Prima aprilis! Radny Oborski idzie do wojska. Zygrzak: Skandaliczna walka polityczna!
1 kwietnia 2015
Radny Jarosław Oborski otrzymał powołanie do wojska. Na miesięczne przeszkolenie. Jest jedną z osób, która w grudniu porzuciła Platformę Obywatelską i stanęła po stronie komitetu Jarosława Dąbrowskiego. - To bezpardonowa walka polityczna - grzmi Krzysztof Zygrzak, burmistrz Bemowa. - Wszystko jest zgodne z rozporządzeniami MON - twierdzi komendant WKU. Czy nieobecność Oborskiego może zmienić układ sił na Bemowie?
Jak się dowiadujemy, potrwa to miesiąc. - Powołanie naszego radnego na ćwiczenia do wojska to nic innego, jak kolejny element wojny podjazdowej stołecznego ratusza - komentuje burmistrz Bemowa. - Nie mam wątpliwości, że za tym powołaniem stoi prezydent Warszawy, która nie zawaha się przed niczym, byle tylko osiągnąć swój cel i przejąć władzę na Bemowie.
Innego zdania jest wojsko. W biurze prasowym Wojskowej Komendy Uzupełnień dowiedzieliśmy się, że żadnych nacisków nie było, a wezwanie na ćwiczenia, to jedynie wykonywanie zaleceń MON.
Wiadomo za to, gdzie będzie się szkolił radny Oborski - to jednostka w Orzyszu, gdzie do 1991 roku istniała osławiona JW 1370, czyli jednostka karna Wojska Polskiego. Dziś sama jednostka nie istnieje jako karna - ostatni Wojskowy Ośrodek Wykonywania Kary Pozbawienia Wolności rozformowano w Ciechanowie w 2010 roku - ale wojsko nadal tam stacjonuje.
Były naciski czy nie?
Powołanie na ćwiczenia radnego "zbuntowanej" dzielnicy jest zbyt nieprawdopodobne, by uznać to za całkowity przypadek. Dlaczego? Bez Oborskiego ekipa Dąbrowskiego może stracić większość, ponieważ jego nieobecność zbiegła się z wyjazdem koalicyjnej radnej Moniki Pietrzak na dwumiesięczne stypendium do Wielkiej Brytanii.
- Postaramy się przez ten czas nie zwoływać sesji, a już na pewno nie dopuścimy do głosowania wniosku o odwołanie burmistrza - mówi wyraźnie zdenerwowany przewodniczący rady Jarosław Dąbrowski.
Z Jarosławem Oborskim nie udało się skontaktować. Dostał 24 godziny na stawienie się w jednostce.
(red)
To był oczywiście primaaprilisowy żart. Jeśli ktoś uwierzył - cieszy nas udany dowcip. Pewne jest to, że cała informacja, łącznie z wypowiedziami osób zawartymi w tekście, była redakcyjnym wymysłem. Kto się dał nabrać?