEGO > INSTYTUCJE SĄDOWE WSA-NSA POPIERAJĄ INSPEKTORA > WŁAŚCICIEL NA KOLANACH BŁAGA MENELA ŻEBY SPALIŁ.
Kasa jaką zarabia na tym kilka osób od razu sięga 400 tys zł.
Życzę dalszych świetlanych komentarzy. Czy wy nie wiecie gdzie my żyjemy ?

REKLAMA

 pulkos

30.11.2016 23:00

Więc na czym polega przestępstwo ? Bo w zasadzie jest dobrze skoro stare domy się likwiduje a w ich miejscu powstają nowe ?
Na tym, że dawni lokatorzy kwaterunkowi są wywalani do jeszcze gorszych warunków niż mieli.
I to tylko dlatego ,że jakiś deweloper chce zarobić a jego znajomy z Gminy bierze na koniec sporą kasę za to, że plac pożydowski dał temu a nie innemu deweloperowi.
Jeszcze 10 lat temu lokatorzy tacy sami wzywali inspektora i wskazywali że dach cieknie a więc dom należy zlikwidować a oni by chcieli 3 pokoje od gminy. I to się udawało. Teraz niestety są oni wywalani do kompletnej nory w takim samym drewniaku, no....chyba że mają około 100 tys kasiory żeby "postarać się " w gminie o przydział na Grochowie lub nawet Orliku.
A gdy ten proceder dzieje się w odniesieniu do działki z istniejącym właścicielem domu drewnianego, to mamy tu normalną kradzież tej działki dla dewelopera. Odpala on zwykle około 1/5 wartości placu i właściciel musi brać bo jak nie----to musi robić remont nakazany przez PINB , a jak nie chce to mu do księgi wieczystej wpiszą koszt takiego remontu. Remont ten będzie pozorny--od tego są specjalne umówione firmy budowlane, które dostają kasiorę za remont odbierany następnie przez tego samego inspektora który wydał decyzję remontową.
Co ciekawe, odwołania załatwia się w sądzie wojewódzkim = WSA w WARSZAWIE, ale tylko w oddziale 7, a wydział ten nie wzywa na rozprawę tylko wydaje wyrok zaoczny bez obecności właściciela (a ten mógłby postawić dobrego adwokata i wywalczyłby zmianę decyzji remontowej).
Wygląda na to że wydział VII WSA jest w tej procedurze umoczony z głową i ma swoją działkę kasy.
Dziwię się, że ta afera trwa tak długo a przecież ją widać z kilometra---wyrywanie ziemi odbywa się na wydrę bez tzw. krępacji.
Faktem jest, że społeczność z owych świdermajerów ma zwykle 3 klasy podstawówki (lokatorzy) i nie wiedzą co jest grane a liczą stale że "władza mnie dała wtedy to i tera dostane".
Dostaniesz .......noclegownię.
I co dalej ? Prokuratura ? Kto wreszcie zrobi jakiś donos na początek ? A nikt , bo cały ten łańcuszek odbiera kasę sobie po trochu i to im pasuje.
Na gruntach odzyskanych od starego budownictwa, gminy powinny stawiać domy kwaterunkowe, a właściciele powinni mieć dowolność decyzji-----sprzedadzą gminie albo zachowają sobie i wezmą dotacje na remont utrzymując nadal najem w zasobach prywatnych (byłoby to dla gmin rozwiązanie tańsze i dałoby czas na własne budowy przez jakieś 10 lat, czyli tak długo jak wytrzymają stare drewniaki).
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno
Kup bilet

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Najnowsze informacje na TuWawer

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break