Więcej światła!
22 lutego 2003
Z dyrektorem Białołęckiego Ośrodka Kultury Tomaszem Służewskim rozmawiamy o planach repertuarowych, sytuacji finansowej oraz... marzeniach o lepszym oświetleniu.
Które z planowanych przedsięwzięć w roku 2003 można uznać za najważniejsze?
- Działamy wielotorowo. W ramach imprez kabaretowo-recitalowych proponowanych przez naszą placówkę przeciętnie raz w miesiącu, planujemy w najbliższym czasie występ Grupy Mocarta, Stefana Mollera, Katarzyny Groniec i Wiesława Michnikowskiego. Spotkania tego rodzaju zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem publiczności.
Planujemy kolejne konkursy literackie. Zapewne hitem roku będzie konkurs poświęcony Tolkienowi. Trwają jeszcze zgłoszenia uczestników. Już teraz jednak mogę powiedzieć, że frekwencja może przekroczyć 300 osób i na pewno będzie rekordowa. Rozstrzygnięcie w kwietniu.
Cały sezon działają teatry amatorskie - dziecięcy, gimnazjalny - "Falstart" oraz licealny - "Porażka".
W tym roku przypada piętnasta rocznica istnienia prowadzonego przez pana "Teatru 13". Czy zespół przygotowuje coś nowego?
- Tak. Już w ten weekend odbędzie się premiera trzech jednoaktówek Ingmara Villqista. Będą to: "Lemury", "Kostka smalcu z bakaliami" oraz "Beztlenowce". Pod pseudonimem kryje się jeden ze współczesnych i dość już znanych polskich dramaturgów. Z okazji rocznicy "Teatru 13" przygotowuję natomiast komedię Michaela Frayna "Czego nie widać".
Jakie znaczenie dla funkcjonowania Białołęckiego Ośrodka Kultury ma zmiana ustroju Warszawy?
- Szczególnie istotne są dwie sprawy. Po pierwsze na rok 2003 mamy o 45 tys. zł niższą dotację. Oznacza to, że chcąc utrzymać naszą ofertę programową na dotychczasowym poziomie musimy zwiększyć przychody. W ramach oszczędności zmuszony byłem zrezygnować z festynu "Pożegnanie lata". W tym roku go nie będzie. Druga ważna kwestia to brak jednoznacznych decyzji, komu tak naprawdę podlegam - władzom lokalnym czy miastu?
Niedawno ukazała się książka Historia Białołęki i jej dzień dzisiejszy. Jak zareagowali na nią Czytelnicy?
- Bardzo dobrze. Otrzymaliśmy wiele listów i telefonów od zainteresowanych tą publikacją osób. Wielu ludzi wskazywało, co jeszcze można by w takiej publikacji umieścić, a co uzupełnić. Cały nakład już się rozszedł i przymierzamy się do drugiego wydania. Zamierzamy je uzupełnić. Czekamy na teksty dotyczące w szczególności okresu międzywojennego i tużpowojennego.
Jak radzi Pan sobie prowadząc tyle rozmaitych zajęć przy tak małej bazie lokalowej?
- To rzeczywiście coraz większy problem. Perspektywy przeniesienia Domu Kultury do nowego budynku są odległe. Liczę natomiast na zaadaptowanie sali konferencyjnej ratusza do naszych potrzeb. Oczywiście cały czas z niej korzystamy, ale przydałoby się lepsze przystosowanie do wydarzeń typu widowiskowego, a przede wszystkim stałe dobre oświetlenie, nagłośnienie i scena.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Grzegorz Cielecki