Naziemne metro na Tarchomin. "Nie wyobrażam sobie"
26 lutego 2019
Gdyby ziściły się marzenia, przed Galerią Północną powstałaby linia kolejowa na estakadzie. Byłby to pierwszy w Warszawie naziemny odcinek metra.
Zgodnie z obiegową opinią metro różni się od kolei miejskiej tym, że kursuje pod ziemią. W rzeczywistości jedyną istotną różnicą jest..
Tramwajem do Choszczówki? Aktywista wie lepiej
Nie kończyć budowy linii tramwajowej w Winnicy, ale dociągnąć ją aż do stacji SKM przy granicy miasta - taką propozycję zgłosiły w kampanii wyborczej Ruchy Miejskie - Miasto Jest Nasze. Sprawdzamy, co by to oznaczało w praktyce.
. nazwa. Analizując sieci komunikacji miejskiej w dużych miastach całego świata można szybko dojść do wniosku, że granica jest płynna: zdarzają się linie naziemne nazywane "metrem", jak i podziemne zwane "koleją miejską". Bardzo popularne jest też rozwiązanie polegające na ukryciu pod ziemią tylko odcinka biegnącego przez centrum. Tak wygląda m.in. otwarta w lipcu ubiegłego roku nowa linia w Amsterdamie.
Aktywiści proponują
Podobnie jak pierwsza, również budowana właśnie druga linia warszawskiego metra znajdzie się w całości pod powierzchnią terenu. A trzecia? Według stowarzyszenia Miasto Jest Nasze mogłaby być częściowo naziemna.
- Proponujemy, aby kolejna linia metra połączyła Tarchomin z Wilanowem - piszą aktywiści. - Na Tarchominie nowa linia metra zostałaby poprowadzona na powierzchni w rezerwie Traktu Nadwiślańskiego. Przebieg na powierzchni na tym odcinku znacznie obniża koszty inwestycji. Następnie linia przechodziłaby mostem przez Wisłę w rejonie Gwiaździstej i Podleśnej. Metro schodziłoby do tunelu na terenie osiedla Ruda i prowadziło przez Marymont i pod Popiełuszki. Centralny odcinek, na którym spodziewamy się największego obciążenia, stanowiłby ciąg Okopowa - Towarowa - pl. Zawiszy.
Budowa w rezerwie pod Trakt Nadwiślański oznaczałaby obsłużenie metrem m.in. terenu po dawnej fabryce domów przy Myśliborskiej. Ceny działek natychmiast by wzrosły a ciśnienie inwestycyjne sprawiło, że wkrótce powstałyby kilkunastopiętrowe bloki. Następnie metro musiałoby przejść po wysokim wiadukcie nad trasą Kuklińskiego (mostu Skłodowskiej-Curie), a potem przed Galerią Północną i dalej obok Biedronki i kościoła i nad Ćmielowską. Rezerwa terenu kończy się na Mehoffera, więc trudno stwierdzić, co aktywiści mieli na myśli rysując kreskę aż do Modlińskiej - mogłoby nie obyć się bez wycinki lasu lub wyburzeń.
"Nie wyobrażam sobie"
Miasto Jest Nasze proponuje także jak najszybszą budowę linii tramwajowych do Winnicy (wzdłuż Światowida) oraz na Modlińskiej, aby mogły one zostać otwarte w roku 2023. Przed rokiem 2040 aktywiści widzieliby jeszcze tramwajowe połączenie Winnicy z Choszczówką. Skutkiem tak dużych inwestycji w transport szynowy byłby ogromny wzrost cen ziemi na Tarchominie. W sąsiedztwie linii tramwajowej deweloperzy budują dziś bloki dochodzące do 15 pięter (tyle ma mieć Biały Dom na rogu Światowida i Myśliborskiej). Gdyby powstało dodatkowo naziemne metro, z pewnością pojawiłyby się propozycje budynków wysokich na 25-30 pięter. Wróćmy jednak do rzeczywistości. Jak pomysł aktywistów ocenia aktualny samorząd Białołęki?
- Przedstawiona koncepcja jest ciekawa, ale wymaga analiz pod kątem możliwości realizacji zarówno finansowych, jak i technicznych - mówi burmistrz Grzegorz Kuca. - Wydaje się, że jeżeli tempo rozwoju Warszawy, zwłaszcza w naszej dzielnicy, będzie się utrzymywać na takim poziomie jak obecnie, odciążenie pierwszej linii metra w perspektywie kilkunastu lat będzie konieczne. Ale podkreślam: taka decyzja wymaga szczegółowych analiz i obliczeń, bo budowa metra to inwestycja bardzo kosztowna i obliczona na wiele lat. Jedno nie ulega wątpliwości: nie wyobrażam sobie kolejki naziemnej. W przedstawionym przebiegu na terenie Białołęki dzielnica jest już zabudowana i moim zdaniem w grę wchodzi wyłącznie klasyczne, podziemne metro.
Trzaskowski też proponował
Przed wyborami samorządowymi zaskakujący pomysł doprowadzenia metra na Tarchomin ogłosił Rafał Trzaskowski. Stacja miałaby powstać przy Światowida i Mehoffera, skąd pociągi zjeżdżałyby pod Wisłę i jechały łukiem na Młociny. To jedna z niewielu propozycji, w których metro nie dubluje na Tarchominie tramwaju, ale budząca kilka poważnych wątpliwości.
Czy warunki gruntowe na Tarchominie obok wału wiślanego pozwolą na budowę tuneli? Czy da się bezpiecznie ominąć zabytkowy kościół św. Jakuba i obszar Natura 2000? Czy uda się przekonać radnych reprezentujących inne dzielnice, by przyznali 1,5 mld zł na przedłużenie metra na osiedle, mające już linię szybkiego tramwaju? Być może poznamy odpowiedzi dzięki pracom koncepcyjnym nad trzecią metra, na które Rada Warszawy chce wydać do 2023 roku 12,5 mln zł. Póki co w planach nadal jest krótka linia, biegnąca ze Stadionu Narodowego na Gocław wielkim łukiem przez rondo Wiatraczna.
(dg)
.