Niejasna przyszłość spalarni
20 kwietnia 2010
Warszawskie władze spieszą się i robią wszystko, by dostać dotację z funduszy unijnych na rozbudowę spalarni na Targówku. Sztandarową inwestycję ekologiczną Warszawy próbują zablokować grupy ekologiczne.
Władze Warszawy zdecydowały w ubiegłym roku o rozbudowie zakładu, tak by mógł on pracować pełną mocą i spalał aż 350 tys. ton śmieci rocznie. To i tak nie wystarczy, by przerobić stale rosnącą górę odpadów, którą już dziś szacuje się na ponad 800 tys. ton, a liczba ta stale rośnie. Aby doprowadzić do rozbudowy, po-trzebne są ogromne pieniądze. Aż 450 mln zł ma wyłożyć na ten cel prywatny in-westor, a 293 mln zł Unia Europejska. Zakład miałby być gotowy pod koniec 2015 roku.
- Spalarnia już w tej chwili nie jest obojętna dla zdrowia mieszkańców, a co bę-dzie się działo jak spalane będzie tu pięć razy tyle odpadów co dotychczas - mówią ekolodzy ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze. Już w tej chwili na Targówku wzros-ła liczba osób zapadających na choroby nowotworowe. Czy jest to spowodowane działalnością spalarni? Oczywiście nie ma żadnych danych na ten temat.
Z raportu oddziaływania na środowisko, przygotowanego przez firmę Socotec, wynika, że emisja dioksyn przy planowanej ilości spalanych odpadów wyniesie aż 164 g rocznie. Biorąc pod uwagę planowaną ilość emitowanych spalin, oznacza to przekroczenie dopuszczalnego stężenia dioksyn w spalinach aż tysiąc razy. Już w tej chwili w niektórych miejscach normy dopuszczalnych zanieczyszczeń niekiedy są przekroczone, jak np. na mierniku w Parku Bródnowskim.
Kolejnym problemem dotyczącym spalarni jest to, że miasta samodzielnie nie stać na rozbudowę obiektu, nawet z udziałem pieniędzy z Unii Europejskiej. Żeby to zrobić, musiałoby pozyskać partnera. Już pojawiają się głosy, że w sprawie roz-budowy lobbują duże firmy prywatne. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, powstały nawet listy inwestycji, jakie skłonne są wykonać firmy, w zamian za doprowadzenie do rozbudowy i późniejszą sprzedaż spalarni. Firmy te nie są chętne do zakupu spalarni obecnie, bo istnieje ryzyko, że jako inwestorzy prywatni będą mieli problem z doprowadzeniem do jej rozbudowy. - Wolą, by zrobiło to miasto, bo w tym momencie protesty będą mniejsze, niż gdyby robiła to firma prywatna - mówi nasz informator.
Wiele obiecywano
Sytuacja staje się dziwna, gdyż w połowie lat 90., przed wydaniem pozwolenia na budowę ZUSOK-u, władze Warszawy zobowiązały się publicznie do czegoś innego. - W ZUSOK-u miały być spalane jedynie odpady komunalne, technologia spalania miała odpowiadać normom europejskim, spalane odpady komunalne miały pocho-dzić jedynie z prawobrzeżnej Warszawy. Wtedy ich wielkość szacowano na 128 tys. ton rocznie i co najważniejsze - obiekt miał być pod kontrolą społeczną, czyli że miał pozostać zakładem komunalnym nie przeznaczonym do prywatyzacji - mówi Janusz Janik, wiceburmistrz Targówka. Niestety, te ustalenia nie zostały zapisane w umowach między dzielnicą a Warszawą. - Dzisiaj mogę tylko żałować, że nie dopil-nowałem, aby było to ujęte w umowie - dodaje Janik.- Teraz słyszymy o prywatyzacji i to w jakiś dziwny sposób - przehandlowania spalarni w zamian za inwestycje, a to jest bardzo niepokojące. Moim zdaniem całej sprawie należy się bacznie przyglądać - mówi nasz informator.
Maciej Kamiński