Plecaki wciąż bardzo ciężkie
24 kwietnia 2009
Blisko połowa dzieci nosi plecaki dwa razy cięższe od dopuszczalnego ciężaru. Takie wyniki potwierdzają badania, jakie przeprowadza się cyklicznie w szkołach.
Tymczasem ortopedzi alarmują o coraz częstszych wadach postawy, skrzywieniach krę-gosłupa czy uszkodzeń dysku. Rodzice często sami dostrzegają ten problem. - Maluchy noszą zbyt dużo i powinno się coś z tym zrobić, ale jak rozwiązać ten problem, biorąc pod uwagę to, że szkoły nie mają pieniędzy np. na drugi zestaw podręczników, który pozostawałby w szkole - mówi mama trzecioklasistki.
W szkole nr 31 została przeprowadzona akcja, podczas której były ważone plecaki dzieci w klasach I-III. Informacja trafiła do rodziców, którzy zostali uczuleni na problem oraz poproszeni, by zwracali uwagę, co dziecko pakuje do plecaka, gdy idzie do szkoły. Dzieci bowiem noszą za ciężkie tornistry nie tylko z powodu pod-ręczników. Zdarza się, że mają dwa piórniki, dwudniowe kanapki, których zapom-nieli wyjąć, są to czasem dodatkowe książki na zajęcia pozalekcyjne, a nawet za-bawki.
- Szkoła zakupiła atlasy, dokupiła słowniki, Pisma Święte, z których dzieci ko-rzystają na lekcjach. Pomoce i przybory na zajęcia techniki czy plastyki dzieci mo-gą zostawiać w szafkach - mówi Bożena Smoczyńska, dyrektor szkoły nr 31 na Kobiałce. - Szkoła nie ma natomiast pieniędzy na zakup dodatkowego zestawu pod-ręczników dla każdego ucznia. Mamy kilka podręczników zapasowych w bibliotece, ale na wypadek, gdyby dziecko zapomniało swojej książki - dodaje pani dyrektor.
Temat ciężkich tornistrów jest dobrze znany także w białołęckiej 112-tce. Zda-niem dyrekcji warunki lokalowe nie pozwalają, aby uczniowie mieli indywidualne szafki, jednak w szkole zostały wprowadzone rozwiązania w pewnym stopniu odcią-żające plecaki. Uczniowie pozostawiają w szkole przybory plastyczne i techniczne, czyli nie noszą farb, kredek, bloków rysunkowych i technicznych, plasteliny itp. - Jeszcze w tym roku szkolnym samorząd uczniowski przeprowadzi akcję zbierania używanych podręczników, z których uczniowie będą mogli korzystać w szkole. Część podręczników zostanie zakupiona też przez radę rodziców, wobec tego nasi uczniowie będą odciążeni od ich noszenia - mówi nauczycielka ze szkoły nr 112 Krystyna Sosnowska. Ponadto dodatkowym rozwiązaniem problemu jest umowa między nauczycielami a uczniami. W wybrane dni tygodnia uczniowie korzystają tylko z zeszytów ćwiczeń i nie przynoszą podręczników. Zasada ta dotyczy jednak tylko niektórych przedmiotów.
Szkoły dostrzegają ogromny problem związany z ciężarem uczniowskich pleca-ków. W młodszych klasach wprowadza się rozwiązania pozwalające "ulżyć" dziecię-cym kręgosłupom. Jeśli w placówkach są szafki, uczniowie mogą zawsze zostawiać tam niepotrzebne danego dnia książki i inne przybory. Gdy szafek nie ma, a w wie-lu białołęckich szkołach jest to nadal problem, trzeba radzić sobie w inny sposób. Najczęściej przybory używane na lekcjach plastyki czy techniki są zostawiane w salach lekcyjnych. Nie jest to z pewnością wystarczające rozwiązanie, a jedynie pewien krok w stronę "odciążenia" ucznia. Najbardziej pożądane byłoby zakupienie przez szkoły podręczników, z których uczniowie mogliby korzystać w szkole. Szkoły bronią się i mówią, że nie mają na to pieniędzy. A przecież można np. tanio odkupić od starszych roczników. Naszym zdaniem tym tematem powinny solidnie zająć się rady rodziców.
- Wszystkie niepotrzebne do odrobienia pracy domowej lub do przygotowania się do następnej lekcji podręczniki, zeszyty, zeszyty ćwiczeń uczniowie mogą zo-stawiać w szafkach w salach lekcyjnych. Nie zawsze to robią, ale zauważamy duży postęp - mówi wicedyrektor szkoły nr 314 Elżbieta Kieszkowska.
Jednak nadal, np. podczas akcji typu "ważenie tornistrów" spotyka się wiele zbędnych przyborów. Są to wypełnione różnościami piórniki, znacznej wielkości pu-dełka śniadaniowe czy butelki z piciem.
- W wielu pracowniach nauczyciele zgromadzili stare, otrzymane od uczniów podręczniki, które wykorzystywane są do pracy podczas lekcji. Zbiory z roku na rok się powiększają. Drugiego kompletu podręczników dla wszystkich uczniów za-kupić nie możemy. Nie ma na to pieniędzy. Bardzo często stosujemy metodę "je-den podręcznik na ławkę". Mamy szkolne atlasy geograficzne, przyrodnicze, histo-ryczne, których dzieci nie muszą przynosić z domu - dodaje wicedyrektor Kiesz-kowska.
Nauczyciele opowiadają, że zwłaszcza starsi uczniowie często ulegają przyzwy-czajeniom, albo może lenistwu, bo zdarza się, że nie przepakowują książek z dnia na dzień, tylko noszą wszystkie cały tydzień.
Z kolei rodzice maluchów są zdania, że nauczyciele nie pilnują uczniów, by nie nosili w tę i z powrotem książek i innych rzeczy. - Kiedy pytam syna, czemu znów przyniósł do domu farby, odpowiada "bo zapomniałem zostawić w szafce". Czy nauczyciele nie mogą tego dopilnować? - pyta matka pierwszoklasisty.
Barbara Kiliszek, oko