REKLAMA

Bielany

różne »

 

"Dzieci natury" w Lasku Bielańskim

  27 października 2006

Niedaleko kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP, stojącego przy ul. Dewajtis, jest grób Stanisława Staszica. Ten wybitny uczony oświecenia, odegrał ważną rolę w rozwoju przemysłu, działając także jako geolog i badacz natury. I z pewnego badania będzie tu relacja.

REKLAMA

Współczesny mu pisarz, Kajetan Koźmian, naszkicował pana Staszica w jednym ze swych utworów. Podążajmy za jego opisem: jest rok 1819, piękny majowy po-ranek. Pan Koźmian z tarasu swego domu przy ul. Świętokrzyskiej dostrzega lichą kolasę, ciągniętą przez parę mizernych szkapin, a powożoną przez równie licho wyglądającego furmana. W tym to pojeździe (który jest odpowiednikiem naszego przerdzewiałego, trzydziestoletniego malucha) siedział pan Staszic, kryjący się przed okiem ciekawskich w kątku. Ale rozklekotany wehikuł znany był w całej War-szawie i rozpoznawany od pierwszego rzutu oka. Tym razem kolasa ustrojona była kilkorgiem obdartych wyrostków, lat nie więcej niż dziesięciu, ściśniętych na każ-dym wolnym kawałku podłogi.

Tuż "przed jedenastą rano, o której sesje zwykłe po biurach zaczynały się" pojazd ponownie minął ganek pana Kajetana, ale już bez dziecięcego balastu. Przy najbliższym spotkaniu zaciekawiony pisarz nie omieszkał zapytać wielebnego księdza, dokąd i w jakim celu tę przejażdżkę przedsięwziął.

"- Dojrzałeś mnie, choć się ukrywałem, więc Ci powiem. Wiesz, że piszę poemat pod tytułem Ród ludzki". I Staszic streścił myśli, które zamierza w nim przekazać: jak to mądra natura doprowadziła pierwotnego, dzikiego człowieka, kryjącego się po kniejach, do zaspokojenia swych potrzeb, i dokonania szeregu wynalazków pozwalających zachować życie i okryć ciało, najpierw skórami, potem wytworami sztuki tkackiej, jak zrozumiał, że może hodować zwierzęta i osiąść w jednym miejscu, zamiast podążać za dzikimi stadami, i w ten sposób zaczęła się własność, która stała się podwaliną cywilizacji. "Chciałem więc to naocznie widzieć i teorie doświadczeniem sprawdzić. Wziąłem kilkunastu chłopców, przegłodziłem ich przez parę dni w zamknięciu, wywiozłem głodnych do bielańskiego lasu i powie-działem im: Głodni jesteście, tu nam jeść nikt nie da, bo tu las (...) natura tu rozsiała żywność, jest żołądź, są ptaki, są zające... Szukajcie, gońcie, chwytajcie. (...) Cóż na to powiesz? - ciągnął pan Staszic - Chłopcy, zamiast się wdzierać na drzewa, szukać zwierza, skupiły się, pokładły się, zaczęły przeraźliwie płakać i wołać jeść. Gdy moje łajania i namowy nic nie pomogły, musiałem ich zaprowadzić pod bliską oberżę i nakarmić".

Nie był to jednak koniec niespodzianek. Dzieciaki bowiem, ledwie się do syta najadły, rozbiegły się po lesie i wtedy dopiero dały popis w zręcznym wdrapywaniu się na drzewa, penetrowaniu gniazd, gonitwach za zwierzętami, hałasując przy tym pod niebiosa. Tak się hultaje rozbrykały, że nie mógł zgromadzić ich Staszic, i za-ledwie kilkoro z daleka podążało za jego kolaską, towarzysząc w drodze powrotnej.

Zdarzenie skłoniło pana Staszica do skorygowania wcześniejszych wniosków o naturze człowieka, bo jego teoria nie znalazła potwierdzenia w praktyce.

Tłumaczył mu pan Koźmian, iż inaczej być nie mogło, "bo ksiądz radca stanu nie wywiozłeś dzikich chłopców do lasu, lecz chłopców z miasta, z miejsca cywi-lizacji". Może, gdyby przez kilka dni błąkali się po lesie, potrzeba utrzymania życia zmusiłaby ich do zdobycia pożywienia sposobami dzikich, "ale - podkreśla Koźmian - las bielański nie jest puszczą, oberża w nim jest i klasztor, a Warszawę z niej widać i ledwie nie stragany przekupek, u których bułki kupowali lub chwytali".

I wtedy Stanisław Staszic wyrzekł jakże surowe słowa: "W tych dzieciach nie odezwała się natura ludzka dzika, ale natura ich rodu słowiańskiego, leniwa, próż-niacza, żebrząca w głodzie, rozpustna i zuchwała w dostatku i nasyceniu, zdradziła się natura ich ojców, włościan ze wsi, rzemieślników w mieście, tych pierwszych, nie chcących w głodzie zaradzić pracą rąk, (...) tych drugich, ubożejących próż-niactwem i rozpustą."

Drogi księże doktorze, najwybitniejszy umyśle swoich czasów, jeśli patrzysz na nas z nieba, widzisz, że i lasy na Bielanach, i klasztor Kamedułów są tam, gdzie i ty je widziałeś. Eksperyment w Lasku Bielańskim nie udał Ci się, ale spójrz, miejsce to nie tylko w tamtych dzieciakach wyzwalało chęć do szaleńczej, nieskrępowanej zabawy. Także dziś można w lasku napotkać ślady bytności hultajstwa - może to potomkowie owych dzieci?

A co do natury rodu słowiańskiego, leniwej, próżniaczej... gotowa byłam wdać się z Tobą w ostrą polemikę do chwili, gdy znajoma pani, która ma 500 zł renty, zaczęła mnie wypytywać, jak zamienić ją na obiecane przez Leppera 800 zł zasiłku dla bezrobotnych…

Może i nasze przywary, niczym rezerwat, były pod jakąś szczególna ochroną.

Agnieszka Kuncewicz

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe