Stańczyk, Mierzejewska czy Kaznowski?
23 września 2005
Obecny przewodniczący rady, były przewodniczący i posłanka kończącej się kadencji to trójka białołęczan z największymi szansami na poselski mandat. Są na dwóch najpopularniejszych listach PO i PiS.
Na liście Platformy Obywatelskiej znajdujemy Jacka Kaznowskiego, byłego przewodniczącego rady dwóch kadencji. Z pewnością nie jest bez szans startując z najpopularniejszej obecnie Platformy Obywatelskiej. Według sondaży PO może w Warszawie liczyć na kilka mandatów, a to oznacza, że aby zostać posłem wystarczy kilkaset głosów przy szczęśliwym dla kandydatów ich rozkładzie. Jacek Kaznowski raczej nie ma elektoratu negatywnego, a w pamięci wielu mieszkańców zapisał się pozytywnie. Ma poparcie burmistrza. - Będę na niego głosował, bo to jest mój dobry kolega - mówi Jerzy Smoczyński. - Może także liczyć na poparcie wielu członków "Gospodarności" i ich rodzin.
Nie ma jednak żadnego oficjalnego stanowiska w tej sprawie. - "Gospodarność" nie jest organizacją polityczną i nie zajmuje takich stanowisk - wyjaśnia burmistrz.
Z listy SDPL kandyduje były wiceburmistrz Arkadiusz Przybylski. Startuje bez wiary w sukces i nie prowadzi kampanii.
Czy któremuś kandydatowi z Białołęki się uda, dowiemy się niebawem. Zdawałoby się, że największe szanse ma były przewodniczący. Co prawda posłan-ka Hanna Mierzejewska cztery lata temu znalazła się na Wiejskiej mając zaledwie kilkaset głosów, jednak konkurencja na liście PiS w tych wyborach wydaje się znacznie większa. Na przykład Wanda Krajewska-Hofman w wyborach do rady Warszawy trzy lata temu otrzymała trzy tysiące głosów i z trzecim wynikiem na liście nie została radną. Czy to oznacza, że zostanie posłem jest łatwiejsze? Raczej nie, bo w wyborach parlamentarnych jest zupełnie inny rozkład głosów. Lwią część zbierają liderzy list. Wyniki w następnum wydaniu.
BW