Targowisko Bemowo żyje i ma się nieźle
8 lutego 2017
Sprzedawcy z bazarku na Bemowie z rozrzewnieniem wspominają lata dziewięćdziesiąte. Tłumy klientów, ruch w interesie niczym w ulu. Inwazja supermarketów z czasem zmieniła te widoki i nastroje. Targowisko wciąż jednak zapewnia sporo miejsc pracy i przyciąga wierną klientelę.
Powstańców Śląskich, róg Wrocławskiej. Dwieście osiemdziesiąt pawilonów handlowych ściśniętych na niewielkim terenie wzdłuż nieodległych torów tramwajowych. Od strony czysto wizualnej miejsce raczej odstrasza. Zwłaszcza zimą, gdy szaro i chlapa. Ale nie po to się tu przychodzi.
W Internecie reklamują się z fantazją: "Kupisz tu wszystko, od skarpet, koszulek D&G, po głowice jądrowe i pieczarki". Z tymi głowicami jądrowymi to może być ciężko, ale nieco bardziej legalny towar czy usługi w szerokim asortymencie czekają na zainteresowanych. Tak przekonuje w każdym razie pan Andrzej, jeden z bazarowych weteranów.
- Duży wybór, wysoka jakość, zawsze świeży towar - wylicza wychylając się zza swojego stoiska z warzywami i owocami. Co jednak z cenami? Gdy słyszy, że przed chwilą dwóch leciwych dżentelmenów dosadnie wypowiedziało się na ten temat, reaguje emocjonalnie.
- Przesada, przesada ... Taka pora roku, że ceny niskie być nie mogą. U Hiszpanów w tym roku ziąb, a i śnieg spadł. Przecież zimą to od nich głównie sprowadzamy towar.
Z około dziesięciu przepytanych przez nas klientów większość potwierdza, że ceny są do zaakceptowania. Porównywalne do tych ze sklepów wielkopowierzchniowych.
- Raczej nie przepłacam, a staram się liczyć każdą złotówkę - mówi pani Teresa. - U mnie podobny bazarek zamknęli, a ja po prostu wolę takie miejsca niż supermarkety. Tu mam wybór i jakość. Plus brak kolejek.
Kolejna klientka z bazarkiem związana jest już ponad dwadzieścia lat. Powód jest prozaiczny: mieszka pięć minut drogi stąd. Pani Alina, także mieszkająca w okolicy, wylicza zalety:
- Dobre zaopatrzenie, miła obsługa, towar do wyboru do koloru. Od wędlin tradycyjnego wyrobu po kaszę czy firanki.
Kupcy z długoletnim stażem przyznają, że ruch na bazarku mógłby być lepszy. Gdyby tak wróciły lata dziewięćdziesiąte... To był handlowy boom. Tłumy przewalały się między stoiskami, interes się kręcił. Ale nastała era hipermarketów i klientów ubywało, obroty spadały. I tak przez kolejne lata. Dziś można tu spotkać i takich, którzy wprost mówią o zamknięciu interesu. Jak pani Jola prowadząca bar. Pusto dziś u niej. Gorzej, że nie tylko dziś. - Coraz częściej myślę, żeby dać sobie spokój i to zamknąć - wzdycha.
Dobrego dnia nie ma też pan Jerzy, który na bazarze dorabia do KRUS-owskiej emerytury. Ale co to za dorabianie, skoro przez cały dzień nie sprzedał nic. Nie zszedł ani jeden słoik miodu, ani jeden kwiatek.
- Latem jest lepiej. Moje pomidory, jeżyny, ogórki szybko się sprzedają. Teraz - jak widać. Zresztą, ja właściwie na odludziu mieszkam, nawet jak nic nie utarguję to przynajmniej z innym człowiekiem pogadam.
Obok - antykwariat. I tu zaskoczenie - w sklepiku ruch. Właściciel tłumaczy właśnie jednemu z klientów oznaczenia wybite na zabytkowej, srebrnej łyżeczce. Sprzedawczyni zdradza, że najlepszy utarg dają używane książki. Kluczem jest cena - sporo niższa od nowych wydawnictw. Ale kupić można przy okazji wiele innych rzeczy: żyrandole, rzeźby, monety, sztućce, winylowe płyty. Na zewnątrz mini-armata i samowar. Może i one znajdą nabywcę.
Ruch jest też przy stoisku "101 drobiazgów". Jego właściciel to jeden z najstarszych stażem kupców. Dwie i pół dekady upłynęło nie wiadomo kiedy. Uśmiecha się zza stolika pełnego latarek, okularów, śrubokrętów, maści, spinaczy, długopisów i płynów do czyszczenia pomników. Nie jest źle, towar schodzi. Po płyn na przykład co jakiś czas przyjeżdża nabywca spoza Warszawy. Są i tacy.
- Mam swoich stałych klientów - mówi - Niektórzy całkiem znani. Wczoraj był u mnie pan, który pracuje w telewizji.
Takich, którym na bazarku wciąż jakoś się wiedzie, na szczęście nie brakuje. Raz na jakiś czas pojawiają się informacje, że targowisko zniknie. Póki co kupcy i ich klienci mogą być spokojni. Umowę z dotychczasowym dzierżawcą władze dzielnicy przedłużyły do września 2019 roku. I nie planują zmiany w przeznaczeniu tego terenu.
(AS)