Stop wózkom inwalidzkim!
23 września 2005
Myślałam, że mój przypadek był odosobniony. Nigdzie nie interweniowałam, ale po przeczytaniu artykułu w ostatnim "Echu" postanowiłam do Was zadzwonić - mówi nasza czytelniczka. Przeżyła podobne zdarzenie w nowo wybudowanej szkole na van Gogha, co opisywana tydzień temu matka z wózkiem. Z tą różnicą, że tym razem ochroniarze nie wpuścili do ośrodka kultury dziecka na wózku inwalidzkim.
- Nie słyszałem o takim przypadku, ale nie twierdzę, że go nie było - mówi szef chroniącej na van Gogha agencji Stawal, Waldemar Kazanowski. - Słyszałem o matce z wózkiem, ale o ile mi wiadomo, był jeden taki przypadek. Skoro pracow-nicy ochrony nie wpuszczają kogoś na teren szkoły, to znaczy, że dostali takie polecenie. Nie potrafię powiedzieć, czyje. Ja na piśmie niczego nie otrzymałem.
Szef ochroniarzy sądzi, że są to najprawdopodobniej ustne polecenia dyrekcji szkoły i dodaje, że aktualnie nie da się wózkiem inwalidzkim ani z wózkiem dziecięcym wjechać na górę, bo nie działa winda.
Nie chodziło jednak o windę. Dyrektorka zespołu szkół Alicja Małecka-Mierzwa dobitnie powiedziała tydzień temu dziennikarzowi "Echa", że podłoga się niszczy, jak się po niej kółkami jeździ.
- Nie potrafimy powiedzieć, czy i kiedy sytuacja ta zostanie rozwiązana - mó-wią pracownicy ośrodka kultury zastrzegający sobie anonimowość. - Winda prowa-dzi wprost na korytarz BOK-u, ale my nią nie zarządzamy. Nie wiemy, czy i kiedy przyjdzie ktoś ją naprawić. Sprawa jest znana zarówno dyrekcji szkoły, jak i władzom dzielnicy. Po ostatnich artykułach w "Echu" atmosfera stała się jednak napięta i nas się o niczym nie informuje.
Dyrektor zespołu szkół Alicja Małecka-Mierzwa twierdzi, że o zdarzeniu dowiedziała się od dziennikarza "Echa" i dodaje, że nie jest prawdą informacja, że dzieci na wózkach inwalidzkich nie są wpuszczane do budynku.
Nie mamy jednak powodu nie wierzyć naszej Czytelniczce.
Dyrektorka stwierdziła także, że nic nie wie o zepsutej windzie, bo dyrekcja BOK jej o tym nie poinformowała. Przypomnijmy, że pisaliśmy na ten temat tydzień temu w "Echu", a wiemy skądinąd, że artykuł kolportowany był na van Gogha również w postaci odbitek ksero.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Biuro Edukacji porozumiewa się w Biurem Kultury na temat takiego podzielenia obiektu na van Gogha, aby każda placówka zarządzała sama zajmowaną przez siebie powierzchnią nieruchomości. Takie roz-wiązanie - miejmy nadzieję - pozwoli uniknąć w przyszłości sytuacji zepsutej windy, naprawy której nie ma się kto podjąć. Problemem pozostanie kwestia wejścia głównego i ochrony. Komu ma podlegać i czyich dyspozycji słuchać?
Jak pokazały pierwsze dwa tygodnie pod jednym dachem - interesy biblioteki i ośrodka kultury są sprzeczne z interesem szkoły. Warto o tym pomyśleć planując kolejne "obiekty kubaturowe". Zadowolenia mieszkańców nie mierzy się bowiem w metrach sześciennych. Ono wynika z funkcjonalności i dobrego zarządzania.
BW