Pasłęcka z nową organizacją ruchu. Jest lepiej?
11 czerwca 2012
O chaosie drogowym przy ul. Pasłęckiej pisaliśmy wielokrotnie. Okoliczni mieszkańcy od długiego czasu skarżyli się na zaparkowane wszędzie samochody. Służby miejskie były bezradne z powodu braku właściwego oznakowania drogi. Teraz ma się to zmienić.
- O mały włos nie wpadłam dziś pod samochód, przechodząc na pasach, bo przy samym przejściu stało auto, które zarówno mi, jak i jadącemu kierowcy, zupełnie zasłoniło widoczność - skarżyła się zdenerwowana czytelniczka.
W tych okolicach samochody parkowane były wszędzie: na pasie zieleni pomiędzy chodnikiem a parkingiem, przy skrzyżowaniach, a nawet na przejściach dla pieszych.
Sprawą zajęła się m.in. radna Elżbieta Świtalska, która wystąpiła do zarządu dzielnicy o pomoc w tej sprawie.
Nowe znaki
- Mieszkańcy osiedla Pod Dębami mają olbrzymi problem z organizacją ruchu na ul. Pasłęckiej. Powodem tej sytuacji jest między innymi oddanie osiedla przez dewelopera bez zgłoszenia organizacji ruchu na drogach wewnętrznych - mówi radna Świtalska.
Po oddaniu osiedla deweloper sprzedał mieszkańcom udziały w drodze (ul. Pasłęcka od wjazdu na osiedle).
Częściowo się udało. Ulice należące do dzielnicy zostały w końcu prawidłowo oznakowane, co umożliwi skuteczne interwencje wobec nieprawidłowo parkujących, przede wszystkim przy wjeździe na osiedle Pod Dębami, wzdłuż ul. Pasłęckiej do szlabanu przy Galerii Pod Dębami.
- Do tej pory niektórzy strażnicy miejscy interpretowali wjazd na osiedle jako skrzyżowanie, które odwołuje zakaz zatrzymywania się i postoju stojący na początku ul. Pasłęckiej. W godzinach szczytu porannego i powrotów z pracy, przez zaparkowane na ulicy samochody tworzyły się tu korki, czasem do ul. Strumykowej - wyjaśnia Elżbieta Świtalska.
Na ul. Pasłęckiej, przy wyjściu z drogi osiedlowej, pojawił się też znak "Uwaga piesi", natomiast na ul. H. Ordonówny na odcinku od Galerii Pod Dębami do Strumykowej (rondo) stanął znak zakazu zatrzymywania się i postoju, co ma częściowo zapobiec dewastacji chodnika wzdłuż Ordonówny.
Czy rzeczywiście się udało? Prosimy o komentarze pod artykułem.
Anna Sadowska