Obawiamy się gigantycznego parkingu P+R
15 grudnia 2011
"Echo" rozmawia z Kacprem Pietrusińskim i Grzegorzem Pietruczukiem, od pięciu lat wiceburmistrzami Bielan.
- Grzegorz Pietruczuk: Może zacznę od sportu i kultury, bo te dziedziny nadzoruję. Udało się osiągnąć bardzo wiele. Powstała Mediateka, którą przez rok odwiedziło 76 tys. osób. Moim marzeniem jest to, żeby działała siedem dni w tygodniu. Obecnie, niestety, jest zamknięta w niedziele. Zmodernizowaliśmy bibliotekę na Duracza oraz Bielański Ośrodek Kultury, w którym od niedawna działa teatr. W nowym ratuszu siedzibę ma Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury, cieszący się popularnością wśród mieszkańców. Biblioteki działają w oparciu o nowoczesny system informatyczny. Co roku organizujemy imprezy plenerowe, jak kino letnie czy teatry uliczne. Kultura na Bielanach dostała nowy impuls. Podobnie jak sport. Mamy osiem nowych kompleksów boisk przy szkołach plus dwa ogólnodostępne zbudowane w programach Orlik i Syrenka.
- Mieszkańcy wciąż narzekają, że otwarte i dostępne powinny być przede wszystkim boiska szkolne. Mają pretensje, że przez tyle lat samorządy nie zawalczyły o zmianę przepisów, aby każdy o dowolnej porze mógł wejść na boisko szkolne.
- Kacper Pietrusiński: Zależy nam na jak największej dostępności boisk. Problem polega na tym, że dyrektor szkoły ponosi odpowiedzialność zarówno za samo boisko, jak i ewentualne wypadki. Naszym zadaniem jest wykonywanie prawa, a całkowite otwarcie boisk wymagałoby jego poważnej zmiany na poziomie ustawowym. Poza tym ktoś musi odpowiadać za to, co dzieje się na boisku - przecież chcemy, aby dzieci były tam bezpieczne.
- A może lepszym rozwiązaniem jest przeznaczenie pieniędzy na trenerów, którzy po prostu na tych boiskach będą po zakończeniu pracy przez szkoły?
- KP: Obecnie działa program otwartych boisk szkolnych. Są to zajęcia zorganizowane dla dzieci i młodzieży. Będziemy się starać, aby było ich jak najwięcej w miarę naszych finansowych możliwości.
- Rodzicom chodzi o takie otwarcie boisk, żeby ich dzieci mogły z nich skorzystać o każdej dowolnej porze, a przede wszystkim w weekendy. Pytają: po co zbudowano orlik czy syrenkę, skoro nie mogą wejść na boiska szkolne?
- GP: Orlik zbudowaliśmy tak, aby był jednocześnie boiskiem szkolnym podstawówki nr 53 i tak właśnie jest. Przed południem korzystają z niego dzieci szkolne, a po południu jest ogólnodostępny. Podobnie jest na syrence, która przed południem służy trzem szkołom.
- Takie rozwiązania nie budzą większych kontrowersji. Pretensje mieszkańców dotyczą zamykania przed nimi boisk szkolnych.
- GP: Mamy dwa nowe kompleksy sportowe - na Lindego, gdzie zbudowaliśmy halę i basen, oraz na Staffa - ty postawiliśmy halę sportową. Mamy teraz dwie pływalnie o długości 25 m, które zaspokajają potrzeby szkół oraz mieszkańców. Oczywiście nie rozwiązaliśmy wszystkich problemów. Wciąż są u nas szkoły, w których lekcje wf odbywają się na korytarzu. Jedną z nich burmistrz widzi z okien swojego gabinetu. To Zespół Szkół nr 35, gdzie musimy w najbliższych latach dobudować małą salę gimnastyczną. Małą, bo na wielką nie ma miejsca.
