Nie ma o czym pisać
8 marca 2003
Białołęka miała jeden z najlepszych w Warszawie tygodniowy serwis informacyjny umieszczany na stronie internetowej. Miała, ale już nie ma.
Odpowiedź jest prosta. Po pierwsze dzielnica Białołęka jest już tylko organem pomocniczym miasta, po drugie coraz mniej się dzieje, a więc nie za bardzo jest o czym pisać.
Jak udało się nam ustalić drobne informacje będą się na stronie dzielnicy pojawiały, ale tylko wtedy, gdy będzie o czym informować. Tak naprawdę jednak słynny białołęcki rozmach będzie powoli zamierał. Przez ostatnie lata niemal w każdym numerze "Echa" pisaliśmy o kolejnym etapie budowy szkoły czy przedszkola, otwarciu fragmentu nowej ulicy, czy postępach w budowie nowego ujęcia wody oligoceńskiej. Zawsze było coś nowego.
- Inwestycje, architektura, geodezja nie są już w naszej gestii. To co dzieje się jeszcze obecnie wynika z siły rozpędu i tego, że coś zdążyliśmy rozpocząć przed zmianą ustroju stolicy. Nie ma jednak nic nowego, o czym można by informować i nie spodziewam się żadnych pozytywnych zmian - powiedział nam anonimowo jeden z pracowników urzędu. - Tak naprawdę skalę działań władz miasta można będzie poznać za dwa lata. Nie mam jednak złudzeń. Budżet zostanie wykorzystany w większości na inwestycje ogólnomiejskie.
Z dużych inwestycji, które na pewno powstaną, gdyż zostały wcześniej zatwierdzone, warto wymienić gimnazjum przy ul. Van Gogha. Niewiele jednak więcej. Działalność urzędu dzielnicy ograniczona jest do opiniowania i administrowania. Sprawność tych działań w dłuższej perspektywie będzie trudna do określenia. Jeżeli dojdzie do wymiany kadry, nowi ludzie będą musieli się przecież "nauczyć Białołęki". To oczywiście potrwa.
Grzegorz Ciesielski