Strumień płynący przez Chomiczówkę cuchnie szambem
13 sierpnia 2015
Czy Chomiczówce grozi katastrofa ekologiczna? Przepływający przez osiedle strumyczek cuchnie i jest mętny. Urzędnicy sami nie wiedzą jaka jest tego przyczyna. Upały czy celowe działanie człowieka? Pewne jest jedno: uciekły stąd kaczki, a mieszkańcy mają tego serdecznie dość.
W ciągu ostatnich kilku dni redakcyjna skrzynka zapchała się od listów pisanych przez mieszkańców Chomiczówki, którzy przerażeni są stanem strumienia płynącego przez park w środku osiedla. Od kilku dni ciek cuchnie szambem. "Dotychczas pływały tam kaczki, wodę piły licznie ptaki. Teraz kaczki wyniosły się - może ten brudny ściek je wystraszył" - zastanawia się jeden z mieszkańców. Inny czytelnik Krystian Senkulski pisze: "Nikt nic nie robi, aby ratować nasz kanałek. Nikt się nim nie interesuje. Szambo płynie, winnych brak niszczone jest przyroda. Mamy Zarząd Gospodarki Wodnej, pod który podlega ten kanałek, lecz on nic nie robi w temacie ochrony czystości kanałku" - żali się pan Krystian. "Do niedawna był to bardzo urokliwy kawałek cieku wodnego. Pływały tam kaczki, płynęła przezroczysta woda. Było uroczo i można było spokojnie odpoczywać w jego bliskości. Od kilku tygodni kanałek śmierdzi szambem. Fetor jest tak silny, że czuje się go nawet kilka metrów od niego. Woda nie jest już przezroczysta, lecz czarno-siwa. To po prostu zwykłe szambo. Ktoś wylewa szambo do naszego kanałku" - pisze.
Smród nie do wytrzymania
Faktycznie. Kanałek po pierwsze zarósł - dawno nikt nie pielęgnował jego brzegów. Po drugie, rzeczywiście wcale nie jest przezroczysty. Śmierdzi siarkowodorem. Wokół nie ma ani jednego zwierzęcia, choć przy innych zbiornikach czy strumieniach na Bielanach odpoczywa mnóstwo dzikich ptaków. - Daj pan spokój, smród jest nie do wytrzymania. A że nie ma wiatru, to czuję nawet u siebie na drugim piętrze - skarży się starszy pan.
Anonimowy inspektor mówi
Piszemy do Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, który administruje strumyki i inne cieki wodne. Na pytanie dziennikarza jak zwykle nie ma odpowiedzi. Nasz reporter telefonuje więc do WZMiUW jako mieszkaniec jednego z bloków na Chomiczówce. Od razu uzyskuje połączenie z jednym z inspektorów zajmujących się Warszawą. - Znamy ten problem. W ubiegłym tygodniu byliśmy na miejscu. No rzeczywiście, śmierdzi tam siarkowodorem. Prawdopodobnie gdzieś w okolicach ulicy Conrada stołeczne wodociągi zrzucają do strumienia wodę albo ścieki - powiedział. Tylko, że MPWiK całkowicie temu zaprzecza. - Miejskie Przedsiębiorstwo w m.st. Warszawie S.A. nie prowadzi żadnych zrzutów do kanałku w Parku Chomicza - stanowczo dementuje Magdalena Wojewódzka z biura prasowego zakładu. Inspektor WZMiUW: - Nie wykluczamy, że smród i jakość wody są efektem bardzo wysokich temperatur. Będziemy to bacznie obserwować. I na pewno w tym roku wykosimy trawy na brzegach strumienia - obiecuje.
Po naszej interwencji na miejsce przyjechało pogotowie wodociągowe celem sprawdzenia szczelności kanalizacji. Z kolei strażacy pobrali próbki wody. Nie stwierdzili, by była ropopochodna.
Przemysław Burkiewicz