Nie głośne akcje, lecz codzienna praca
27 października 2006
Rozmowa ze Zbigniewem Duszewskim, kandydatem do Rady Miasta Stołecznego Warszawy.
Wydaje Pan na Żoliborzu gazetę lokalną, był Pan tam radnym. Dlaczego mają na Pana głosować mieszkańcy Bielan?
- To nie są różne planety. Granicę administracyjną wykrojono, przecinając jed-ną całkiem dobrze funkcjonującą dzielnicę. Czym się różni Broniewskiego przed i za Trasą Armii Krajowej? Takie same, dość ponure bloki i otaczająca je piękna zieleń. Problemy są też właściwie takie same. Żyjemy w jednym mieście.
Kieruję gazetą żoliborską, ale to nie jest tak, że nikt na Bielanach nie miał jej w ręku. Całkiem często są telefony z prośbą o interwencję od czytelników, którzy zaopatrzyli się w gazetę w czasie zakupów na Żoliborzu.
Radnym Żoliborza byłem trzy kadencje. To wystarczająco długo, by nabrać doświadczenia. Prowadziłem komisję architektury i doprowadziłem do tego, że spośród wszystkich warszawskich dzielnic, Żoliborz ma najlepiej sporządzone plany zagospodarowania przestrzennego, ustalające możliwości wykorzystania terenu, gdzie ma być park, gdzie musi być szkoła, i gdzie można wybudować nowe bu-dynki, bez zeszpecenia całej okolicy. Najlepiej sporządzone, to złe określenie, dla wielu obszarów miasta takich planów nie ma i obowiązuje pełna urzędnicza do-wolność. A co za tym idzie korupcja. To teraz, bo za komuny inwestycyjna tandeta była niepieniężna, np. budowanie domów mieszkalnych przy trasach szybkiego ruchu, jak w osiedlach Potok i Ruda.
Chyba na odwrót, nieprzemyślane poprowadzenie drogi przez tereny zabudowane.
- Nieprawda. Władze spółdzielcze w trakcie projektowania osiedli wiedziały, że stawiają wysokościowce w miejscu, gdzie za chwilę powstanie trasa szybkiego ru-chu. Tak samo jak na Ursynowie, gdzie zbudowano domy przylegające do kory-tarza autostrady. A ludzie niech cierpią... bo chcieli gdzieś mieszkać.
Co można z tym zrobić? Zamknąć Trasę AK?
- Mleko się rozlało. Ale można trasę wyekranować. Na nieszczęście w miejscu, o którym mówimy, stoją wyjątkowo wysokie budynki mieszkalne. A najbardziej hałas daje się we znaki na górnych piętrach. Więc trzeba będzie za ciężkie miliony trasę przykryć. Gdyby przy trasie stały niskie budynki, nawet mieszkalne, wystar-czyłyby zwykłe ekrany dźwiękoszczelne. I właśnie to zapewniają plany zagospo-darowania. Że nie da się zbudować czegoś, co zatruwa ludziom życie.
Czyli chce Pan zakazów?
- Nie zakazów, tylko logiki. Inwestycje są Warszawie niezbędne, i to w pierw-szym rzędzie komunikacyjne. Metro...
O tym wszyscy mówią...
- Bo ile można je budować. Ostatnio rozmawiałem ze znajomym i zeszło na miejskie sprawy i w końcu o drugiej linii metra... i mój kolega rozmowę przeciął: "będzie na pewno w dwudziestym drugim wieku". Żal drzew na Kasprowicza, ale skoro już je wycięto w imię taniej i szybkiej technologii budowy, to trzeba dołożyć starań, by to metro rzeczywiście zbudowano szybko.
Znowu, wszyscy o tym mówią...
- Mówią, tylko że trzeba działać, i tu nie chodzi o to, by być jakimś wizjonerem, tylko, by na co dzień pracować w zespole dla dobra miasta. Dlatego unikam rzu-cania obietnicami, że ja Wam zbuduję i Was uszczęśliwię. Bo to tylko gadanie. Bez politycznej zgody, żadna taka obietnica nie będzie spełniona. A dobre miejskie projekty powstają nie dlatego, że ktoś o czymś śnił od dzieciństwa, tylko dlatego, że taki pomysł został opracowany, gruntownie skrytykowany, a potem zmodyfi-kowany, by usunąć jego wady. Chciejstwo w najlepszym wypadku powoduje, że coś jest tylko za drogie, a nie także niepotrzebne. Tak jest na każdym kroku, nie tylko przy inwestycjach. Są np. środki dla organizacji zajmujących się pomocą społeczną. Trzeba je rozsądnie dzielić, a nie zastępować organizacje. Organizacja pomocy dla potrzebujących, osób starszych, chorych, czy nie nadążających za miejskim tempem życia, to bardzo poważne zagadnienie. Radny powinien kontrolować, czy działania służb miejskich odpowiadają na ludzkie potrzeby, czy przeciwnie, wręcz im szkodzą. A w razie potrzeby powinien sam pomagać ludziom rozwiązywać ich problemy. I jeszcze raz to powiem, nie głośne akcje i spektaku-larne pomysły, lecz codzienna praca.
Dziękuję za rozmowę.
gw