Podróżnicza - kto miesza?
13 października 2011
Kiedy miesiąc temu napisaliśmy artykuł na temat planowanej niewielkiej rozbudowy szkoły nr 257 na Podróżniczej, nikt nie spodziewał się tego, że wywoła on wielkie zamieszanie. Tymczasem okazuje się, że sprawa jest coraz bardziej skomplikowana, pełna niejasności i działań, których większość rodziców nie jest w stanie zrozumieć.
Reakcja
Po naszym pierwszym artykule na ten temat odebraliśmy kilka telefonów i maili z uwagami rodziców, którzy uważają, że adaptacja dwóch małych pomieszczeń na dwie sale lekcyjne, to zły pomysł. - Już dziś w szkole są przykłady za ciasnych sal, więc skoro wydaje się 1,5 mln zł, to chyba nie po to, żeby było ich jeszcze więcej - zgłaszali rodzice.
Napisaliśmy kolejny artykuł uwzględniający te i inne opinie. Także argumenty, które dotarły do nas mailem, a które nieco później znalazły się w liście otwartym przeciwko rozbudowie szkoły przy Podróżniczej rozesłanym dwa tygodnie temu do stołecznych redakcji, radnych i urzędów. Maria Finkiewicz, która się pod nim podpisała, zapowiadała zbieranie podpisów i dużą akcję przeciwko inwestycji. Pierwszym efektem rozesłania listu był m.in. artykuł w "Gazecie Stołecznej". Autorka jednak nie ujawniła się dziennikarzom "Stołecznej". Mimo prób skontaktowania się z nią, także nam nie odpowiada. Nie ma też w szkole żadnej akcji zbierania podpisów przeciwko rozbudowie.
Kontrreakcja
Jest natomiast zdecydowany sprzeciw większości rodziców wobec działań Marii Finkiewicz. Ostro zareagowała rada rodziców, tłumacząc, że kobieta o podanym nazwisku nie istnieje w szkolnej ewidencji jako opiekun żadnego z dzieci uczących się w szkole. Przedstawiciele rady twierdzą, że nikt jej nie zna, nikt jej nie widział i nie słyszał o niej. Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z Marią Finkiewicz mailowo, pisząc na adres, z którego przyszedł list otwarty. Niestety, nie
Rada rodziców po specjalnym spotkaniu wystosowała swój list otwarty, w którym opisuje całą sytuację i zdecydowanie popiera rozbudowę placówki. Podkreśla też, że wszyscy rodzice są za rozbudową, a kobieta, która rozesłała swój protest pozostaje anonimowa.
Po co to wszystko?
Zwykle, jeśli ktoś działa w jakiejś sprawie, to bardzo chętnie publicznie broni swoich argumentów. W tym przypadku autorka listu zapadła się pod ziemię. Po co ktoś protestuje otwarcie przeciwko rozbudowie szkoły, zadając sobie trud napisania merytorycznego listu otwartego, przytaczając mnóstwo racjonalnych argumentów, by następnie nie mieć odwagi bronić swoich tez? Maria Finkiewicz nie znalazła czasu na spotkanie z radą rodziców.
Decyzja należy do rady miasta
Za kilka dni radni Warszawy zajmą się sprawą szkoły. Niemal na pewno zaakceptują rozbudowę w wersji przedstawionej przez dzielnicę. - Bardzo zaskoczył mnie list otwarty przeciwko rozbudowie szkoły. Jestem przekonany, że większość rodziców popiera inwestycję. Zapewniam, że radni miasta przeznaczą na ten cel pieniądze - mówi Dariusz Dolczewski, radny Warszawy.
Anna Sadowska