Pełnomocnik do spraw dostępności. "Nie mamy się czego wstydzić"
8 lutego 2017
Nie jestem zwolennikiem zarządzania miastem przez pełnomocników prezydenta, w czym gustuje Hanna Gronkiewicz-Waltz.
System urzędniczy jest tak pomyślany, że sprawy pokrewne merytorycznie powinien koordynować dyrektor biura, a jeżeli jakaś sprawa wykracza poza biuro, koordynacją powinni zajmować się zastępcy prezydenta nadzorujący pracę kilku biur, jeżeli zaś temat dotyczy kompetencji kilku zastępców prezydenta, to powinien się nim zająć jeden z zastępców wskazany przez panią prezydent, bądź osobiście ona sama ("osobiście" to nie znaczy rzecz jasna własnoręcznie, lecz przy pomocy podległych urzędników, anonimowych dla opinii publicznej).
Pełnomocnicy, nie podlegający weryfikacji wyborczej, rozmydlają tę piramidę odpowiedzialności. W Warszawie - i jest to zjawisko zaistniałe jeszcze przed rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz - opinia publiczna jest przekonana, iż za kursowanie tramwajów odpowiada ZTM, za stan dróg ZDM, a za inne sprawy - jacyś pełnomocnicy, których nazwisk się i tak nie spamięta. Tymczasem za wszystko to odpowiada jednoosobowo pani prezydent, która owszem, lubi przedstawiać sukcesy urzędu na jakichś konferencjach, czasem otworzyć stację metra, a jak coś nie wyjdzie... No, właśnie.
Napisawszy te wszystkie zastrzeżenia, wyrażam swoją radość z powołania kilka dni temu - skoro już tak musi być - pełnomocnika do spraw dostępności. Została nim Donata Kończyk. Jej pierwszym zadaniem będzie zapewne dokończenie prac nad dokumentem "Standardy dostępności dla m. st. Warszawy", zawierającym wytyczne projektowania infrastruktury: chodników, przejść, przystanków autobusowych, tak aby były dostępne w szczególności dla niepełnosprawnych i osób starszych. Z informacji władz miasta wynika, że pani pełnomocnik będzie się jednak zajmowała szerszym zakresem spraw, także np. dostępnością imprez miejskich i dokumentów urzędowych.
Trzeba przyznać, że już teraz nasze miasto z dostępnością radzi sobie nie najgorzej, a przyglądam się temu od dawna. Piętnaście lat temu wspólnie z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Wola Andrzejem Jaworskim, wówczas podobnie jak ja radnym Powiatu Warszawskiego, przeforsowaliśmy program dopłat Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych do zamiany przez niepełnosprawnych mieszkań na lokale pozbawione barier architektonicznych. Wówczas takie myślenie było nowością, dziś raczej standardem. W przestrzeni publicznej nie mamy się czego wstydzić: wystarczy pojechać z wózkiem dziecięcym (albo niepełnosprawnego) np. do Gdańska - kłopoty zaczynają się tam już na dworcu kolejowym. A w Warszawie białe (czy raczej czarne) plamy na mapie dostępności, takie jak Dworzec Zachodni czy plac Na Rozdrożu, są w defensywie.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)