- W ostatnich latach metro odmieniło Bielany. Mieszkańcy wciąż narzekają, że wraz z jego otwarciem, zniknęły stare, dobre autobusy i tramwaje.
- GP: Dyskusja na temat zmian w komunikacji trwa od dnia otwarcia pierwszej linii. Wszystkie postulaty mieszkańców i uwagi zarządu dzielnicy zgłaszane są na bieżąco do Zarządu Transportu Miejskiego. Część z nich została uwzględniona, a część odrzucona przez ZTM. Jako zarząd dzielnicy niewiele możemy w tej sprawie zrobić.
- KP: Metro odmieniło Bielany nie tylko komunikacyjnie. Wymusiło na nas przyspieszenie działań związanych z planowaniem przestrzennym. Udało się uchwalić bardzo potrzebny plan zagospodarowania Starych Bielan. Ciśnienie ze strony deweloperów było nieprawdopodobne, ale dzięki zapisom planu zostanie zachowany przedwojenny, zabytkowy układ urbanistyczny, a także wartościowe budynki. Przystąpiliśmy do sporządzenia planu Wawrzyszewa, gdzie również mamy wzmożoną aktywność deweloperów. Powinien być gotowy za rok. Z kolei plan Wólki Węglowej, gdzie mieliśmy do czynienia np. z próbą budowy dużego osiedla w bezpośrednim sąsiedztwie huty, sortowni śmieci i planowanej trasy S7, ma być sporządzony za około trzy lata. Tam obecnie jest głównie budownictwo jednorodzinne, więc nie widzimy podstaw do budowy osiedli bloków siedmiokondygnacyjnych.
- GP: Z metrem wiąże się także brak drugiej jezdni Kasprowicza na końcowym odcinku. To skandaliczne przeoczenie. Pięć lat temu zdawało nam się, że szybko rozwiążemy problem, a tymczasem chodziliśmy za tym całą poprzednią kadencję, bo okazało się, że jesteśmy w punkcie zero. Problemy się piętrzyły - najpierw były wątpliwości, czy możemy tam w ogóle coś robić z powodu zaangażowania funduszy z UE, potem kwestia tzw. użytku leśnego, czyli trawnika, który na mapie jest lasem, następnie przeszacowanie kosztów przez miasto i wieczny argument, że nie ma 50 mln w kasie Warszawy. W końcu udało się przekonać miasto, że przebudowa będzie dużo tańsza. Ostatecznie wraz z kosztami przełożenia kolektora SPEC będzie kosztować 24 mln i powstanie w przyszłym roku. Teren budowy został przekazany, ale z uwagi na sezon grzewczy, nie można teraz ruszyć kolektora. Prace pełną parą ruszą na wiosnę.
- Także wiosną będzie otwarty most Północny. Białołęka świętuje, ale mieszkańcy Bielan są pełni obaw. Ulice wyprowadzające ruch z mostu nie są gotowe. Ludzie boją się zakorkowania dzielnicy.
- KP: Liczymy, że większość kierowców skorzysta z najlepszej drogi do centrum, czyli z Wisłostrady. W ramach przygotowania do otwarcia mostu wyremontowano przecież estakady bielańskie.
- Mieszkańców wciąż bulwersuje problem starych placów zabaw. Na wielu z nich wciąż straszą stare, zdezelowane zabawki. Jak długo jeszcze?
- KP: Porządny plac zabaw to koszt rzędu minimum 250 tys. zł. Cenę podnoszą atesty i certyfikaty urządzeń, ale dzięki temu mamy gwarancję, że są bezpieczne i porządne. Priorytetem na najbliższe lata będzie utrzymanie w należytym stanie najbardziej uczęszczanych placów, zwłaszcza tych w parkach.
- Jakie jest Panów zdanie na temat wykorzystywania pieniędzy unijnych przez dzielnice? Wiadomo, że Warszawa blokuje dzielnicom możliwość swobodnego występowania o nie, aby uzyskać dofinansowanie do kluczowych projektów, jak metro, most czy główne drogi.
