Strach? Tylko na przejściach dla pieszych
10 listopada 2014
Nie kradzieże, rozboje czy uciążliwe monopolowe, a poczucie zagrożenia, które codziennie towarzyszy pieszym na bemowskich skrzyżowaniach było głównym problemem zgłaszanym przez mieszkańców podczas debaty o bezpieczeństwie w naszej dzielnicy.
I co się okazuje? Że niestraszni nam złodzieje, bandyci czy menele, tylko piraci drogowi.
A rozwiązaniem - według mieszkańców - są światła.
- Sygnalizacja świetlna jest niezbędna przy wyjeździe z ulicy Szobera na Lazurową. W ciągu dziesięciu lat zginęły tam cztery osoby. Na Nowolazurową poczekamy co najmniej kilka lat, więc układ drogowy na razie na pewno się nie zmieni. Rozumiem, że brakuje pieniędzy, bo sygnalizacja świetlna to droga sprawa. Jednocześnie jednak bezsensownie wykonano dwa takie przejścia przy Człuchowskiej, gdzie nigdy nie było takiego zagrożenia jak przy Szobera - zwracał uwagę pan Jakub.
Odpowiedzi dyrektorki Zarządu Dróg Miejskich Grażyny Lendzion były mocno wymijające: dane miejsce musi zebrać określoną liczbę "punktów", aby postawienie sygnalizacji było uzasadnione, a procedura ustawiania świateł to blisko... 18 miesięcy.
- Wnioskowałam o branie pod uwagę wszelkich lokalizacji zgłaszanych przez mieszkańców - wskazała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
- W takim razie sygnalizacja przydałaby się także przy skrzyżowaniu Lazurowej z Batalionów Chłopskich. Budowane są tam kolejne bloki, więc natężenie ruchu zwiększa się z kolejnymi miesiącami. Na drogach, które są w gestii Zarządu Dróg Miejskich, nie stosuje się wyniesionych przejść dla pieszych. Natomiast coraz częściej stosujemy tzw. progi spowalniające, które są montowane przed przejściami - mówi Karolina Gałecka. Straż miejska podobno chce tam postawić fotoradary, ale to nie rozwiąże sprawy, bo kierowcy - nawet jeżeli zwolnią - to i tak się nie zatrzymują - zwracał uwagę pan Marcin.
- I jeszcze Pirenejska przy zbiegu z Powstańców Śląskich. Tam są dwa pasy ruchu w każdą stronę. Dzieci boją się tamtędy chodzić do szkoły. Są wysyłane w kierunku Radiowej, a przy obecnych "wykopkach" pod tramwaj zostaje im tylko wąski korytarz, jest tam bardzo niebezpiecznie - mówiła jedna z przybyłych.
Jak inaczej spowolnić ruch?
Rozwiązaniem stosowanym coraz częściej na drogach w polskich miastach, a niezwykle chętnie na europejskich, są wyniesione przejścia dla pieszych - które skutecznie skłaniają kierowców do zdjęcia nogi z gazu. To zdecydowanie tańsza metoda poprawy bezpieczeństwa pieszych niż światła.
Czemu w Warszawie stanowczo nie nadużywana?
- Na drogach, które są w gestii Zarządu Dróg Miejskich, nie stosuje się wyniesionych przejść dla pieszych. Natomiast coraz częściej stosujemy tzw. progi spowalniające, które są montowane przed przejściami. Progów powstaje w Warszawie coraz więcej. Ostatnimi laty powstały na ul. Obrońców Tobruku, Stawki, Płaskowickiej. Progi są bardziej skuteczne, ponieważ spowalniają ruch jeszcze przed przejściem. Kierowca musi zdjąć nogę z gazu przed "zebrą", natomiast wyniesione przejście dla pieszych powoduje, że jest większe ryzyko potrącenia przechodnia, bowiem kierowca zwalnia odrobinę później. Koszt zakupu i zamontowania progu wynosi ok 12 tys. zł - wyjaśniła rzeczniczka ZDM Karolina Gałecka.
Jeszcze inne rozwiązania rozważają władze Bemowa.
- W porozumieniu z ZDM zastanawialiśmy się nad zatrudnieniem tzw. stopków, czyli osób przeprowadzających dzieci przez ulice. Docelowe rozwiązanie to jednak sygnalizacja świetlna we wszystkich wskazanych lokalizacjach - zadeklarował burmistrz Strzałkowski.
Mac