- GP: Na własnej skórze to przeżyliśmy. W mieście jest tak, że dzielnice składają różne projekty, ale miasto do Unii przekazuje jeden. Dwa lata temu nasz projekt na dofinansowanie obiektów sportowych na Lindego zajął drugie miejsce. Bardzo dobre, na podium, ale niestety zupełnie bez szans na uzyskanie unijnej kasy. Budowaliśmy za własne pieniądze. Warszawskie dzielnice zasługują na większy udział przy podziale programów europejskich. Udało się z Gwiaździstą, którą przebudowaliśmy z udziałem pieniędzy UE. W tym roku też mamy sukces - z Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych uzyskaliśmy 2 mln zł na najbliższe dwa lata na podnoszenie kwalifikacji uczniów. Będziemy go realizować w trzech szkołach i Mediatece.
- Pięć lat temu rozpoczynaliście pracę bez budynku ratusza. Bielany były jedną z ostatnich dzielnic w Warszawie, która nie zbudowała siedziby dla urzędu.
- KP: Wydziały były rozbite w jedenastu lokalizacjach. Załatwianie spraw to był koszmar dla interesantów i bardzo trudne warunki pracy dla urzędników. Na szczęście to mamy za sobą i dziś mieszkańców obsługujemy w nowoczesnym budynku.
- GP: Podobnie było z siedzibą straży miejskiej. Kiedy zaczynaliśmy pracę w zarządzie dzielnicy, strażnicy mieli komisariat w baraku przy Rydygiera. Dziś siedziba straży na Szegedyńskiej jest jedną z najnowocześniejszych w Warszawie, wyposażona we wszystko, co jest potrzebne strażnikom do pracy.
- W zeszłym roku głośno było o pomyśle przeniesienia Muzeum Kolejnictwa na Bielany. Miałoby się mieścić na terenie Huty Warszawa. Czy ten pomysł ma szansę realizacji?
- GP: Jak najbardziej, ale PKP zaproponowało trzy alternatywne lokalizacje. Projekt bielański zakłada przeniesienie nie tylko samego Muzeum Kolejnictwa, lecz także innych zbiorów: Muzeum Motoryzacji, czyli oddziału Muzeum Techniki, a także eksponatów Towarzystwa Miłośników Komunikacji Miejskiej. Trzeba więc pogodzić kilka instytucji. Rada i zarząd dzielnicy bardzo kibicuje tej inicjatywie, bo jej efekt końcowy byłby dla Bielan fantastyczny. Na razie jednak brak jakichkolwiek konkretów. Rozmowy i ustalenia wciąż trwają.
- Końcówka pięciolecia to liczne wydarzenia związane z zamykaniem szkół i konflikty z rodzicami. Pojawiły się argumenty, że Bielany za wcześnie rozpoczęły rewolucję w oświacie, bo po otwarciu mostu mogą pojawić się na Bielanach dzieci z Tarchomina.
- KP: Po pierwsze nie likwidujemy szkół, lecz je przenosimy z uwagi na koszty funkcjonowania w obecnych budynkach. Jedynym wyjątkiem jest liceum im. Pułaskiego. Ta szkoła pierwotnie mieściła się na Wóycickiego. Dostała siedzibę na Wrzecionie w celu podreperowania reputacji, jednak z tego nowego otwarcia nic nie wyszło. Było coraz mniej uczniów. Skoro nie wybierali jej uczniowie z Bielan, to na jakiej podstawie mamy sądzić, że wybiorą ją nastolatkowie z Tarchomina? Właśnie z uwagi na otwarcie mostu nie podejmujemy żadnych działań w sprawie szkoły na Samogłoski. Generalnie w placówkach oświatowych na Bielanach mamy ok. 1500 miejsc dla dzieci z drugiej strony Wisły.
- Dziękuję Panom za rozmowę.
Rozmawiał Krzysztof Katner